Noc po „stefanowskiej bitwie” była wyjątkowo chłodna i deszczowa. Zmęczone całodziennym bojem oddziały spędziły ją na „źródełku”. Teren był trudno dostępny. Gęsty las z poszyciem, liczne wąwozy oraz podmokły grunt uniemożliwiały dotarcie do tego rejonu jakiegokolwiek pojazdu mechanicznego. W pierwszej fazie walki o Stefanów tu właśnie skierowany został tabor 25 pp pod dowództwem por. „Morusa” (Artur Hilary Moraczewski).
Przez cały dzień 27 września dr „Jurek” (Jerzy Helmann) opatrywał na „źródełku” rannych, których później odstawił kpr. „Wicherek” (Marian Kubiak) na meliny w rejon Drzewicy. Zajął się nimi z kolei komendant rejonu kpt. „Malwa”, organizując dla nich żywność i lekarstwa, zaś miejscowy lekarz, dr Songin, z całym poświęceniem udzielał im pomocy przez okres ich leczenia.