Podpułkownik inż. JAN DĄBROWSKI ,,Olszyna” 

Obwód „Borsuk” – Okręg Radomsko-Kielecki

20_1_1

Urodził się w czerwcu 1907 r. w Woli Bierwieckiej (obecnie wojew. radomskie) w skromnej rodzinie chłopskiej. Gdy miał siedem lat, wybuchła i wojna światowa, która zdezorganizowała szkolnictwo na wsi, matka uczyła go więc czytać na swojej książce do nabożeństwa. Dopiero trzy lata później Jan Dąbrowski trafia do szkoły, od razu do 3 klasy dzięki wiadomościom zdobytym od matki.

  Dalszą naukę kontynuował w 7-letniej szkole w Jedlińsku, odległym od jego domu o 10 km. Trasę w obie strony pokonywał codziennie piechotą. W 1921 r. rozpoczął naukę w gimnazjum realnym w Radomiu, przekształconym następnie na Państwowe Gimnazjum im. Tytusa Chałubińskiego. Początek nauki w obcym mieście nie byt łatwy, m.in. wskutek skromnych warunków materialnych. Dopiero później jego sytuacja poprawiła się dzięki niewielkim, ale własnym dochodom z korepetycji. Nie oglądając się już na pomoc rodziny mógł za własne pieniądze kupić sobie książki, ubranie (nie gorsze niż koledzy z miasta) a nawet rower ,,Łucznik”, który był wówczas szczytem marzeń chłopców. Na obozach Przysposobienia Wojskowego postanowił poświęcić się zawodowej służbie wojskowej. Po maturze w 1927 r. złożył podanie do Oficerskiej Szkoły Piechoty w Ostowi Mazowieckiej i został przyjęty.

  Jak sam wspomina, uważał ten moment za najszczęśliwszy w życiu. Po zakończeniu kursu tzw. unitarnego wybrał dalsze studia w szkole podchorążych inżynierii wojskowej w Warszawie, która posiadała dwa wydziały: saperski i łączności. Studia trwały trzy lata, jeden rok dłużej niz. w innych rodzajach broni. Wykładowcami byli prawie wyłącznie naukowcy z Politechniki Warszawskiej, a siedziba szkoły mieściła się w sąsiedztwie politechniki. Co roku podchorążowie wyjeżdżali do Centrum Wyszkolenia Łączności do Zegrza, gdzie odbywało się praktyczne szkolenie w terenie. Studia ukończył Jan Dąbrowski w sierpniu 1931 r. i otrzymał nominację na stopień podporucznika. Pierwszy przydział otrzymał, zgodnie z życzeniem, do 7 batalionu telegraficznego w Poznaniu. W 1932 r. zameldował się w kompanii telegraficznej 28 Dywizji Piechoty w Zajezierzu k/Dęblina. Awansował na porucznika w 1933 r. a W 1934 r. zawarł związek małżeński z Danutą Łaszkiewiczówną, mieszkanką Radomia.

  Kpt. Józef Kuropieska (obecnie generał broni w stanie spoczynku) napisał po latach w swojej książce „Wspomnienia dowódcy kompanii”:

  „Kolejny staż odbywałem w dywizyjnej kompanii łączności, której dowódcą był młody porucznik Dąbrowski. Rzadko kiedy spotykałem w czasie mej służby wojskowej młodego oficera tak przejętego swą rolą, rozważnego i posiadającego – mimo młodego wieku i krótkiego stażu – wielki autorytet. Wszyscy podlegli mu oficerowie kompanii uczyli się systematycznie języków obcych. On sam, po złożonym w Tow. Wiedzy Wojskowej egzaminie z niemieckiego, otrzymał paszport i 600 zł na podróż do Niemiec w celu pogłębia znajomości języka. Kompania ta zrobiła na mnie wyjątkowo dobre wrażenie. Ćwiczenia prowadzone przez por. Dąbrowskiego były celowe i wielce pouczające.”

  Faktycznie Jan Dąbrowski był w tym czasie zastępcą dowódcy kompanii pełniącym obowiązki urlopowanego dowódcy. Stanowisko dowódcy kompanii obił po 6-miesięcznym kursie w Centrum Wyszkolenia Łączności w Zegrzu. Zbliżał się rok 1939, nastąpiły intensywne działania mobilizacyjne. 28 Dywizją, w której służył por. Jan Dąbrowski, dowodził gen. Bończa-Uzdowski. Wchodziła ona w skład Armii „Lodź” pod dowództwem gen. Juliusza Rómmla.

  Poczynając od 2 września dywizja uczestniczyła w walkach odwrotowych na szlaku Wieluń, Skierniewice, Brwinów. Puszcza Kampinoska, Modlin. 12 września kompania łączności dowodzona przez Dąbrowskiego brała udział jako piechota w ramach 36 pp Legii Akademickiej w całodziennej bitwie o Pruszków celem przebicia się do Warszawy. Niestety, bez powodzenia. Nocą z 13 na 14 września kompania z innymi oddziałami 28 dywizji wkroczyła do twierdzy Modlin. Miejscem postoju dowództwa dywizji była cytadela twierdzy, a zadaniem – obrona odcinka „Pomiechówek”. Zadaniem zaś por. Jana Dąbrowskiego było zapewnienie łączności telefonicznej z dowódcą obrony Modlina i oddziałami sąsiednimi.

  Generał Wiktor Thomme tak napisał w swoim rozkazie z 28 września 1939 r. :

  „…Żołnierzom wojsk łączności wyrażam podziw i uznanie. W najtrudniejszych momentach, najgorętszych chwilach walki, kiedy artyleria i bomby nieprzyjaciela rwały połączenia, niestrudzeni i odważni żołnierze łączności, czy w dzień czy w nocy, stale naprawiali uszkodzenia telefoniczne”……

   Oblężenie zakończyło się – jak wiadomo – honorową kapitulacją załogi, zgodnie z sugestią gen. Juliusza Rómmla, 28 września o 7 rano. O natężeniu walk podczas 18- dniowej obrony Modlina mogą świadczyć następujące dane: początkowy stan załogi – ok. 17 tys. żołnierzy, poległych i zmarłych z ran – ok. 1,7 tys. żołnierzy, rannych i przebywających w szpitalach w chwili kapitulacji – ok. 5 tys. żołnierzy.

   Zgodnie z umową formacje polskie złożyły broń, a następnego dnia, 29 września, w samo południe wojska niemieckie rozpoczęły zajmowanie twierdzy.

  W swoich wspomnieniach Jan Dąbrowski napisał:

  „Kiedy przed frontem naszych oddziałów odczytywano pożegnalny rozkaz gen. Wiktora Thomme’go wszyscy byliśmy niezwykle przygnębieni. Rozumieliśmy jednak konieczność poddania twierdzy, a równocześnie zdawaliśmy sobie sprawę, ze rozpoczyna się znowu okres niewoli. Oficerów przywieziono samochodami do Działdowa, skąd w październiku sukcesywnie byliśmy zwalniani do swoich miejsc zamieszkania – zgodnie z warunkami kapitulacji. Mnie zwolniono 25 października, zaś pozostałych oficerów mojej kompani kilka dni przede mną. Wróciłem do Radomia, gdzie żona przebywała z synkiem od wybuchu wojny”.

  Wkrótce po powrocie por. Jan Dąbrowski nawiązał nieformalne kontakty z niektórymi osobami zapoczątkowując działalność konspiracyjną. Jednocześnie, żeby z czegoś żyć, wziął się do handlu, a od stycznia 1941 r. został elektromonterem w Radomskiej Elektrowni, przysięgę konspiracyjną w ZWZ złożył w maju 1940 r. pierwsza jego funkcja polegała na prowadzeniu nasłuchu radiowego i współpracy przy redagowaniu, wydawaniu i kolportażu biuletynu informacyjnego. Przyjął pseudonim „Olszyna”. Następnie przeszedł do pracy w Inspektoracie Radomskim AK u płk Żywockiego, kierując siecią łączności. po awansowaniu na stopień kapitana objąć w sierpniu 1943 r. funkcję szefa oddziału V (łączność) Komendy okręgu AK w miejsce aresztowanego przez Niemców na tym stanowisku kpt. Leona Protasewicza „Leona”. Wprowadził go do tych zadań ówczesny komendant Okręgu płk dypl. Stanisław Dworzak „Daniel” i jego szef sztabu mjr Jan Stencel „Jan”.

   W pierwszych dwóch latach okupacji praca v oddziału , czyli łączności, koncentrowała się na wyszukiwaniu sprzętu łącznościowego ukrytego przez Wojsko Polskie we wrześniu 1939 r., a więc telefonów i radiostacji oraz na pozyskiwaniu do pracy konspiracyjnej dawnych żołnierzy łączności. Zapoczątkowano też szkolenie nowych kadr radiotelegrafistów, szyfrantów i innych specjalistów, chodziło o utrzymanie łączności wewnątrz okręgu i z komendą główną AK, ale także z dowództwem naczelnym na zachodzie. Odzyskano kilka przedwojennych krótkofalówek. Nie nadawały się one jednak do łączności z Francją i wielką Brytanią. Dla tych celów nasi technicy zmontowali metodami wręcz chałupniczymi kilka radiostacji o dużym zasięgu. Uzyskano też dwa aparaty z Francji drogą kurierską przez Włochy i Węgry.

   Prawdziwy jednak przełom w tej dziedzinie nastąpił z chwilą, gdy rozpoczęły się zrzuty broni i sprzętu radiotelegraficznego przez samoloty alianckie. Tą drogą dotarto tu również kilku „cichociemnych” wyspecjalizowanych w brytyjskich systemach łączności radiowej. To oni zajęli się energicznie nie tylko obsługą nowych, nieznanych aparatów, ale i szkoleniem młodych radiotechników. W pierwszej połowie 1944r., Okręg Radomsko-Kielecki AK dysponował aż dwunastoma radiostacjami dalekiego zasięgu, co pozwoliło na stałą łączność szyfrową nie tylko z komendą główną AK, ale również z dowództwem naczelnym Wojska Polskiego i jego służbami w Anglii i w południowych Włoszech. Przez cały rok 1944 funkcjonowały w obie strony połączenia radiowe, dotyczące zrzutów lotniczych – ich terminów, lokalizacji koszów, odbioru zrzucanego sprzętu, broni i amunicji. Komenda Gł. Armii Krajowej bardzo często wykorzystywała 4 – 5 radiostacji „Jodły” do łączności z Londynem. Radiostacje byty dobrze zamaskowane, pilnie strzeżone i ruchome -zmieniano często miejsce ich postoju. Pracę radiotelegrafistów ułatwiało samo ukształtowanie terenu Gór Świętokrzyskich i ich najbliższej okolicy.

  Niezależnie od nadajników dalekiego zasięgu funkcjonowało w Okręgu ok.30 radiostacji do łączności wewnętrznej między komendą okręgu a inspektoratami, obwodami, a nawet większymi zgrupowaniami partyzanckimi, oddział v komendy okręgu zorganizował również cztery duże i doskonale zakonspirowane składnice części zamiennych z warsztatami naprawczymi. Magazyny te zapewniły dostawy sprzętu łącznościowego podczas akcji „Burza”.

  Służba łączności poniosła jednak straty; pewna ilość stacji nadawczych została zaskoczona przez niemieckie jednostki pelengacyjne mimo ostrożności i czujności. Wydział V Komendy musiał nieustannie szkolić personel radionadawczy. W dyspozycji Okręgu pracowało zawsze 14 radiotelegrafistów i 10 szyfrantów. Zwykle służbę tę pełniły kobiety. W obwodach i oddziałach partyzanckich szyfrantami byli najczęściej sam i radiotelegrafiści.

  Po wymarszu korpusu „Jodła” na odsiecz Warszawie (15 sierpnia 44 r.) kpt. Dąbrowski otrzymał polecenie, aby razem z komendantem inspektoratu kieleckiego „Żorem” utrzymać struktury organizacyjne Okręgu Radomsko-Kieleckiego i zapewnić dalszą ich działalność pod nieobecność komendanta Zientarskiego i reszty sztabu. Gdy po dojściu korpusu „Jodła” do Pilicy odwołany został dalszy marsz na Warszawę, kpt. Jan Dąbrowski odbywał częste podróże na odcinku Kielce – Częstochowa, gdzie przebywał komendant Zientarski i jego szef sztabu. Otrzymał wówczas awans na stopień majora (w Święto Niepodległości 11 listopada 44 r.) oraz po raz drugi Krzyż Walecznych.

  Po rozwiązaniu Armii Krajowej w drugiej połowie stycznia 1945 r. kontynuował pracę konspiracyjną w organizacji WiN, spotykał się z płk Janem Zientarskim, ppłk Borzobohatym i ppłk Feliksem Dzikielewskim, szefem łączności u płk Jana Rzepeckiego, głównego komendanta WiN. Pracował pod przybranym nazwiskiem Tadeusz Kozłowicz jako dyrektor w Państwowych Zakładach Lniarskich w Walimiu koło Wałbrzycha, które zatrudniały wówczas 2 tysiące ludzi.

  W końcu października 1946 r. został aresztowany w Radomiu, gdy przyjechał tu odwiedzić żonę i syna. Po przesłuchaniu w kieleckim UB wywieziony został do Warszawy i osadzony w  piwnicach Ministerstwa Bezp. Publ. Po wielomiesięcznym śledztwie w czerwcu 1947 r. został skazany na 5 lat więzienia, którą darowano mu na podstawie ustawy amnestyjnej. Wyrok został wprawdzie zaskarżony przez naczelnego prokuratora, jednakże Najwyższy Sąd wojskowy utrzymał go w mocy i w listopadzie 1947 r. ppłk Jan Dąbrowski zjawił się u swojej żony w Radomiu, która w międzyczasie urodziła córkę. Skromne oszczędności wyczerpały się w związku z pobytem w więzieniu. Ubieganie się o pracę okazało się w jego sytuacji prawdziwą drogą przez mękę. Z reguły po złożeniu podania i wypełnieniu 16-stronicowego kwestionariusza sprawa kończyła się odmową, mimo ze pod względem kwalifikacji i doświadczenia całkowicie odpowiadał wymaganym warunkom i autentycznym potrzebom zakładów pracy. Żaden kadrowiec, bądź z obawy o karierę, bądź z przyczyn ideologicznych, nie kwapił się zatrudnić „wroga ludu”, a do tego „zaplutego karla reakcji”. Blisko pół roku upłynęło na bezowocnych zabiegach i staraniach o pracę. Dopiero w końcu marca 1948 r. Dąbrowski został zatrudniony w Wydziale Handlu Zagranicznego „Społem” w Radomiu, który pilnie potrzebował kogoś ze znajomością języka niemieckiego, a ppłk Dąbrowski władał nim biegle. Po kilku latach przeniesiony zosta do „Społem” w Warszawie. Jednakże w 1957 r. postanowił usamodzielnić się i kupił sobie taksówkę. Eksploatował ją przez kilka kolejnych lat. Po czym podjął pracę w „Elektromontażu” (Zjednoczenie Przedsiębiorstw Robot Elektrycznych) gdzie dotrwał do emerytury w 1973 r.

  W działalność społeczną angażował się wielokrotnie i z zapałem. Byt sekretarzem  Głównej Komisji Naczelnej NOT, działaczem Środowiska „Obrońców Modlina” i Środowiska Żołnierzy wojsk łączności, a wreszcie od 1990 r. – Świat. Zw. Żołnierzy Armii Krajowej oraz Zw. Więźniów Polit. Okresu Stalinowskiego.

  W 1990 r. minister Obrony Narodowej rozkazem personalnym Nr 43 awansował mjr Jana Dąbrowskiego na stopień podpułkownika.

 

(Pamiątkowe zdjęcie absolwentów szkoły Podchorążych Inżynierii W Warszawie z sierpnia 1931 r. W trzecim rzędzie osób stojących z lewej strony zaznaczony białym krzyżykiem ppor. Inż. Jan Dąbrowski. W środku pierwszego rzędu siedzą generałowie Aleksander Osiński i Stanisław Burhardt Bukacki, obok płk Stefan Dąbkowski – komendant szkoły. Uwagę zwracają attaches wojskowi  akredytowani w Warszawie.)

(Pamiątkowe zdjęcie absolwentów szkoły Podchorążych Inżynierii W Warszawie z sierpnia 1931 r. W trzecim rzędzie osób stojących z lewej strony zaznaczony białym krzyżykiem ppor. Inż. Jan Dąbrowski. W środku pierwszego rzędu siedzą generałowie Aleksander Osiński i Stanisław Burhardt Bukacki, obok płk Stefan Dąbkowski – komendant szkoły. Uwagę zwracają attaches wojskowi  akredytowani w Warszawie.)

 

Jeden komentarz do “Podpułkownik inż. JAN DĄBROWSKI ,,Olszyna” 

Skomentuj mamona Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.