Ppłk. Inż. Piotr Mazurek (1900 – 1974)

Ppłk inż. Piotr Mazurek

Ppłk inż. Piotr Mazurek

Życiorys Piotra Mazurka, przedwojennego pracownika Państwowej Fabryki Amunicji w Skarżysku Kamiennej, jest świadectwem poświęcenia oraz pełnego zaangażowania w walce o niepodległość i odbudowę kraju ze zniszczeń wojennych. Piotr urodził się 3 sierpnia 1900 r. w Tyczynie k. Rzeszowa. Gdy miał 5 lat, stracił ojca. Dwa lata później wraz z matką i ojczymem wyjechał do Pilzna w Czechach, dokąd służbowo przeniesiono ojczyma, pracownika kolei austriackich. W Pilźnie Piotr ukończył szkołę powszechną i realną (odpowiednik naszego gimnazjum). W roku 1917 został powołany do wojska i skierowany na front włoski. W jednej z większych bitew na tym froncie, nad rzeką Piave, Piotr został ranny i dostał się do niewoli. Dopiero po zakończeniu działań wojennych, jesienią 1918 roku, zwolniony z włoskiej niewoli, powrócił do Czech, gdzie podjął studia w Wyższej Szkole Inżynierskiej.

Po ukończeniu studiów i uzyskaniu w roku 1921 dyplomu przyjechał do Polski i wstąpił do wojska. Po odbyciu służby, zdemobilizowany w 1924 roku w stopniu kapitana, podjął pracę w Wojskowych Zakładach Remontowych w Rzeszowie na stanowisku kierownika Wydziału Mechanicznego (mimo iż nie posiadał formalnych polskich uprawnień do stopnia inżyniera; dopiero w późniejszych latach absolwenci Szkół Inżynieryjnych otrzymali w Polsce to prawo). Nie przeszkadzało to jednak, iż cenionego za fachową wiedzę specjalistyczną oraz liczne usprawnienia organizacyjne i techniczne, w dowód uznania przeniesiono służbowo w roku 1927 do nowo uruchomionej w Skarżysku Państwowej Fabryki Amunicji – do Działu Elaboracji. W krótkim czasie awansował na stanowisko kierownika Wydziału Amunicji, od roku 1937 Wydzielonego Wydziału Amunicji Specjalnej. W tym Wydziale rozpoczęto produkcję nowoczesnych pocisków kaliber 75 mm do działek przeciwpancernych i przeciwlotniczych typu Beauforsa, produkowanych w sąsiednich Zakładach Starachowickich. Piotr Mazurek był wiodącym konstruktorem tych świetlno-zapalających pocisków ppanc. Zorganizowany i kierowany przez Piotra Mazurka Wydział Amunicji Specjalnej był pierwszym w Polsce, w którym uruchomiono produkcję tego typu pocisków.

Wykorzystując swoje doświadczenie uzyskane w PFA w Skarżysku, inż. Mazurek asystował przy uruchamianiu produkcji takiej samej amunicji w kilku innych fabrykach na terenie kraju. Na uwagę zasługuje fakt, że działka ppanc. Beauforsa produkcji Zakładów w Starachowicach oraz amunicja do nich wyprodukowana w Fabryce w Skarżysku porządnie dały się we znaki Niemcom podczas kampanii wrześniowej 1939 r. oraz były skutecznie użyte przeciwko nim w bitwie o Narwik w maju 1940 r. (Pewne ilości dział oraz amunicji typu Beauforsa wyprodukowane w Starachowicach i Skarżysku zostały w okresie przedwojennym wyeksportowane do Anglii).

Kiedy 1 września 1939 r. Niemcy wtargnęli w granice Polski – Piotr Mazurek wraz z częścią załogi PFA otrzymuje 5 września polecenie ewakuacji na wschodnie tereny kraju. Przed opuszczeniem Fabryki nadzorował zniszczenie dokumentacji technicznej niezbędnej do kontynuowania produkcji amunicji specjalnej, a w szczególności pocisków ppanc. kalibru 75mm. Dokumentacja ta została przed zniszczeniem sfilmowana. Zabezpieczone mikrofilmy ukryto w zbiorniku wodnym w lesie, na terenie którego były zlokalizowane hale produkcyjne „Elaboracji”. Miejsce ich ukrycia znały tylko 2 osoby – inż. Mazurek i jego zaufany pracownik,który ukrył je w zbiorniku, kilkakrotnie nurkując1).

Po zniszczeniu dokumentacji Piotr Mazurek ewakuował się swoim prywatnym samochodem, wraz z najbliższymi współpracownikami: inż. inż. Bożęckim, Komorowskim i Skolimowskim, na wschód, docierając aż do granicy Polski w Zaleszczykach. Tam wobec dylematu, czy wybrać ucieczkę do Rumunii, czy pozostać w kraju, postanowił z towarzyszami podróży powrócić do Skarżyska. Wracali tym samym samochodem, którym się ewakuowali, ale podróż powrotna była pełna przygód, począwszy od dramatycznej ucieczki w ostatniej chwili przed wojskami sowieckimi, przejazdu nocą przez rzekę Bug po niemieckim moście pontonowym, po uprzednim przekupieniu niemieckiego wartownika. Potem była przeprawa samochodem przez szeroki bród na rzece Wieprz i – po wielu kontrolach dokonywanych przez posterunki niemieckie – przyjazd do Skarżyska oraz ukrycie samochodu na terenie jednej z tutejszych plebani.

Fabrykę Amunicji w Skarżysku przejęła w zarząd niemiecka firma „Hasag” z Lipska, zamierzająca jak najszybciej uruchomić produkcję. Niewielki stosunkowo zespół niemieckich pracowników potrzebował wsparcia ze strony polskiego personelu technicznego. Rozpoczęło się werbowanie byłych pracowników PFA, które wkrótce zamieniło się w prawdziwą przymusową nagonkę. Niemiecki dyrektor fabryki, Paul Budin, a po nim Egon Dalski, dwukrotnie przysyłali specjalnego wysłannika po inż. Mazurka, namawiając go do pracy przy uruchamianiu produkcji amunicji specjalnej, pocisków ppanc. kaliber 75 mm, nęcąc wysokim wynagrodzeniem i specjalnymi nagrodami. Inż. Mazurek z propozycji nie skorzystał i na ponowne spotkanie z dyr. Budinem nie stawił się, a przeczuwając, czym taka odmowa grozi, szybko opuścił Skarżysko, wyjeżdżając do Warszawy.

Dzięki kontaktom z polskimi oficerami, z którymi pracował przed wojną, posiadając już przedwojenny stopień kapitana rezerwy WP, wstępuje do konspiracyjnej organizacji „Służba Zwycięstwu Polski”, przekształconej w listopadzie 1939 roku w Związek Walki Zbrojnej, a w roku 1942 w Armię Krajową, w której służył do końca jej istnienia. W całym okresie okupacji niemieckiej, aż do zakończenia Powstania, przebywał w Warszawie, gdzie ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem Karola Czaplarskiego, ponieważ był poszukiwany przez policję niemiecką.

Działalność konspiracyjną kpt. Mazurek rozpoczął od uczestnictwa w zabezpieczaniu i ukrywaniu broni, amunicji oraz radiostacji wojskowych ocalałych po kampanii wrześniowej. Wraz ze spotkanym w Warszawie ppłk. Szypowskim, także byłym pracownikiem PFA w Skarżysku, organizuje siatkę wywiadowczą zbierającą informacje o niemieckim przemyśle zbrojeniowym na terenie Generalnej Guberni. W tym celu powołał i oficjalne zarejestrował Biuro Techniczno-Handlowe, które jako hurtownia narzędzi przemysłowych, mieszcząca się w Warszawie przy ul. Skorupki 6, było przykrywką komórki wywiadow czej, którą osobiście kierował. Pracownicy oficjalnie zatrudnieni w hurtowni jeździli w sprawach „handlowych” po terenie całej Generalnej Guberni i przywozili informacje wywiadowcze zbierane przez zakonspirowanych współpracowników.

Dokument z 6.10.1942 roku potwierdzający że inż. Karol Czaplarski jest właścicielem Przedsiębiorstwa Sprzedaży Artykułów Technicznych

Dokument z 6.10.1942 roku potwierdzający że inż. Karol Czaplarski jest właścicielem Przedsiębiorstwa Sprzedaży Artykułów Technicznych.

Kolejnym zadaniem kpt. Mazurka było zorganizowanie na Poczcie Głównej w Warszawie komórki do przechwytywania korespondencji z donosami do gestapo, żandarmerii i policji granatowej, a także ostrzeganie osób zagrożonych tymi donosami. Praca komórki polegała na wynajdywaniu takiej korespondencji, dyskretnym jej odkładaniu i ostrożnym otwieraniu, a po jej odczytaniu natychmiastowym przekazywaniu specjalnej grupie, również podległej kapitanowi, która zajmowała się nie tylko ostrzeganiem osób zagrożonych, ale także demaskowaniem donosicieli, przekazując ich sprawę do oceny polskiego sądu wojskowego, w celu ich ukarania lub wyeliminowania. Wszystkie listy z donosami, ponownie zaklejone, docierały nieuszkodzone do adresatów, dzięki czemu Niemcy nie wykryli działalności tej komórki do wybuchu Powstania, a jej skuteczność uratowała życie wielu osobom i umożliwiła karanie zdemaskowanych donosicieli. W konspiracyjnej komórce pocztowej pracowało ok. 30 kobiet nie wiedząc wzajemnie o sobie, a kilkanaście osób działało w grupie interwencyjnej poza terenem Poczty Głównej.

Od roku 1943 mjr Mazurek (już po awansie na majora) uczestniczył w akcji „Żegota”, a grupa, którą kierował, produkowała fałszywe świadectwa chrztu dla Żydów ukrywających swoje pochodzenie. Dzięki nawiązaniu przez mjr. Mazurka współpracy z kilkoma księżmi podwarszawskich parafii, wpisywano te fałszywe świadectwa do ksiąg metrykalnych, co uratowało wielu Żydów, których fakt pochodzenia i prawdziwości chrztu sprawdzali Niemcy. Mjr Mazurek osobiście przekazał takie fałszywe metryki ok. 60 ukrywającym się Żydom.

Podczas Powstania Warszawskiego, dowodzony przez Piotra Mazurka oddział miał specjalne zadanie likwidacji dywersantów, snajperów, tzw. „gołębiarzy”, oraz prowadzenia walki z Niemcami, którzy zajmowali budynek Banku Gospodarstwa Krajowego w Alejach Jerozolimskich (narożny z ul. Nowy Świat). W jednej z akcji Mazurek zostaje ranny. Za swoją konspiracyjną działalność Piotr Mazurek był dwukrotnie awansowany: w roku 1942 na stopień majora, a pod koniec Powstania – na stopień podpułkownika Armii Krajowej, oraz odznaczony Krzyżem Walecznych i Krzyżem Virtuti Militari.

Krzyż Walecznych otrzymał Mazurek w r. 1943 za udział w akcji na Woli, dzięki której uratowane zostały zapasy materiałów wybuchowych oraz granatów i amunicji z zdekonspirowanej wytwórni. Ponieważ wszystkie dokumenty z okresu okupacji, a w tym i za otrzymane odznaczenia, zostały zabrane przez pracowników UB podczas aresztowania ppłk. Mazurka w grudniu 1945 r., informację o odznaczeniu Krzyżem Virtuti Militari uzyskałem od syna, Tadeusza Mazurka, tak jak jemu mówił o tym ojciec. Krzyż ten nadał  ppłk. Mazurkowi generał „Monter” za uratowanie oddziału, którym dowodził w rejonie ul. Brackiej podczas Powstania. Otóż w budynku BGK na rogu ulic N.Światu i Al. Jerozolimskich, górującym nad otoczeniem, stacjonowały oddziały SS i żandarmerii wyposażone w ciężką broń maszynową, z której ostrzeliwały Al. Jerozolimskie aż po ul. Żelazną. Szczególnie niebezpieczni dla wszelkiego ruchu ulicznego oraz pobliskiej barykady byli niemieccy strzelcy wyborowi, tzw. „gołębiarze”. Z nimi też prowadzili dość skuteczną walkę żołnierze oddziału Mazurka, ulokowani w sąsiednich budynkach, których nie mogły zniszczyć bombardujące samoloty, ze względu na bliskość gmachu BGK obsadzonego przez Niemców. Pod koniec sierpnia Niemcy postanowili pozbyć się groźnego dla nich sąsiedztwa i pod osłoną nocy zorganizowali wypad z gmachu BGK do sąsiednich budynków obsadzonych przez oddział Mazurka. Kilkunastoosobowa grupa Niemców bezszelestnie przesuwała się w stronę domu, z którego padały na nich najczęstsze strzały. Ppłk Mazurek, w czasie nocnej inspekcji zaalarmowany przez czujki o podejrzanych ruchach od strony gmachu BGK, ściągnął wszystkie siły, jakimi dysponował, które tak rozlokował, aby odciąć odwrót napastnikom. Nie ujawniając własnego pogotowia, odczekał na wkroczenie Niemców, a kiedy ich czołówka znalazła się w odległości kilku metrów od budynku zajmowanego przez Powstańców, padły na nich pierwsze strzały z okien piwnicznych, parteru oraz pierwszego piętra. Nastąpiła krótka, zacięta walka, w wyniku której zginęli wszyscy napastnicy. Podczas kolejnej nocy powstańcy zebrali uzbrojenie niemieckie i dopiero wówczas pozwolono sanitariuszom niemieckim na zabranie ciał zabitych. Dowództwo Powstania uznało, że ppłk Mazurek nie tylko obronił oddział (w którym było kilku lekko rannych), ale obronił barykadę i zdobył znaczną ilość broni i amunicji.

Podczas kapitulacji Powstania otrzymał, jako ranny, rozkaz wyjścia z cywilami i kontynuowania pracy konspiracyjnej. Z obozu w Pruszkowie, wraz z dwójką kolegów oficerów z Powstania zbiegł nocą i przekradł się do Zalesia Górnego, gdzie mieszkała jego rodzina, żona i dwoje dzieci. Do końca okupacji przebywał z Zalesiu Górnym nawiązując kontakty z żołnierzami AK pozostającymi w konspiracji oraz organizował pomoc uchodźcom z Warszawy.

Pod koniec stycznia 1945 roku, już po wkroczeniu na te tereny wojsk radzieckich, zgłosił się, jako były pracownik Państwowej Fabryki Amunicji w Skarżysku, do Delegatury Ministerstwa Przemysłu urzędującej na Pradze, aby podjąć pracę w przemyśle zbrojeniowym, w którym był zatrudniony do września 1939 r. Otrzymuje polecenie odszukania obrabiarek wywiezionych przez Niemców z PFA ze Skarżyska. Odnalazł ich dużą ilość, zmagazynowanych w Częstochowie, skąd Niemcy nie zdążyli wywieźć ich do Rzeszy. Jednak rezydujący w Częstochowie radziecki komendant wojenny odmówił ich wydania, uznając je za radziecką zdobycz wojenną, gdyż były to maszyny produkcji niemieckiej. Nie chciał uznać faktu, że odnalezione przez inż. Mazurka maszyny były przez Polskę zakupione w Niemczech jeszcze przed wojną (o czym świadczyły tabliczki inwentaryzacyjne PFA w Skarżysku) i jeszcze przed wojną eksploatowane w tej Fabryce. Nie pomogły interwencje inż. Mazurka oraz interwencje władz polskich i maszyny te do Skarżyska nie powróciły – pojechały do Rosji. Chociaż traf sprawił, że część transportów kolejowych z obrabiarkami było kierowanych przez stację w Skarżysku i kolejarze PKP, zmobilizowani tym faktem przez pracowników Fabryki Amunicji, korzystając z powszechnej jeszcze wojennej dezorganizacji, kilka wagonów z obrabiarkami skarżyskiej Fabryki zdołali odłączyć od transportu i skierować na bocznicę Fabryki. W ten sposób uratowano dla miejscowego przemysłu kilkanaście wartościowych maszyn.

W kwietniu 1945 roku inż. Mazurek zostaje oddelegowany przez Ministra Przemysłu na Dolny Śląsk (wówczas Ziemie Odzyskane) jako pełnomocnik Ministerstwa na powiaty Kłodzki i Bystrzycki, z poleceniem przejmowania od wojskowych władz radzieckich zakładów przemysłowych, obsadzania ich polskim kierownictwem i załogami oraz w miarę możliwości uruchamiania. Inż. Mazurek, z dobranym zespołem współpracowników, z całą energią zabrał się do tej pracy, aby jak najszybciej i najwięcej zabezpieczyć zakładów przemysłowych przed ogołoceniem ich z maszyn i urządzeń przez Rosjan. Przejmowano więc niejednokrotnie od radzieckich wojennych komisarzy zakłady przemysłowe za wystawne kolacje, obdarowując ich prezentami, a czasem za kilka butelek wódki. Przejęte zakłady Mazurek obsadzał polskim kierownictwem i pracownikami, ściągając ich z głębi kraju, w tym szczególnie ze Skarżyska, lub Polakami powracającymi z Zachodu, a wywiezionymi tam przymusowo „na roboty”. Do pracy w przejętych zakładach udało się nakłonić również wielu polskich oficerów, inżynierów i techników różnych specjalności, powracających z obozów jenieckich lub zdemobilizowanych z Wojska Polskiego na Zachodzie.

Do końca października 1945 r. przejęto prawie wszystkie zakłady przemysłowe – tartaki, młyny, fabryki tekstylne, ceramiczne, chemiczne, meblarskie, huty szkła i wiele innych w powiatach kłodzkim i bystrzyckim. Po zakończeniu tej pracy, bardzo pozytywnie ocenionej przez Ministerstwo Przemysłu, inż. Mazurek powrócił do Warszawy pod koniec 1945 roku. Wkrótce jednak został aresztowany. Śledztwo prowadziła Prokuratura Wojskowa. Zarzucono mu działanie na szkodę Polski Ludowej przez zatrudnianie na kierowniczych stanowiskach w przejmowanych zakładach przemysłowych Dolnego Śląska oficerów sanacyjnych i z Armii Andersa, jak też fakt nie ujawnienia własnej przynależności do Armii Krajowej i konspiracyjnej działalności podczas wojny. Śledztwo trwało blisko rok, podczas którego Mazurek był bity i poniżany, a także przesłuchiwany przez osławionego mjr. Różańskiego. Wyrokiem sądu wojskowego Piotr Mazurek został skazany na 8 lat więzienia, ale wypuszczony po 2 latach w wyniku rozprawy apelacyjnej, na którą żona – angażując najlepszych adwokatów – wyprzedała niemal cały posiadany majątek. Inż. Mazurek opuścił więzienie w 1948 r. z nadszarpniętym poważnie zdrowiem. Do Ministerstwa Przemysłu, pomimo otrzymywanych propozycji, już nie wrócił.

Poszukując pracy zaangażował się w odbudowę dużej introligatorni znanego przedwojennego wydawnictwa „Rój”, zniszczonej w czasie Powstania. Kierując jej odbudową opracował i wprowadził znacznie wydajniejszy cykl drukowania i oprawiania książek, co w poważnym stopniu obniżyło ich rynkową cenę. W krótkim czasie wydawnictwo notuje duży wzrost sprzedaży, podejmując pracę na pełne 3 zmiany przy zatrudnieniu ok. 50 pracowników na każdą zmianę. Prywatne wydawnictwo „Rój” stało się poważnym konkurentem dla dużego państwowego wydawnictwa „Książka i Wiedza” na krajowym rynku. W uznaniu wyników pracy inż. Mazurka, jakie osiągnęło wydawnictwo „Rój”, został on przyjęty na wspólnika i członka zarządu.

W roku 1951 wydawnictwo „Rój” (wraz z drukarnią i introligatornią) zostało upaństwowione, a wspólnikom wymierzono finansowe „domiary” do zapłacenia. Przez niemal 20 lat inż. Mazurkowi potrącano 10 % jego uposażenia na spłacanie tego domiaru. Upaństwowione wydawnictwo „Rój” upadło po roku działalności i zostało ostatecznie zlikwidowane. Pozbawiony pracy inż. Mazurek został wkrótce zatrudniony w Warszawskich Zakładach Kinotechnicznych na stanowisku szefa produkcji, gdzie przepracował 2 lata. Decyzją rządu Zakłady Kinotechniczne podjęły nową produkcję celowników optycznych do karabinów, przejętą ze Związku Radzieckiego.

Niepartyjny i z podejrzaną reputacją oficera AK, inż. Mazurek nie mógł być tolerowany na stanowisku szefa produkcji wyrobów przeznaczonych dla wojsk Układu Warszawskiego. Otrzymał więc wypowiedzenie pracy. Na nową nie czekał długo. Podjął ją w Biurze Projektów Przemysłu Drzewnego na stanowisku kierownika zespołu projektowego, gdzie przepracował ponad 10 lat, do emerytury, którą osiągnął w połowie lat sześćdziesiątych. Na tym nowym stanowisku, nadal energiczny i twórczy, inż. Mazurek znalazł pole działania. Z dobranym zespołem zaprojektował i opracował technologię płyt pilśniowych, bardzo atrakcyjnych w tamtym okresie.

Ostatnie lata swojej działalności zawodowej, już na emeryturze, inż. Mazurek spędził w Zjednoczeniu Budowy Maszyn dla Leśnictwa. Był tu inicjatorem skonstruowania i produkcji małych, lekkich, spalinowych pił do drewna, tzw. pilarek, wyposażonych w silnik z blokiem aluminiowym. Z pomocą specjalistów na Politechnice Szczecińskiej skonstruowano taki silnik, a następnie z konstruktorami Zakładów Metalowych w Dębie opracowano i wdrożono do produkcji nowoczesną polską pilarkę, wyposażoną w lekki silnik. Całe to przedsięwzięcie – od powstania projektu aż do gotowego produktu i uruchomienia seryjnej produkcji – osobiście nadzorował inż. Mazurek. Dało mu to szczególne zadowolenie, że powstał produkt na dobrym europejskim poziomie, jako wytwór polskiej myśli technicznej.

Ppłk inż. Piotr Mazurek zmarł nagle w 1974 roku w wieku 74 lat. Został pochowany w grobie rodzinnym na Cmentarzu Powązkowskim, kwatera 231.

 

Cześć Jego pamięci.

 

Grafika Mari Białej-Zwinis.

Grafika Mari Białej-Zwinis.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.