Dnia 26 lipca 1944 r. placówka „Obrazy” w ramach akcji „Burza” otrzymała rozkaz wymarszu na zgrupowanie z 2 Dywizją Piechoty Legionów. Oddział nasz, z inspektoratu Sandomierz, podążał na koncentrację dywizji w rejonie Staszowa. Przemarsz odbywał się dniem po polnych drogach i przez małe laski. Nagle przy przemarszu skrajem lasu zaatakował nas mały oddział niemiecki na kilku opancerzonych samochodach.
Podjęliśmy krótką walkę polegającą na wzajemnym ostrzeliwaniu się z karabinów maszynowych wycofując się w głąb lasu. Niemcy zrezygnowali z pościgu za nami, gdyż pewnie widzieli, że posiadamy „piaty” świetną broń przeciwpancerną pochodzące ze zrzutów. Ja wraz z drugim żołnierzem ubezpieczaliśmy oddział z tyłu.
Obaj mieliśmy hełmy i niemieckie płaszcze wojskowe. Gdy tak maszerowaliśmy za niewidocznym już oddziałem, podbiegł do nas jakiś chłop i łamaną niemiecczyzną wskazuje nam – gdzie poszli polscy partyzanci. Ja krótkim rozkazem po niemiecku kazałem mu iść z nami. Po pewnym czasie dogoniliśmy nasz oddział, chłop zorientowany z kim ma do czynienia zaczął uciekać, ale my chwyciliśmy go z obu stron za ręce i oddaliśmy naszej żandarmerii, która powiesiła go na drzewie z kartką informującą za co został skazany.