Muszę przede wszystkim przypomnieć wydarzenia, które poprzedziły to śmiałe uderzenie na niemieckie więzienie w Mielcu 29 marca 1943 roku.
13 marca tegoż roku akowską konspiracją w Tarnobrzegu wstrząsnęła wiadomość o aresztowaniu przez Gestapo komendanta tarnobrzeskiego Obwodu AK, kapitana Kazimierza Krasonia ps. „Kriszna”. Niemcy osadzili go chwilowo w więzieniu na Zamku w Sandomierzu, a następnie przetransportowali do siedziby Gestapo w Mielcu (Gestapo to skrót Geheime Staatspolizei – tajnej państwowej policji bezpieczeństwa).
14 marca napłynęły do Komendy Obwodu wiadomości o aresztowaniu prof. Walczyny i ks. Władysława Czopka – organizatorów tajnego nauczania w Trześni, sierżanta Stanisława Magdziarza z placówki w Sokolnikach i kpr. Franciszka Rutyny z placówki w Wielowsi. Można było z tego wnioskować, że Gestapo ma rozpracowaną siatkę konspiracyjną, i że aresztowania mogą zatoczyć szersze kręgi, tym bardziej, że tego samego dnia w ręce gestapowców wpadł znany działacz ruchu ludowego Władysław Kozioł z Grębowa, sympatyk AK.
W tej sytuacji Ojciec mój, Zygmunt Szewera ps. „Cyklop”, szef I Wydziału Komendy Obwodu AK (był to Wydział Organizacyjny), zdecydował się pojechać do Mielca na spotkanie z majorem „Jagrą”, Walerianem Tumanowiczem, dowódcą Inspektoratu.