Archiwum kategorii: Wiersze

NA SZLAKU (październik 1944)

Wyboista drożyna w nocnej czerni lasu
i gwiazdy przewodniczki wysoko nad nami…
Dalekie łuny ogni, żółte błyski rakiet,
dalekie ciche chaty z ciemnymi oknami…
Gdzieś śpią ludzie po pracy, a my w świat idziemy –
nocy, lasu i wojny, i wolności dzieci –
Armia duchów w tej czerni czuje się u siebie –
tylko łuna czasami drogę nam oświeci…
Patrz! Wóz Wielki na niebie wskazuje nam drogę!
Szczęka broń w nocnym mroku i parskają konie –
…ktoś daleki gdzieś tęskni… płacze siwa matka…
Patrz! Nad lasem przed nami znów rakieta płonie!
Popraw broń, towarzyszu! Niech nas nikt nie słyszy!
Znienacka gdzieś, o świcie, ruszym do ataku!…
Śpią gdzieś ludzie po domach (gdzież nasz dom, kolego?) –
Śpią gdzieś ludzie po pracy – a my znów na szlaku!… 

Żołnierze „Jodły”

Kiedy zdradziecko napadł wróg
Polskę – z zachodu i ze wschodu,
gdy wśród skrwawionych naszych dróg
chciano zniweczyć byt narodu –
nie dał ujarzmić się nasz lud
i nie wypuścił broni z rąk:
konspiracyjny podjął trud.
Opór jednoczył serca w krąg
niezłomnie wszystkich nas,
w szlachetnej służbie Ojczyźnie!
Szeregi szły do walki w las,
zwłaszcza w prastarej Kielecczyźnie,
wśród Świętokrzyskich wiernych Gór,
pełnych powstańczych dawnych ech!

Znowu walkami brzmiał tu bór,
znów tyle grobów pokrył mech,
tak wielu padło w jodeł cień,
by wrócił
Wolności Dzień!…

Nie wrócił w blasku! Biegły lata,
w których nikczemne siły parły,
dalej mordując ręką kata
i lżąc nas: „Zaplute karły!”…
Lecz nie daremny walki trud,
ni wielkich ofiar stos:
zwycięża znów wierności cud,
Ojczyzny głos,
pamięć o Towarzyszach Broni
z walk tamtych lat,
cześć dla Nich pośród puszczańskich ustroni,
serdecznych uczuć kwiat,
spuścizna młodym pokoleniom,
by obojętność ich nie wiodła!…

Miłości Kraju,
Bohaterskim Cieniom,
Polsce –
Jest zawsze wierna
„JODŁA!”…

Matka z wykusu

Matko Bolesna z Wykusu,
Łzy Ci spływają po twarzy,
Bo tylu padło Akowskich wiarusów,
Gdy szalał gwałt tu wraży!

Bolesna Matko zasmucona,
Serce przeszywa Ci miecz:
Niejedna wieś tu spalona,
Przy drogach skrwawionych mlecz,
Zabite dzieci,
Matki
I ojcowie,
Gdzie chaty, tam pogorzeliska!…

Któż Twój ból, Matko, wypowie,
I to cierpienie, co łzy Ci wyciska!…

Jednak jest w Twoim wizerunku
Także znak Polski Walczącej –
Kotwica, symbol ratunku
I ofiarności gorącej,

A z Twojego serca, o Matko Boża,
Biją jasne promienie łask –
I z nich jest nadziei zorza,
Wolności brzask!…

Matko z Wykusu Bolesna,
Choć łzy Ci płyną na twarzy,
Bo boleść tu była bezkresna,
To jednak z serca się żarzy
Promienność Twojej opieki,
nagrody za walki trud!

Daj nam szczęśliwsze wieki!
Wspieraj swój lud!…

Niepodległość 1918

Wywalczyliśmy Cię,
Polsko,
ostrzami powstańczych bagnetów,
rzucaniem losu na stos.

Wykupiliśmy Ciebie
za bezcenny skarb
składany do grobów
i na wagach szubienic.

Wydeptaliśmy Ci ścieżki
na równinach odwiecznego śniegu,
w lochach
i kazamatach.

Wywołaliśmy Ciebie z przeszłych lat
słowami wieszczów i poetów,
pieśniami oddanego ludu,
pędzlami malarzy.

Wymodliliśmy Cię
bolesną skargą wdów i sierot,
cierpieniem rannych i kalek,
wielką tęsknotą wygnańców.

Aż szary dzień listopadowy
zakwitnął wiosną
wolności!…
„NIE ZGINĘŁA!…”

Jan Baliński „Kruk”

Wigilijne życzenia

Mrok okupacji.
Krew walczących
i mordowanych.
Matek łzy.

A w wigilijną, rozgwieżdżoną noc
w złączonych konspiracją dłoniach
– biały opłatek.
„Daj Boże…
w Polsce
Niepodległej…”.

Minęły już dziesiątki lat,
a wciąż przybiega echo dawnych słów
i ciągle żywe są ideały
z tamtych lat walki i nadziei.
Nadal potrzeba, tak jak wtedy, rąk,
choć dziś, w spokoju naszych dni,
inny jest oręż, inna broń –
rozum,
codzienny, twórczy trud.

Te same jednak powinny być serca
w nowym szeregu pokoleń,
które niech przejmą nasze ideały,
budują drogą Ojczyznę
swobodną,
szczęśliwą,
prawą!…

Wyciągamy z opłatkiem naszą bratnią dłoń:
„Daj Boże…”

Jan Baliński „Kruk”

POGRZEB „PONUREGO”

„Ponury” – takim byłeś jedynie dla wrogów,
jak zemsty noc
za zgliszcza polskich progów,
za brutalną moc,
która dławiła kraj,
by go zadusić bez wolności tchu!
Serce Ci rzekło: „Odpór daj!
Nie będzie obcych butów tu!…”.

…Teraz wróciłeś! I popatrz wokoło,
jaką miłością pałały twarze
Twoich żołnierzy!
Jak każde sioło
witało Ciebie!
W jakim uczuć żarze
byłeś niesiony w pogrzebowych szykach
przez wiernych Tobie:
„Halnego”
i „Dzika”,
wśród zgromadzonych w wielkim hołdzie rzesz,
co się rozlały wzdłuż i wszerz,
rozkwitłe sztandarami,
napełnione czcią,
szepcące modlitw słowami
i lśniące łzą…

Przyznaj, że przez te trzy dni,
pośród wzgórz,
lasów
i pól,
taki blask chwały Ci lśnił,
jakiego nie miał niejeden król!

I Cię przyjęły już na zawsze,
nawet z daleka, w czas śmierci Ci bliskie,
dziś Ci najczulsze,
najłaskawsze,
umiłowane
Góry Świętokrzyskie!…

Jan Baliński „Kruk”