Archiwum autora: Michał Myśliński

Wspomnienia z konspiracji (2)

Obwód ZWZ-AK Radomsko „Ogród”

BITWA O ANTONIÓW PLUTONU „ROBOTNIKA” Z KOMPANII „ANDRZEJA”
30 kwietnia 1944 r., nocą w gęstym sosnowym lesie jest tak przeraźliwie ciemno, że gdyby kroczący za sobą gęsiego stracili na chwilę bezpośredni kontakt – szukano by się nawzajem do rana. Nie wiemy, gdzie właściwie jesteśmy. Przewodnik, jak się wydaje, stracił orientację. W pobliżu są podobno chałupy, trzeba więc na kocich łapach przemykać po wertepach, aby szczekaniem psów nie zbudzić za wcześnie czujności niemieckich wart w Antoniowie. „Postrach” – ppor. Jan Kaleta, idący przede mną, dla łączności optycznej wypuścił spod kurtki koszulę. Nie pomaga to wiele, gdyż partyzanckiej bieliźnie daleko do śnieżnobiałej czystości, ale zawsze coś tam majaczy w ciemnym mroku. Mówić nie wolno, palić nie wolno (zresztą nie ma co) – pozostaje myślenie. Jeszcze przed godziną jechał cały pluton gwarną gromadą i z kawalerskim fasonem samym środkiem szosy, ośmioma wozami. Konie biegły jak wściekłe. „Dalej ! Dalej !” popędzał „Korzeń”, jakby pragnął furmańską brawurą zetrzeć ostatni blamaż w służbie wartowniczej. Roześmiałem się głośno na samo wspomnienie. „Co jest?” zdziwił się „Postrach”. „Nic, nic. Korzeń mi się przypomniał.” Rzeczywiście kawał był wspaniały. Całą noc „Korzeń” pisał list do żony, wydając szczegółowe dyspozycje gospodarskie: co gdzie zasiać, komu sprzedać jałówkę, i co najważniejsze: „ kiej się krowa ocieli, a obacys, ze to byczek nie jałoska, przedaj ! Zali jałoska, zawsze lepiej na chowanie ostawić…” Zmęczył się biedak tym pisaniem i utrudził, ale nie wierzył kolegom, którzy w ostatnim liście same bzdury i parszywe dowcipy żonie o nim popisali. Nic dziwnego, że zmordowany zasnął na warcie. Wszędobylski „Iskierka” jakby na to czekał. Wyjął mu ostrożnie z ręki karabin i wsadził potężną sosnową pałę. Zwołał kolegów zapowiadając przedstawienie. „Hej ! „Korzeniu” – rozdarł się „Iskierka”, kiedy gapiów naschodziło się sporo. – „Pobudka !”. Chłop zerwał się, przetarł oczy i spojrzał na chropowatą maczugę. „W imię Ojca i Syna” – wrzasnął. „Wszelki duch. Przemienienie Pańskie”. „Ładne przemienienie. Z karabinu w pałkę” – śmieją się chłopcy. „Korzeń” poskrobał się w głowę. „Ktosik chyba karabin …zabrał… Ano wola boska” – powiada. – „Jak będzie człowiek bogobojny, to przyniesie, a jak oprych, to w piekle zginie.”

Czytaj dalej

WSPOMNIENIA Z „JAWORA” (opracowane fragmenty)

Placówka ,,Jawor”
Podobwód Szydłowiec
Obwód Radom
Okręg Radomsko- Kielecki

IMG_0002

  Po kapitulacji Warszawy kazano żołnierzom złożyć broń i zwalniano do domów na specjalne przepustki. Do Jastrzębia koło Szydłowca wróciło dwóch podoficerów WP z obrony stolicy – Stefan Warso i Mieczysław Borkiewicz, którzy pod koniec listopada 1939 r. zawiązali organizacje SZP przemianowaną z czasem na Związek Walki Zbrojnej (ZWZ) potem AK. Komendantem podobożu Szydłowiec (kryptonim „Ratusz”) był na początku kpt. Król ps. „Jan”, który odebrał przysięgę od Stefana Warso i Mieczysława Borkiewicza. Warso przyjął pseudonim „Grom”, a Borkiewicz „Wladyslaw”. Zwerbowali oni i zaprzysięgli innych: Michała Szczecińskiego ps. „ Zych I”, Władysława Piotrowskiego ps. „Mostek”, Jana Golińskiego ps. „Jakub”, Henryka Kurpiela ps. „Konrad” i kilku innych Dowództwo placówki „Jawor” objął Stefan Warso „Grom”, a cc stycznia Mieczysław Borkiewicz. Jego zastępcą byt Michał Szczeciński, szewc z zawodu i u niego mieściła się skrzynka kontaktowa. Było to wygodne i bezpieczne. Bo do szewca przychodzili klienci i nie wzbudzało to podejrzeń. Ta skrzynka przetrwała dc połowy stycznia 1945 r.

Czytaj dalej

Wigilie w cieniu swastyki

Okręg Radomsko – Kielecki

Działo się to przed południem 23 grudnia 1943 r. w Końskich. Żandarmi wypchnęli nas z ciężarówki. Jeden z nich – pryszczaty Rode – zadzwonił do drzwi więzienia, wszedł za nami do środka i ustawiwszy aresztowanych pod ścianą udał się do dyżurki. Klucznik Stangierski, który byt naszym człowiekiem w więzieniu, przyglądał się nam ze współczuciem.

Po rewizji skierowano nas do cel. Brata posadzono w skrzydle północnym, mnie w skrzydle wschodnim. Już od drzwi celi nr 3 zauważyłem „Wilka” – Bronka Wieczorkiewicza. Chciałem do niego podejść, lecz spojrzał na mnie znacząco. Dopiero wieczorem, gdy zgasło światło, legliśmy obok siebie na barłogu i mogliśmy dyskretnie porozmawiać. Bronek pracował na kolei i był w naszym obwodzie szefem wywiadu kolejowego. Po serii sabotaży na odcinku niekłańskim jego sprawa nie wyglądała dobrze. Mnie z bratem poszukiwano od 20 sierpnia i byłem pewny, że nie bez powodu.

Czytaj dalej

,,SCHRONISKO” – służba geograficzna Armii Krajowej

Szare Szeregi, 72 pp Armii Krajowej
Obwód Radom
Okręg Radomsko-Kielecki

Po kampanii wrześniowej 1939 r. pozostało w kraju około 20 oficerów Wojskowego Instytutu Geograficznego i wielu pracowników cywilnych. Włączyli się oni w nurt pracy konspiracyjnej.

W budynku WIG w Warszawie okupanci zorganizowali swój Kriegskarten- und Vermessungsamt (urząd map wojskowych i pomiarów), który przygotowywał mapy na potrzeby wojenne Wehrmachtu. Pod koniec 1940 r. Niemcy wysłali do dawnych pracowników WIG wezwania nakazujące stawienie się do pracy. Zatrudnienie byłych pracowników WIG stworzyło szansę zapoznania się z rodzajem map drukowanych przez Niemców oraz możliwość wynoszenia ich poza budynek. Już na początku 1941 r. z inicjatywy Henryka Ignaczewskiego powstała wśród kartografów pracujących w tym urzędzie komórka konspiracyjna – samodzielna grupa kartografów wojskowych. Działając samodzielnie szukała ona jednocześnie kontaktów z organizacjami podziemnymi. Na początku wynoszono mapy w skali 1:100.000 oraz 1:25.000 ważniejszych węzłów kolejowych i ich okolic. Były to mapy zarówno polskie, przedwojenne, produkcji WIG, jak i niemieckie. Po aresztowaniach na początku stycznia 1944 r. działalność grupy została zawieszona.

Czytaj dalej

Kapliczka na Wykusie

Radiostacje Armii Krajowej w Górach Świętokrzyskich

W latach 1941-42 Komenda Główna ZWZ i Armii Krajowej utrzymywała względnie regularną łączność radiową z Naczelnym Dowództwem Polskich Sil Zbrojnych na Zachodzie w Wielkiej Brytanii, któremu przekazywała materiały wywiadowcze, meldunki i raporty organizacyjne oraz wiadomości o tym, co dzieje się w tzw. ,,Generalnym Gubernatorstwie” i na ziemiach zaanektowanych przez III Rzeszę i przez Związek Sowiecki.

Nie było to łatwe, ponieważ Niemcy ze swej strony przeciwdziałali, jak mogli, polskiej aktywności radionadawczej, W Warszawie np. rozbudowali cała centralę goniometryczną i pelengacyjną, tereny podwarszawskie zaś obstawili stałymi i ruchomymi stacjami i punktami nasłuchu, które pracowały precyzyjnie i niestety dość skutecznie.

W tej sytuacji Komenda Główna zleciła swojej kompanii radiotelegraficznej (kryptonim ,,Orbis”) zorganizowanie czwartego plutonu i przeniesienie go w mniej zagrożony rejon, mianowicie do Kielc i w Góry Świętokrzyskie. W porozumieniu z szefem łączności Komendy Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK uruchomiono pierwszą radiostację dalekiego zasięgu do korespondencji „Z” (zagranicznej) w marcu 1942 r. w samych Kielcach. Kolejny punkt ,,Z” uruchomiono w maju 1942 r. w Bodzentynie, skąd później przeniesiono go do Końskich.

Czytaj dalej

Podpułkownik inż. JAN DĄBROWSKI ,,Olszyna” 

Obwód „Borsuk” – Okręg Radomsko-Kielecki

20_1_1

Urodził się w czerwcu 1907 r. w Woli Bierwieckiej (obecnie wojew. radomskie) w skromnej rodzinie chłopskiej. Gdy miał siedem lat, wybuchła i wojna światowa, która zdezorganizowała szkolnictwo na wsi, matka uczyła go więc czytać na swojej książce do nabożeństwa. Dopiero trzy lata później Jan Dąbrowski trafia do szkoły, od razu do 3 klasy dzięki wiadomościom zdobytym od matki.

  Dalszą naukę kontynuował w 7-letniej szkole w Jedlińsku, odległym od jego domu o 10 km. Trasę w obie strony pokonywał codziennie piechotą. W 1921 r. rozpoczął naukę w gimnazjum realnym w Radomiu, przekształconym następnie na Państwowe Gimnazjum im. Tytusa Chałubińskiego. Początek nauki w obcym mieście nie byt łatwy, m.in. wskutek skromnych warunków materialnych. Dopiero później jego sytuacja poprawiła się dzięki niewielkim, ale własnym dochodom z korepetycji. Nie oglądając się już na pomoc rodziny mógł za własne pieniądze kupić sobie książki, ubranie (nie gorsze niż koledzy z miasta) a nawet rower ,,Łucznik”, który był wówczas szczytem marzeń chłopców. Na obozach Przysposobienia Wojskowego postanowił poświęcić się zawodowej służbie wojskowej. Po maturze w 1927 r. złożył podanie do Oficerskiej Szkoły Piechoty w Ostowi Mazowieckiej i został przyjęty.

Czytaj dalej

Zbrodnia i kara

Było to w czerwcu 1943 r. W majątku Zbydniów, należącym do rodziny Horodyńskich w powiecie tarnobrzeskim, obchodzono uroczystości ślubne w gronie najbliższych i przyjaciół. W czasie przyjęcia zdarzył się drobny, codzienny zresztą jak na owe czasy i okolice, wypadek. Z nastaniem zmroku ktoś zapukał do okna – zapewne partyzanci. Lasy były ich pełne, a pod płaszczykiem ruchu podziemnego często elementy przestępcze uprawiały bandytyzm. Było tak po trochu wszędzie, zwłaszcza za Wisłą. Pan domu, otworzył okno, wdał się w rozmowę z dwoma osobnikami. Trwała ona krótko i polegała na prośbie, by raz przynajmniej, w dniu święta rodzinnego, nie zakłócali spokoju. Epizod minął niepostrzeżenie.

O późnej godzinie, gdy młoda para już wyjechała a część gości udała się na spoczynek – pozostali gawędzili w holu. Nie wiem, czy szum deszczu, czy zamknięte okiennice zagłuszyły warkot motoru. Tak często Niemcy ostatnimi czasy przyjeżdżali zajmować kwatery w drodze na wschód. Zbydniów leżał bowiem przy głównym szlaku.

Czytaj dalej

Sowieckie deportacje, przesiedlenia i wysiedlenia obywateli polskich w latach II wojny światowej

Spotkanie Klubu Historycznego im. gen. Stefana Roweckiego-”Grota”

dr Sławomir Kalbarczyk
Wydział Ekspertyz i Opracowań
Głównej Komisji Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu

 

Organizowane przez państwo, przymusowe przesiedlanie ludności z zajmowanego przez nią terytorium nie jest ani sowieckim, ani nawet XX wiecznym – jeśli można tak powiedzieć – „wynalazkiem”. By nie zagłębiać się w czasy zbyt odległe, w „prahistorię” tego zjawiska, przypomnijmy tylko deportacje, stosowane w czasach starożytnych wobec podbitych ludów przez Asyrię. A także, w sposób szczególnie bolesny zapisane w świadomości Polaków, popowstaniowe, rosyjskie wywózki naszych rodaków na Sybir. Tak więc sowieckie wysiedlenia, przesiedlenia i deportacje obywateli polskich w dwudziestym wieku, o których będziemy dziś szerzej mówić, tkwiły korzeniami w barbarzyńskich metodach sprawowania władzy przez rozmaite despotie w przeszłości.

Czytaj dalej

Meldunek o aresztowaniach

Redakcja „Zeszytów Kombatanckich” otrzymała od p. Krystyny Mojas-Wojciechowskiej Aneks No 58 A z „Dziennika” Hansa Franka, dotyczący meldunku z aresztowań w Radomiu dnia 24 stycznia 1941 r.

Pani Krystyna Mojas-Wojciechowska, ps. „Krys”, w której domu rodzinnym w Skarżysku w czasie okupacji mieściła się Kancelaria Szefa Sztabu Okręgu Kielecko-Radomskiego ppłk. Jana Stenzela, ps. „Rawicz”, została aresztowana 13 października 1943 r. wraz z siostrą bliźniaczką Janiną, ps. „Niuśka”. Po brutalnym śledztwie na gestapo w Radomiu została wraz z siostrą umieszczona w więzieniu.

Po wojnie p. Krystyna przez kilkanaście lat była członkiem Kieleckiej Okręgowej Komisji do badania zbrodni hitlerowskich. Zgromadziła znaczną ilość dokumentów, zapisów, wspomnień i publikacji, które w ilości kilku tomów przekazała do Muzeum „Orła Białego” w Skarżysku. Posłużyły one do wielu publikacji z terenu Okręgu Kielecko-Radomskiego „Jodła”.

Czytaj dalej

Wspomnienia z lat okupacji – „życie na ostrzu miecza”

Wstęp
Jeszcze nie ucichły działania wojenne, a już we wrześniu 1939 r. Natalia Haltrechtowa rozpoczęła pracę w tajnym nauczaniu. Mieszkała wówczas z mężem, lekarzem, w m.Oksa k.Jędrzejowa, w województwie kieleckim. Miejscowość położona jest niedaleko Nagłowic, gdzie urodził się Mikołaj Rej, ojciec literatury polskiej. Do Natalii zaczęły zgłaszać się dzieci z całej okolicy. Najpierw ustalała, do której klasy uczeń może być przyjęty. Okazało się, że musiała uwzględnić prawie wszystkie klasy szkoły podstawowej i średniej – do maturalnej. Dzieci zbierały się w gabinecie lekarskim męża Natalii, co usprawiedliwiało ich grupową obecność w razie najścia władz niemieckich.

Ucząc wiejskie dzieci Natalia Haltrechtowa od 1939 r. zaangażowała się także w działalność organizacji konspiracyjnej Armii Krajowej. W jej domu była komórka wywiadu, służby sanitarnej, łączności, kolportażu prasy podziemnej. Prasę dostarczał Robert Batory. Był on łącznikiem między miejscową placówką a Natalią i pomagał w organizowaniu tajnego nauczania.

Mając ukończone studia wyższe i opanowaną znajomość czterech języków obcych, udzielała lekcji w tym zakresie zarówno młodzieży, jak i dorosłym. Również jej 10 letnia córka Krysia włączyła się aktywnie do tajnego nauczania. W jej pokoju zbierała się młodzież wiejska i wspólnie przerabiała zakazane przez Niemców utwory Mickiewicza, Sienkiewicza, Żeromskiego. Dużą pomoc w prowadzeniu tajnego nauczania w Oksie okazywał kierownik gminy p.Żukowicz. Poza tym aktywnie pomagał p.Dach – granatowy policjant, którego córka również się uczyła na kompletach. To on, narażając się, załatwiał wiele trudnych spraw, a pewnego dnia zawiadomił, że do Oksy przyjedzie gestapo. Powiadomiony o tym Robert Batory odwołał w nocy (mimo godziny policyjnej) zajęcia z uczniami w kilku odległych wsiach. Uczniowie mieli dostęp do prasy podziemnej. Chowano ją zazwyczaj za obrazami. Szczególnie jeden nadawał się do tego, gdyż otwierał się jak okno.

Czytaj dalej