Archiwum kategorii: Zeszyt 32

POGRZEB „PONUREGO”

„Ponury” – takim byłeś jedynie dla wrogów,
jak zemsty noc
za zgliszcza polskich progów,
za brutalną moc,
która dławiła kraj,
by go zadusić bez wolności tchu!
Serce Ci rzekło: „Odpór daj!
Nie będzie obcych butów tu!…”.

…Teraz wróciłeś! I popatrz wokoło,
jaką miłością pałały twarze
Twoich żołnierzy!
Jak każde sioło
witało Ciebie!
W jakim uczuć żarze
byłeś niesiony w pogrzebowych szykach
przez wiernych Tobie:
„Halnego”
i „Dzika”,
wśród zgromadzonych w wielkim hołdzie rzesz,
co się rozlały wzdłuż i wszerz,
rozkwitłe sztandarami,
napełnione czcią,
szepcące modlitw słowami
i lśniące łzą…

Przyznaj, że przez te trzy dni,
pośród wzgórz,
lasów
i pól,
taki blask chwały Ci lśnił,
jakiego nie miał niejeden król!

I Cię przyjęły już na zawsze,
nawet z daleka, w czas śmierci Ci bliskie,
dziś Ci najczulsze,
najłaskawsze,
umiłowane
Góry Świętokrzyskie!…

Jan Baliński „Kruk”

Bazy przerzutów

Okres organizacyjny. W latach 1941-1943 przerzuty powietrzne do kraju, zarówno uzbrojenia i sprzętu, jak też cichociemnych, odbywały się z terytorium Wielkiej Brytanii. Działania te były wspierane przez powołaną na początku wojny organizację SOE (Special Operations Executive) – Kierownictwo Operacji Specjalnych. Zostało ono powołane przez rząd brytyjski w celu prowadzenia sabotażu, dywersji, udzielania pomocy w szkoleniu wojskowym i zaopatrzeniu w broń narodowych organizacji podziemnych na terenach okupowanych przez Niemcy (zob. schemat).

bp1

Czytaj dalej

Organizacja i zadania SOE

(Special Operations Executive – Kierownictwo Operacji Specjalnych)
Wstęp

Działania dywersyjno-wywrotowe prowadzono podczas wojen od bardzo dawnych czasów. Są nam znane z historii starożytnej, średniowiecznej i współczesnej. Tajne akcje terrorystyczne, sabotażowe i psychologiczne towarzyszyły wojnom w średniowieczu i współcześnie. Miały one różne cele i różnego rodzaju zasięg. Ich metodą działania zawsze było zaskoczenie wroga, wyrządzenie możliwie największych strat materialnych i w siłach ludzkich, wywołanie uczucia strachu, dążenie do zniszczenia sił fizycznych i morale wojska. Formy działań były niejednolite, ale uzależnione od możliwości wykorzystania techniki i przygotowania ludzi, wykonawców zadań. Były zawsze otoczone najściślejszą tajemnicą, znane na ogół tylko małej grupie. Termin, zakres i etapy wykonania były zależne od sytuacji politycznej i wojskowej, a nasilenie akcji od możliwości osiągnięcia bliższego lub dalszego zamierzonego celu.

Czytaj dalej

Irena Dziubińska-Sędłakowska ps. „Aster”

Irena DziubińskaWśród wielu mieszkańców Skarżyska czasu walki z okupantem nie brakowało kobiet, nie brakowało dziewcząt z harcerskich drużyn, których odwaga i determinacja podejmowanych zadań była przykładem dla najdzielniejszych. Jedną z tych wspaniałych kobiet – Irenę Dziubińską-Sędłakowską – chciałbym przedstawić Czytelnikom, chociaż mam świadomość, że będzie to tylko skromne odzwierciedlenie wielkiego poświęcenia, patriotyzmu i oddania się twardej walce z okupantem tej wyjątkowej dziewczyny. Każdy bowiem dzień tych okrutnych czasów był świadectwem zaangażowania się Ireny w sprawę bezkompromisowej konfrontacji z brutalną przemocą niemieckiego najeźdźcy.

Czytaj dalej

Z patrolem przez płynny front

      Przeżyciem z pierwszego okresu „Burzy”, które na zawsze zapamiętałem, jest dla mnie zwiad, jaki 8 sierpnia 1944 r. przeprowadziłem ze swoją drużyną poprzez płynną jeszcze linię frontu niemiecko-radzieckiego w rejonie Jeleniowskiego pasma Gór Świętokrzyskich. Chodziło o rozpoznanie możliwości przejścia oddziałów akowskich z terenów opanowanych przez wojska radzieckie – na stronę niemiecką. Celem naszym było podjęcie samodzielnej walki z Niemcami i marsz na pomoc świeżo wybuchłemu Powstaniu Warszawskiemu.
Na początku sierpnia Świętokrzyskie Zgrupowanie Partyzanckie AK pod dowództwem por./mjr. „Nurta” – Eugeniusza Giedymin Kaszyńskiego (jeszcze nie I batalion 2 pp Leg. AK) znalazło się we wsi Wszachów, w pow. opatowskim. Był to czas po utworzeniu przez wojska radzieckie przyczółka baranowsko-sandomierskiego i rozkazie mobilizacyjnym oddziałów akowskich do Akcji „Burza”. We wsi zastaliśmy baterie radzieckiej lekkiej artylerii polowej, okopane zaraz za linią domów w kierunku na północ, czyli na Pasmo Jeleniowskie Gór Świętokrzyskich. Zarządzono ostre pogotowie, nierozstawanie się z bronią osobistą oraz szczególną ostrożność w kontaktach z bojcami. O ile pamiętam, to incydentów nie było. Były natomiast rozmowy „przy kwaterce” – takie żołnierskie, ludzi z frontu. Wiedzieliśmy, że nasze dowództwo prowadzi rozmowy z jakimiś delegatami Frontu Radzieckiego, że podobno żądają od nas zaatakowania i zdobycia Ostrowca Świętokrzyskiego, oraz wcielenia naszych żołnierzy do armii Berlinga, a oficerów – wysłania „na przeszkolenie”.
Drugiego czy też trzeciego dnia zostałem wezwany do Komendanta „Nurta”. Po zameldowaniu się na jego kwaterze (gdzie było kilku oficerów radzieckich prowadzących rozmowy z naszymi oficerami: zastępcą Komendanta „Nurta” – por. „Mariańskim”, Stanisławem Pałacem, adiutantem „Leszkiem” Leszkiem Popielem i moim bezpośrednim dowódcą „Szortem” Tomaszem Wagą), Komendant „Nurt” wyprowadził mnie na drogę i spacerując ze mną przekazał mi rozkaz i instrukcje.

Czytaj dalej

Marcowa wyprawa – Podobwód Starachowice „Wola”

   Rok 1944 to dla konspiracji okres wytężonej pracy. Chociaż Niemcy tracili okupowane dotychczas tereny oraz siły dla kontynuowania dalszej walki, to jednak nadal prowadzili bezwzględną działalność skierowaną przeciwko podziemnym organizacjom i partyzantom. Ponad dwuletnia walka partyzancka nauczyła nas wszakże nie tylko samodzielności, przezorności i natychmiastowego podejmowania decyzji w sytuacjach niemal bez wyjścia, ale ponadto dokładnego, szczegółowego przygotowywania planowanych akcji.
Kiedy w oddziale lub na placówkach zaczynało brakować broni lub amunicji i nie można było liczyć na rychłe zrzuty, zdobywano ją u Niemców. Takie „dozbrajanie się” było dokonywane na poszczególnych żołnierzach Wehrmachtu, ale czasem z większym rozmachem – atakując niemieckie magazyny lub środki transportu przewożące na fronty amunicję i broń. Jedną z takich akcji, w której uczestniczyłem, przeprowadziło zgrupowanie por. „Szarego” (Antoniego Hedy).

Czytaj dalej

Por. Stanisław Boryń „Tygrys” W szóstą rocznicę śmierci

    Dnia 29 stycznia 2002 roku przypadła szósta rocznica śmierci drugiego dowódcy oddziału partyzanckiego AK Ziemi Jędrzejowskiej „Spaleni”, st. sierż./por. Stanisława Borynia „Tygrysa”.
Urodził się 14 grudnia 1913 r. w Słupi Nowej k. Szczekocin. Miał siedmioro rodzeństwa. W 1931 r. zgłosił się do wojska, do broni pancernej (jako ochotnikowi przysługiwało mu prawo wyboru broni) i został przydzielony do 2 Batalionu Pancernego w Żurawicy k. Przemyśla. W 1932 r. ukończył szkołę podoficerską i pozostał w wojsku jako kapral nadterminowy. W 1937 r., po awansie na plutonowego, został instruktorem w tej szkole. Żyjący do dziś niektórzy jego uczniowie wspominają go z sympatią, gdyż wprawdzie był w stosunku do nich wymagający, ale sprawiedliwy i nie stosował „zupackich” metod wychowawczych, o co koledzy podoficerowie mieli do niego pretensje.

Czołg lekki 7 TP.

Czołg lekki 7 TP.

2 batalion w Żurawicy był wyposażony w nowoczesne, polskiej produkcji czołgi lekkie 7 TP, o udanej konstrukcji, nie ustępujące wówczas podobnym typom w innych państwach. Na wyposażeniu polskiej armii, oprócz 7 TP, były także angielskie czołgi lekkie Vickers (przestarzałe), wolnobieżne czołgi francuskie Renault 35 dla wsparcia piechoty oraz polskiej konstrukcji czołgi rozpoznawcze TK/TKS tzw. tankietki.
We wrześniu 1939 r. St. Boryń, miał przydział do Ośrodka Zapasowego 2 batalionu uczestniczył w walkach z Niemcami pod Przemyślem i Lwowem. 30 września powrócił do domu rodziców. Pod koniec 1939 r. wstąpił do ZWZ. Jednocześnie rozpoczął pracę w warsztatach kolejowych w Sędziszowie, aby zapewnić sobie jakąś egzystencję.

Czytaj dalej

Por. dr Janusz Niemirycz ps. „Sierp”, żołnierz – lekarz Obwodu „Borsuk”

Dr Niemirycz

Dr Niemirycz

Był synem Adama Niemirycza, herbu „Klamry”, inżyniera budowy dróg i mostów, oraz Haliny z domu Dołner, herbu „Lubicz”. Urodził się 29 maja 1912 r. w Żytomierzu (Ukraina). Szkołę powszechną ukończył w Warszawie, dokąd w roku 1922 przenieśli się rodzice. Tam też rozpoczął naukę w gimnazjum, ale kontynuował ją następnie w Państw. Gimnazjum w Łowiczu, gdzie otrzymał świadectwo dojrzałości.
Po maturze Janusz Niemirycz odbył służbę wojskową w Szkole Podchorążych Szwoleżerów w Suwałkach. Po jej ukończeniu, w stopniu porucznika został przeniesiony do rezerwy. W roku 1933 podjął studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego. Dyplom lekarza uzyskał na wiosnę 1939 roku.
Podczas studiów, w latach 1938 i 1939, po IV i V roku odbywał staż w buskich pensjonatach „Krystyna” i „Zofia” wraz ze studentką medycyny Krystyną z d. Wójtówną, przyszłą żoną, oboje pracowali jako pomoc lekarza, a później jako lekarze asystenci. Pracę tę kontynuowali w sezonie maj-październik, w tym także po zajęciu Buska Zdroju przez Niemców we wrześniu 1939 r. Okazało się, że z obydwu tych pensjonatów będzie korzystać ludność polska. W sezonie jesienno-zimowym natomiast pełnili obowiązki lekarzy w Szpitalu Maltańskim w Warszawie. Dnia 26 marca 1943 r. por. dr Janusz Niemirycz i Krystyna zawarli związek małżeński.
Z tego związku urodziła się w 1943 r. córka Danuta.

Czytaj dalej

Ostatnia akcja żołnierzy 2 pp Leg. AK

O naszej akcji przeciwko Niemcom nigdy nie ukazała się żadna wzmianka oprócz mojej książki pt. „Jędrusiowa dola”. Bitwa ta miała miejsce k. Pawęzowa, przy szosie Jędrzejów-Włoszczowa w pobliżu miejscowości Oksy. Należy zaznaczyć, że akcję przeprowadzono 6 stycznia 1945 r., czyli na tydzień przed wkroczeniem na tamten teren Armii Czerwonej. Trzon naszego oddziału stanowili „Jędrusie”1), którzy pod dowództwem por. „Tarzana” – Zdzisława Fijałkowskiego, stanowili ochronę mjr. „Kruka – Antoniego Wiktorowskiego, przebywającego na melinie w Lipnie. „Jędrusie” to: Andrzej Fijałkowski „Tarzan 2”, Henryk Kuksz „Selim”, Tadeusz Robakiewicz „Grom” (z 6 kompanii). Dołączono też z 7 Komp. III Bat. plut. „Jaskółkę” – Henryka Kędzierskiego, „Jodłę” – Czesława Kasprzyckiego, „Wilgę” – Mirosława Ślimakowskiego oraz „Mewę” – Stanisława Chłopka. W akcji uczestniczyło również trzech miejscowych AK-owców: „Śmiały” – Stanisław Zuchowicz, „Myśliwy” – Leopold Bazylewicz oraz ich kolega NN. z Małogoszczy. Należy zaznaczyć, że wszyscy „Jędrusie” w poprzednich akcjach „Burzy” odnieśli już rany.
Zbiórkę uczestników do zorganizowania zasadzki ustalono na dzień 6 stycznia 1945 r., godzinę 4.00 rano, w gajówce p. Skowronka k. Węgleszewa. Na miejscu dowódca zapoznał nas z planem akcji, rozdzielił zadania, ustalił obsadę i stanowiska kmów przy szosie Jędrzejów-Włoszczowa. Wywiad obwodu AK podał, że rano szosą tą będzie przejeżdżał czarny citroen wiozący z frontu bardzo ważne dokumenty. Nam zlecono dokumenty te zdobyć. Na akcję tę byliśmy dość dobrze uzbrojeni. Mieliśmy 2 rkmy breny2), a każdy z nas oprócz swoich pistoletów otrzymał po 4 granaty obronne oraz pistolet maszynowy. Były to empi, bergmany, udety, steny, tompsony.
Jeszcze przed świtem zajęliśmy nasze stanowiska w młodniku. Obserwator ukryty za grubym drzewem w odległości ok. 300 m przed nami pilnie obserwował lornetką szosę od strony Jędrzejowa. Jego zadaniem było w chwili zauważenia nadjeżdżającego czarnego auta zdjąć czapkę i przejść przez szosę w naszą stronę. „Śmiałemu” pomogliśmy załadować wóz konny łupkami drzewa. Gdy zobaczy obserwatora na szosie, ma wyjechać wozem na drogę, aby ją zatarasować, natychmiast wyprząc konie i z nimi ukryć się w lesie.

Czytaj dalej

Moje wspomnienia z walk partyzanckich BCh i AK na Ziemi Kieleckiej

Jan Salicki „Hamera” – Obwód „Konrad” – Końskie

wsp1    Gdy sięgam pamięcią wstecz, zastanawiam się, jak wiele człowiek mógł przeżyć, jak wiele przecierpieć walcząc w konspiracji
i partyzanckim oddziale z dużo silniejszym okupantem hitlerowskim. Ile ryzyka było w tej walce i zarazem szczęśliwych przypadków, które pozwoliły przeżyć ten koszmar.
Urodziłem się w 1922 roku w leśniczówce w pobliżu wsi Kozów, powiatu koneckiego. Ojciec mój był leśniczym, a ponieważ często zmieniał leśniczówki w których pracował, poznałem wiele tajników lasu i wiele leśnych dróg, co okazało się bardzo przydatne w mojej późniejszej działalności konspiracyjnej. Szkołę powszechną ukończyłem w Końskich, po której – za radą i protekcją mojego nauczyciela i wychowawcy, p. Jana Stoińskiego – wstąpiłem do wojskowej orkiestry 72 pp Leg. w Radomiu w charakterze elewa. Na kilka dni przed wybuchem wojny 1939 roku zostałem zdemobilizowany jako małoletni.

Czytaj dalej