Książka: ALEKSANDER LATALSKI – LEŚNICZY W KONSPIRACJI. Autor Grzegorz Kubicki

Bogato ilustrowana, urozmaicona wieloma ciekawostkami monografia historyczna zgłębiająca historię Lasu Jeziórko oraz dzieje placówki konspiracyjnej prowadzącej szeroko zakrojoną działalność niepodległościową w tutejszej leśniczówce koło Ostrowca Świętokrzyskiego. Wieloletnim leśniczym oraz organizatorem placówki AK Jeziórko był Aleksander Latalski. Opracowanie nawiązuje do dziejów Obwodu Opatów, jak również całości Okręgu „Jodła” AK, zwłaszcza poprzez pryzmat działalności konspiratorów i żołnierzy związanych z tym miejscem. Dzięki dotarciu do licznych materiałów źródłowych oraz rodzin opisywanych bohaterów, autor książki wnika w wojenne losy uczestników Podziemia Niepodległościowego w rejonie ostrowiecko-opatowskim, wydobywając wielu z nich z cienia zapomnienia.

Unikatowa, niskonakładowa pozycja wydawnicza poświęcona wątkom partyzanckiej walki niepodległościowej w regionie świętokrzyskim z centralnym uwzględnieniem okolic Ostrowca Świętokrzyskiego.

Czytaj dalej

NA SZLAKU (październik 1944)

Wyboista drożyna w nocnej czerni lasu
i gwiazdy przewodniczki wysoko nad nami…
Dalekie łuny ogni, żółte błyski rakiet,
dalekie ciche chaty z ciemnymi oknami…
Gdzieś śpią ludzie po pracy, a my w świat idziemy –
nocy, lasu i wojny, i wolności dzieci –
Armia duchów w tej czerni czuje się u siebie –
tylko łuna czasami drogę nam oświeci…
Patrz! Wóz Wielki na niebie wskazuje nam drogę!
Szczęka broń w nocnym mroku i parskają konie –
…ktoś daleki gdzieś tęskni… płacze siwa matka…
Patrz! Nad lasem przed nami znów rakieta płonie!
Popraw broń, towarzyszu! Niech nas nikt nie słyszy!
Znienacka gdzieś, o świcie, ruszym do ataku!…
Śpią gdzieś ludzie po domach (gdzież nasz dom, kolego?) –
Śpią gdzieś ludzie po pracy – a my znów na szlaku!… 

PARTYZANCKI SZPITAL W KANICACH

 Kanice to niewielka wieś w gminie Oksa, usytuowana w kompleksie lasów nad Nidą, gdzie w pobliżu Dzierążni w lipcu i sierpniu 1944 roku w ramach akcji ,,Burza" nastąpiła koncentracja części oddziałów Jędrzejowskiego Pułku Piechoty Armii Krajowej. Stanowiła więc bezpośrednie zaplecze i oparcie dla stacjonujących w tym rejonie partyzantów.

3 sierpnia 1944 r. podczas próby wykolejenia niemieckiego pociągu pod Rudkami koło Jędrzejowa nastąpił przedwczesny wybuch miny, w wyniku czego kilkunastu żołnierzy tego oddziału zostało poranionych. Przewieziono ich do Kanic, gdzie przez kilkanaście dni byli leczeni w domach Wojciecha Słoniny i Józefa Zawadzkiego.

 

Czytaj dalej

,,Generał Fokanow proponuje defiladę” – DZIEJE 27 WOŁYŃSKIEJ DYWIZJI PIECHOTY AK

Władysław Filar „Hora”
kpr. I  bat. 50 pp. 27 WDP AK

Działalność Polskiego Podziemia niepodległościowego na Wołyniu, która na początku  1944 r. doprowadziła do utworzeni 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK (WDP AK), przebiegała w szczególnych warunkach. Motywy zorganizowania dywizji i rolę, jaką spełniła na Wołyniu, trzeba rozpatrywać na tle zarówno ówczesnych  uwarunkowań politycznych (stanowiska rządu polskiego na uchodźstwie w sprawie granicy wschodniej, stosunków polsko-sowieckich), jak i ogólnej sytuacji w tym regionie pod okupacją niemiecką, a zwłaszcza tragedii tamtejszej ludności polskiej, zagrożonej unicestwieniem ze strony nacjonalistów ukraińskich. Wydarzenia na Wołyniu przebiegały bowiem w warunkach antagonizmu narodowościowego podsycanego przez okupantów,  walki politycznej o te ziemie, dezorganizacji  życia gospodarczego i społecznego. Rozwijały się też gwałtownie i nieoczekiwanie. Na tym tle powstanie i działania 27 WDP  AK były pewnym fenomenem w dziejach polskiego państwa podziemnego. Prace organizacyjne związane z tworzeniem dywizji odbywały się w warunkach, kiedy rzezie ludności polskiej przybrały charakter masowy, a dezorganizacja okupacyjnej administracji sięgnęła szczytu. Komendant Okręgu AK Wołyń zmuszony był obok przygotowań do walki przeciw Niemcom organizować obronę ludności polskiej przed zupełnym wyniszczeniem.

 

Czytaj dalej

Włodzimierz Gibasiewicz – Suplement do Niepowtarzalnych

Mam niezwykłą przyjemność zaprezentować na łamach portalu „Zeszyty Kombatanckie” najnowszą książkę pod tytułem „Suplement do Niepowtarzalnych”.

Autorem książki jest doktor nauk weterynaryjnych Włodzimierz Gibasiewicz, który szczególnie umiłował sobie temat lekarzy weterynarii.

Jest to już dziewiąte wydanie z tej serii, ponieważ autor zdobywa coraz to nowe zapiski i wspomnienia o lekarzach zwierząt w czasie II Wojny Światowej. Wydaje się to aż nieprawdopodobne, że autorowi udało się zgromadzić tyle materiałów. 

Duchy lekarzy wołają do nas ze stronic książki i domagają się naszej pamięci. Dają tym samym świadectwo bohaterskiej postawy, poświęcenia i oddania. Oderwani od normalnego życia i wrzuceni w wir wojny stają się teraz nauczycielami życia oraz świadkami historii. Historii, która zapomniała wielu, ale dzięki książkom dr Włodzimierza Gibasiewicza wywołuje na światło dzienne swoich zapomnianych bohaterów. Jak sam autor pisze we wstępie „To oni mnie wybrali”. 

Na łamach książki „Suplement do Niepowtarzalnych” zostały opisane osobiste wspomnienia Jana Salickiego ps. „Hamera”, które znajdują się również na naszym portalu.

Serdecznie polecam
Ja egzemplaż książki już mam
Michał Myśliński

 

Ridero 2017, ISBN: 978-83-8104-858-3

Major lot. J. S. Borowczyk-Forester – w drodze do wolności

Od Redakcji:
W numerze 38 „Zeszytów Kombatanckich” zamieszczony został artykuł o zatopieniu na Atlantyku statku „Empress of Canada”, na którym między innymi znajdowała się grupa polskich żołnierzy-ochotników udających na szkolenie lotnicze w Wielkiej Brytanii. Przez trzy dni łódź 
z rozbitkami na pełnym morzu nosiły fale Atlantyku, zanim nadeszła pomoc. Autor, Jan Stanisław Borowczyk-Forester, uczestnik tego zdarzenia, przysłał nam kolejny opis swoich przeżyć w okresie wojennym w latach 1939-1945. Jest w nim życiorys żołnierza patrioty walczącego na Bliskim Wschodzie, w Wielkiej Brytanii,a następnie – jak wielu innych Polaków – na emigracji.

 

Na lądzie i w powietrzu

Urodził się w Nowym Sączu 11 maja 1919 roku. Był średnim z trojga dzieci; dwie jego siostry i rodzice mieszkali w Nowym Sączu – ojciec, który był prawnikiem, prowadził znaną kancelarię adwokacką. 

Wczesne dzieciństwo i lata młodzieńcze spędza w Nowym Sączu, gdzie zdaje maturę typu klasycznego w roku 1937 w gimnazjum im. Jana Długosza. Następnie zostaje przyjęty do Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim, którą kończy w czerwcu 1938 r. w stopniu plutonowego podchorążego. Służbę czynną odbywa w 16 Pomorskim Pułku Artylerii Lekkiej (PPAL) w Grudziądzu. Po jej ukończeniu we wrześniu 1938 r. rozpoczyna studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie; w czasie studiów pełnił funkcję instruktora w Legii Akademickiej. W maju 1939 r. zostaje powołany na ćwiczenia do swego pułku (16 PPAL) w Grudziądzu i w połowie sierpnia tegoż roku powraca do domu w stopniu ogniomistrza podchorążego. 

 

Czytaj dalej

Rozbicie więzienia w Końskich 5 czerwca 1944 r.

Podobwód Skarżysko-Kam. „Morwa”
Okręg Radomsko- Kielecki

  Po dokonanym w Końskich zamachu na wysokiego dygnitarza hitlerowskiego mjr SS Fittinga, który dał się dobrze we znaki tutejszej ludności, sytuacja w mieście wyglądała niewesoło. Niemcy aresztowali zakładników i osadziwszy ich w więzieniu skazali na śmierć. Pogłoski o tym lotem błyskawicy przedostawały się na miasto, a zaraz potem przez łączników do oddziału leśnego AK, dowodzonego przez por. „Szarego" Antoniego Hedę.

  Ponieważ brakowało pomocniczego materiału minerskiego, jak zapalniki, lonty, spłonki, przeto na krótko przed akcją wysłano mnie jako łącznika do Skarżyska-Kamiennej w celu ich przywiezienia. Niezależnie od tego zastępca komendanta por. "Blady" wyjechał w towarzystwie „Kreta" i łączniczki „Jadzi" do Starachowic, skąd mieli dodatkowo przywieźć brakujące materiały. Metoda zaopatrywania się w kilku źródłach naraz dawała dobre rezultaty. Jeśli jedno zawiodło, to inne nie. W omawianym przypadku sprawa była szczególnie ważna ze względu na planowane odbicie więźniów i zakładników.

 

Czytaj dalej

Wspomnienia z „Chryzantemy”

Podobwód Chmielnik „Chryzantema"
Okręg Radomsko- Kielecki

Gdy w 1914 r. wybuchła I wojna światowa, ojciec mój Wincenty, ur. w 1895 r., jako poddany rosyjski powołany został do wojska i skierowany na front niemiecki. Tam został ranny i stracił wzrok. Przywieziony do szpitala, znalazł się pod opieką lekarza Polaka w stopniu pułkownika. Na koniec pobytu w szpitalu komisja lekarska orzekła u ojca całkowitą utratę wzroku, a on chciał wrócić do kraju, zobaczyć rodzinę, zobaczyć Polskę. Ze swoich pragnień zwierzył się polskiemu lekarzowi, który przeprowadził jeszcze jedną, tym razem udaną operację i przywrócił ojcu częściowo wzrok.

  Po wyjściu ze szpitala jako inwalida ojciec tułając się po różnych miastach Rosji doczekał się rewolucji. Wobec panującego tam wówczas bałaganu, katastrof kolejowych, mordowania kolejarzy i pasażerów, postanowił pieszo wracać do kraju – bez zapasu żywności, mapy i kompasu. Po 42 dniach marszu dotarł szczęśliwie do domu. Wkrótce się ożenił.

 

Czytaj dalej

Umarła wieś Stefanów

d-ca II bat. 25 pp Armii Krajowej
Okręg Radomsko- Kielecki

Któregoś dnia w końcu września 1997 r. wracałem ze Studziennej. Minąłem „krzyżówkę" w odległości 9 km na południe od Drzewicy. Na lewo od drogi widoczny był kompleks lasów puszczy Przysuskiej. Są to tereny dobrze mi znane i bliskie sercu. Minąłem Rozwady -Kamienną Wolę i zobaczyłem drogowskaz w lewo do Kurzacz. Nie namyślając się skręciłem na nienajlepszą drogę, a tuż za wsią w piaszczysty trakt w kierunku Przysuchy. Tu już musiałem uważać, aby się nie zgubić. Skręciłem w lewo, przejechałem ciek wodny i wjechałem na drogę brukowaną, jedyną pozostałość po nieistniejącej od pół wieku wsi Stefanów.

Czytaj dalej

rys. Maria Biała-Żwinis

PAMIĄTKA Z POLSKI

Obwód Iłża „Konrad”
Podobwód Skarżysko-Kam.- „Morwa”

  Kończąca się zima i wiosna 1944 r. przyniosły sukcesy ofensywy sowieckiej, zmuszające armię niemiecką i sojusznicze pulki włoskie do wycofywania się na tereny polskie.

Szczególną paniką ogarnięte były wojska włoskie, tak więc, by nie szerzyć ogólnego defetyzmu, dowództwo niemieckie postanowiło wycofać je z frontu lub wymienić na nowe oddziały, dowiezione bezpośrednio z Włoch. Jednostki wycofywane, tak jak i nowe, kierowane na front przejeżdżały głównie przez stację kolejową w Skarżysku-Kamiennej będącą podczas wojny ważnym węzłem komunikacyjnym.

Czytaj dalej