Kontakt harcerzy kieleckich z Główną Kwaterą Szarych Szeregów w Warszawie został nawiązany w pierwszej połowie 1941 r. przez hm. Eugeniusza Stasieckiego „Piotra”, który na stanowisko Komendanta Chorągwi zatwierdził phm. Edwarda Wołoszyna „Wojciecha”, a na zastępcę phm. Józefa Dobskiego „Maryśkę”.
Pierwszym wizytatorem Ula „Skała”1), obejmującego swoim zasięgiem obszar przedwojennej chorągwi, z wyjątkiem Częstochowy, został Tadeusz Kwaśniewski „Kalikst”, który był jednocześnie Komendantem Chorągwi Radomskiej. W sierpniu 1942 r. „Piotr” przejął funkcję wizytatora „Skały”, ponieważ „Kalikst” był poszukiwany przez gestapo. Ale już w początkach 1943 r. funkcję tę przekazał hm. Jerzemu Jabrzemskiemu „Wojtkowi”.
W roku 1942 nastąpiła reorganizacja pracy w Szarych Szeregach, w wyniku której harcerzy podzielono na 3 grupy wiekowe, tj. „Zawiszaków”, „Bojowych Szkół” i „Grup Szturmowych”. W tym też roku na terenie Ula „Skała” zorganizowano dwie jednostki: Rój „Zawisza” i B.S. z komendantem Janem Suligą „Ziemomysłem” oraz Rój G.S. którego komendantem został phm. Stanisław Wdowicz „Borzęcki”. Także w 1942 r. utworzono w Jędrzejowie Rój „Zawisza”, a później B.S. z komendantem Tykwińskim „Kratą”, a ponadto w pierwszej połowie 1942 r. zorganizowano drużyny w Chmielniku, Bodzentynie, Lechowie pod Łagowem i Białogonie pod Kielcami. W roku 1943 powstały w Suchedniowie „Leśnictwo” Rój B.S. oraz G.S. z komendantem phm. Janem Miernikiem „Lisem” i zastępcą phm. Henrykiem Miernikiem „Wilkiem”.
W maju 1943 r., po nawiązaniu przez „Maryśkę” kontaktu z Pińczowem „Zbigniewo” został przemianowany tamtejszy hufiec na Rój „Zawisza”, B.S. oraz G.S. z komendantem Feliksem Białkiewiczem „Zbigniewem”. W tym samym roku przystąpiono do rozszerzania działalności na dalsze miejscowości w województwie, a mianowicie drużyny B.S. i G.S. utworzono w Busku, Miechowie, Włoszczowie, Zagnańsku, Ostrowcu Świętokrzyskim i Kaliszanach w powiecie opatowskim. Funkcję komendanta Ula „Skała” powierzyła „Pasieka” dotychczasowemu z-cy komendanta Józefowi Dobskiemu „Maryśce”. Utworzono wtedy Komendę Ula w składzie:
Komendant – phm. Józef Dobski, „Maryśka”,
Zastępca – phm. Tadeusz Witecki, „Borowski”,
Instruktor szkolenia – Jan Zawadzki, „Arcy”,
Instruktor kształcenia w drużynac – Roman Cichocki, „Andrzej”,
Kier. Szkolenia Wojsk. – Zbigniew Grabowski , „Grzegorz”
Kier. Akcji Pomocy i Zaopatrzenia – Marian Stolarczyk, „Spytek”,
Komendant Roju „Zawisza” i B.S. w Kielcach – phm. Jan Suliga, „Ziemomysł”,
Sekretarka i łączniczka – Wanda Korsak, „Szarotka”.
Ul „Skała” w Chorągwi Kieleckiej liczył w 1943 r. ok. 220 harcerzy, a w 1944 r. było już ok. 550 harcerzy. Nasza drużyna na Baranówku (dzielnica Kielc), kierowana przez Zygmunta Kwasa „Kościelnego” z G.S., powstała częściowo z chłopców uczęszczających na tajne komplety, jak również z ministrantów przy kościele parafialnym „Chrystusa Króla” w tej samej dzielnicy. Najstarsi, od 17 roku życia, byli w „Grupie Szturmowej”, a mianowicie: Zygmunt Kwas, Zygmunt Szczepaniak, Zygmunt Pietrzak, Adolf Karnia, Zbigniew Frasiński, Wacław Sieśkiewicz, Stanisław Strasz, Bronisław Buczkowski i inni. W grupach „Bojowej Szkoły” – po złożeniu przysięgi w dniu 9.09.1942 r. – znaleźli się Józef Chmiel „Kielczanin”, Kazimierz Strójwąs „Gacek”, Wojciech Szczepaniak „Lwowiak”, Zbigniew Tomaszewski, Wiesław Gołas „Wilk”, Tadeusz Wójcik „Tur”, Tadeusz Socha, Wiesław Karnia, Jerzy Domagalik i inni. W grupie „Zawiszaków” od 1943 r. byli: Ryszard Minkus, Zbigniew i Ryszard Krzywdzińscy, Wacław Radomski, Zbigniew Koziród (obecnie Skotnicki), Waldemar Matwin i inni.
Nasza drużyna była jedyną, która zajmowała się kolportażem pisma „Powstaniec”, redagowanego przez phm. Stanisława Wdowicza „Borzęckiego”. „Borzęcki” zmuszony był przerwać pracę w fabryce „Ludwików” w Kielcach, ze względu na chorobę płuc i bardzo słabe serce. Mieszkał ze swoją mamą, która się nim troskliwie opiekowała. Zdając sobie sprawę z ciężkiego stanu swojego zdrowia, „Borzęcki” ze spokojem i odwagą oddawał się pracy konspiracyjnej w swoim drewnianym domku przy ulicy Jesionowej na przedmieściu Kielc. U „Borzęckiego” znajdowała się skrzynka kontaktowa łączności wywiadu AK z oddziałami partyzanckimi.
„Powstaniec” drukowany był w naszej drużynie na Baranówku techniką powielania. Nakład wynosił ok. 300 egzemplarzy. W latach 1943 i 1944 wydano około 50 numerów. Biuletyn zawierał artykuły społeczno-polityczne, wiadomości z frontu walki, ostrzeżenia przed konfidentami, informacje z terenu Kielc itp. Kolportażem zajmowali się w dzielnicy Baranówek: z B.S. Józef Chmiel, Kazimierz Strójwąs, Jan Kurzewski „Janusz” i inni. Dzielnicę Pakosz obsługiwali: Krzysztof Krzywdziński i Tadeusz Wójcik, któremu pozostało to do dziś, gdyż jest obecnie kolporterem „Zeszytów Kombatanckich” na terenie woj. Świętokrzyskiego. W 1943 r. „Zawiszacy” i B.S. rozklejali plakaty – fałszywe odezwy gubernatora Franka do ludności niemieckiej, reichs- i volksdeutschów zamieszkałych w Kielcach i sąsiednich terenach. W tym samym roku przeprowadzono akcję malowania na murach naszych dzielnic i miast haseł antyhitlerowskich. Była to akcja polegająca na szerzeniu defetyzmu wśród Niemców. W roku 1944 jedną ze specjalnych akcji wykonywanych przez Szare Szeregi była ochrona radiostacji obsługiwanej przez skoczka – oficera rosyjskiego, ps.”Wujek”, tak go bowiem nazywano w G.S. we wsi Szewce-Zawady (znał on bardzo dobrze język polski). Do stałej jego ochrony wyznaczonych było czterech harcerzy z G.S. pod dowództwem Henryka Łopaty „Jagienki”.
Nasza drużyna „Bekas” posiadała własny schowek broni w grobowcu na cmentarzu starorosyjskim w Kielcach. Tam też przechowywano aparat radiowy, który skonfiskowano dla redakcji „Powstańca” przez B.S. u urzędnika starostwa, reichsdeutscha mieszkającego przy ul. Chęcińskiej. Aparat ten został potem dostarczony przez „Kielczanina”, „ Gacka” i „Tura” do punktu przy ul. Złotej, a wieczorem przez patrol G.S. do mieszkania „Borzęckiego”.
Konserwacją broni zajmował się Kazimierz Strójwąs „Gacek”. Dwa razy, po akcjach, broń dostarczono do „Tura”, który także posiadał czasowy schowek, a później przeniesiono do grobowca. Pod koniec 1944 r. na Baranówku zatrzymała się na dłuższy czas niemiecka kompania ochrony mostów, obstawiając wszystkie wiadukty i mosty, minując je, aby w przypadku potrzeby zniszczyć. Samochodów było dużo. Powstała okazja do ich okradzenia, ponieważ znajdowały się w nich duże ilości materiałów wybuchowych. W akcji tej wyróżnili się „Kielczanin”, „Gacek”, „Wilk”, „Tur”, „Sztyfcik”. „Tur” ze „Sztyfcikiem” obrobili samochód, który stał przy jednej z posesji na Baranówku – w samochodzie znaleziono cały worek z umundurowaniem podoficera niemieckiego, który „Kościelny” przekazał do oddziału partyzanckiego.
Na Baranówku, przy szkole podstawowej, Wiesław Gołas „Wilk” zaczął „obrabiać” samochód z granatami. Kiedy wyciągał skrzynki, włączył się alarm. „Wilk” w czasie ucieczki porzucił skrzynkę, lecz Niemcom udało się go dogonić, schwytać, a następnie przekazać do gestapo. Kradzież amunicji tłumaczył jako chłopięcą przygodę. Pomimo bicia i torturowania nie zdradził nikogo. Został zwolniony 23 grudnia, co bardzo nas ucieszyło.
Ale byli i tacy, którzy odeszli „na wieczną wartę”, a pozostaną na zawsze w naszej pamięci.
Wojtek Szczepaniak „Lwowiak” w dniu 30 czerwca 1944 r. ukończył 17 lat. 6 sierpnia 1944 r., już w czasie Powstania Warszawskiego, wszyscy byliśmy w stałym pogotowiu. Do każdego ważniejszego zadania wyznaczanych było zawsze po dwóch harcerzy z B.S. W tym dniu, około godziny 10, „Lwowiak” otrzymał polecenie komendanta hufca, Jana Suligi „Ziemomysła”, przewiezienia zaszyfrowanego meldunku AK do miejscowości Niwki koło Daleszyc, gdzie znajdował się 4 pułk piechoty AK. „Lwowiak” poprosił swoją mamę o igłę z nitką i zaszył meldunek w kołnierzyku koszuli. Wziął na drogę trochę jedzenia i powiedział mamie, że jeżeli nie dziś – to na pewno wróci jutro. Zabrał jakiś worek, że niby jedzie po żywność, siadł na rower i wyjechał.
Informacja AK donosiła, że posterunki niemieckiej żandarmerii i policji otrzymały rozkaz kontrolowania wszystkich pieszych i jadących poddając ich szczegółowej rewizji. Wojtek, mimo że miał 17 lat, wyglądał na dużo młodszego. Po drodze zatrzymali go żandarmi, dokładnie rewidując. Jeden z żandarmów zauważył wystającą nitkę przy kołnierzyku i pociągnął za nią. Wtedy wysunął się meldunek. Żandarmi zaczęli go bić i kopać, aby przyznał się dokąd miał zawieść i komu przekazać meldunek. Ale bity Wojtuś ciągle milczał. Zbitego żandarmi zabrali do Kielc i przekazali do gestapo przy ul. Focha. Wiadomość tę przekazała rodzinie dziewczyna, córka woźnego urzędu okręgowego. Widziała, jak zbitego Wojtka wprowadzano na gestapo.
Na drugi dzień w domu rodzinnym Wojtka pojawił się młody człowiek, podający się za partyzanta. Jego zachowanie budziło jednak podejrzenie. Starszy brat Zygmunt „Jarosław” zameldował „Borzęckiemu” o całym zajściu. „Borzęcki” potwierdził aresztowanie Wojtka i ostrzegł przed konfidentami. Zarządził wielką czujność i ostrożność. Powiedział również, że „Lwowiak” raczej utraci życie aniżeli wyda kogokolwiek. Cała nasza drużyna była w pogotowiu. W dniu 10 sierpnia 1944 r. gestapo aresztowało w nocy matkę „Lwowiaka” i jej siostrę Janinę Tomaszewską. „Jarosław” zdążył wyskoczyć do ogrodu i ukrył się w zagonach kartofliska. Młodszego, 8-letniego pozostawiono. „Jarosław” przedostał się nocą do murów kościoła na Baranówku i w nich się ukrywał (kościół zaczęto budować przed wojną i nie ukończono). Matkę i siostrę umieszczono w piwnicy obok celi „Lwowiaka”, tak aby słyszały jego męczarnie i krzyki.
Po śledztwie nadal trzymano go w więzieniu, gdzie nadal był bity i torturowany, ale nikogo nie wydał. Nie było wiadomo, czy został wywieziony do Oświęcimia, czy go rozstrzelano podczas kolejnej egzekucji na kieleckim stadionie w 1944 r. Grób Wojtka został jednak odnaleziony 29 listopada 1945 roku. Jak twierdzi „Jarosław”, obecnie ksiądz Zygmunt Szczepaniak, duszpasterz osób niepełnosprawnych i kapelan kieleckiego środowiska żołnierzy AK, że to aniołowie wskazali dół pod dużą sosną, gdzie zaczęto kopać – i po chwili wydobyto czaszkę z wylotem po kuli, Wojtka medalik z Matką Boską i różaniec. Z ciała posypanego chlorem już niewiele pozostało – dłonie związane sznurem, trochę ubrania oraz dolne i górne kości. Komisja ekshumacyjna ustaliła datę rozstrzelania Wojtka na dzień 21 września 1944 r. Jego szczątki przeniesiono na partyzancki cmentarz w Kielcach i uroczyście pochowano. Na mogile postawiono pomnik z krzyżem harcerskim i fotografią Wojtka. Jego imieniem nazwano jedną z ulic przy Stadionie Leśnym w Kielcach oraz Szkołę Podstawową Nr 29 przy ul. Posłowickiej. Także szczepy harcerskie w Szkołach Podstawowych Nr 21 i 34 przyjęły imię Wojtka Szczepaniaka.
Zygmunt Kwas „Kościelny”, urodzony 18.02.1926 r., był człowiekiem bardzo skromnym. Cechowała go wielka religijność, sumienność, obowiązkowość, ale i odwaga. Przez długie lata był ministrantem w parafii „Chrystusa Króla” na Baranówku. Niekiedy zastępował kościelnego, stąd jego pseudonim. Od 1937 r. do 1939 r. był harcerzem 12 KDH na Baranówku. Do konspiracyjnego harcerstwa wstąpił w listopadzie 1939 r. Od 1942 r. był harcerzem G.S. u Stanisława Wdowicza „Borzęckiego”, którego poznał pracując w jako goniec w Hucie „Ludwików” i z którym później zorganizował wydawanie pisma harcerskiego „Powstaniec”. „Kościelny” wraz ze swoim kolegą Zygmuntem Pietrzakiem „Bekasem” wstąpił w roku 1945 do organizacji „Nie”. W maju 1945 r. chciał uwolnić z rąk UB aresztowanego „Bekasa”, rozbrajając wartownika aresztu.
W roku 1956 „Kościelny” szedł ulicą Sienkiewicza z grupą harcerzy z 12 KDH (był jej drużynowym) i wtedy został rozpoznany przez ubowca, którym okazał się były rozbrojony wartownik. Natychmiast też został aresztowany i osadzony w więzieniu przy ul. Zamkowej w Kielcach. 13 września tegoż roku przeprał w celi swoje chusteczki i chciał je powiesić w oknie. Okna cel więzienia znajdują się wysoko, został więc podsadzony przez współwięźniów. Wtedy padł strzał z wieży wartownika. Kula trafiła prosto w głowę. Mózg rozprysnął się po ścianach. Konającego funkcjonariusze przewieźli natychmiast do więziennego szpitala, gdzie wkrótce zmarł. Tak zginął wspaniały człowiek, który nie miał jeszcze zasądzonego wyroku. Wiadomość o śmierci Zygmunta rozbiegła się błyskawicznie w jego drużynie i po Kielcach, gdzie był dość znanym. Rodzina zwróciła się do UB o wydanie ciała. W pogrzebie uczestniczyli nie tylko harcerze kieleckich Szarych Szeregów, ale bardzo wielu harcerzy z wszystkich drużyn, a także młodzież szkolna, znajomi i przyjaciele. „Kościelny” został pochowany na starym cmentarzu w Kielcach. Jego imię nosi jedna z ulic przy starym cmentarzu.
Pieśń o Szarych Szeregach
Harcerska nas wiodła piosenka
Zrodzona wśród lasów i pól,
Piosenka radosna i piękna,
Co legła rażona od kul.
Przez kraju ruiny i zgliszcza,
Przez miasta spalone i wsie,
Z popiołów pożogi i zniszczeń –
Wskrzesimy i wiarę, i pieśń.
Choć szare są nasze szeregi,
Choć wątłe i ramię, i dłoń –
My w każdej Ojczyzny potrzebie
Jak jeden chwycimy za broń.
Czesław Kałkusiński „Czechura”