Cichociemni – spadochroniarze Armii Krajowej

07

Ppłk Stefan Bałuk „Starba”.

Ppłk Stefan Bałuk „Starba”.

Konspiracyjna walka z najeźdźcą hitlerowskim wymagała wielu przygotowań w zakresie uzyskania uzbrojenia, a w szczególności przygotowania kadry dowódczej i specjalistów do ówczesnych działań wojennych. Znaczna część kadry oficerskiej w wyniku działań wojennych w kampanii wrześniowej 1939 r. znalazła się w obozach jenieckich niemieckich i sowieckich.

Podjęcie walki zbrojnej, która miała na celu wyzwolenie okupowanego kraju, stwarzało potrzebę uzupełnienia kadry kierowniczej na różnych szczeblach dowodzenia. Już w początkach tworzące się konspiracyjne organizacje Polskiego Państwa Podziemnego odczuwały bardzo poważne braki kadrowe. Rosnąca z biegiem czasu w siłę podziemna armia w kraju potrzebowała większej liczby oficerów różnych rodzajów broni i fachowców wielu specjalności. W tej sytuacji powstaje na Zachodzie w czasie II wojny światowej mało znana elitarna grupa Polskich Sił Zbrojnych – skoczków spadochronowych, cichociemnych, której zadaniem będzie wsparcie Armii Krajowej w jej działaniach i walce.

8 lipca 1940 r. z rozkazu Naczelnego Wodza powstaje w Sztabie Głównym Samodzielny Wydział Współpracy z Krajem, tzw. Oddział VI – Specjalny (bodaj pierwszy raz użyto wówczas określenia „specjalny” ). Kapitanowie Górski i Kalenkiewicz kończą swoje prace studialne i ich staraniem w Ringway pod Manchesterem w brytyjskim ośrodku spadochronowym Central Landing School został zorganizowany pierwszy polski kurs spadochronowy z udziałem 12 uczestników – polskich oficerów.

16 lipca 1940 r. premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill powziął decyzję powołania tajnej organizacji, która miała nawiązać współpracę z podziemnym Ruchem Oporu w całej Europie.

22 lipca 1940 r. powstała organizacja pn. „SOE – Special Operations Executive” (Kierownictwo Operacji Specjalnych), na jej czele premier Wielkiej Brytanii mianował Hugha Daltona, ministra blokady gospodarczej, a dyrektorem ds. operacji został brygadier Collin Mc. Gubbins, wielki przyjaciel Polaków. Do nich dwóch powiedział Churchill: „nakazuję wam podpalić Europę”.

SOE posiadała w Europie następujące sekcje: albańską, austriacką, belgijską, czechosłowacką, duńską, francuską, grecką, holenderską, jugosłowiańską, niemiecką, norweską, półwyspu iberyjskiego, węgierską, włoską i polską. Na czele polskiej sekcji SOE stanął kpt. (później pułkownik) Harold Perkins, który pozostał na tej funkcji do końca wojny. Mówił płynnie po polsku, w okresie międzywojennym mieszkał w Polsce i posiadał w Bielsku niewielką fabrykę tekstylną (jak się należy domyślać, był zapewne rezydentem Secret Service brytyjskiego). Sekcja SOE od razu nawiązała współpracę z Oddziałem VI Sztabu Głównego, obowiązkiem sekcji było pomaganie w przygotowaniu i rozwijaniu łączności z Polską Podziemną i tylko tą drogą miała wgląd w polskie sprawy i kontakt z Polską w czasie okupacji. W przeciwieństwie do innych sekcji SOE – Polacy korzystali z przywileju wyłączności: oni sami wyszukiwali emisariuszy, kurierów i skoczków spadochronowych. Szefem Oddziału VI został mianowany ppłk dyplomowany Michał Protasewicz, jemu zawdzięcza Oddział swój rozwój i osiągnięte wyniki. Szefem Wydziału „S” operacyjnego, zajmującego się przerzutem lotniczym do Kraju i zaopatrzeniem zrzutów, był major dypl. Jan Jaźwiński, zastępcą por./kpt. Jan Podoski.

Zaraz po powstaniu polskiej Sekcji SOE Oddział VI rozpoczął ciche i poufne poszukiwania ochotników do niezwykle odpowiedzialnej, specjalnej służby w Kraju. Zgodnie z rozkazem Naczelnego Wodza gen. Wł. Sikorskiego dowódcy poszczególnych jednostek różnych broni na podstawie opinii oficerów informacyjnych kierowali oficerów, podchorążych, ale również szeregowych żołnierzy, jako kandydatów do służby w okupowanej Polsce. Poza dobrym stanem fizycznym bardziej jeszcze decydowała dyspozycja psychiczna oraz inteligencja kandydata. Na podkreślenie zasługuje fakt, że samo skierowanie nie odbywało się na podstawie rozkazu, decyzja na tak lub nie pozostawała w dyspozycji kandydata, a więc zaciąg był dobrowolny i ochotniczy. W wypadku odmowy żołnierz wracał do jednostki macierzystej bez żadnych reperkusji ze strony swoich przełożonych.

Po wyrażeniu zgody kandydaci byli kierowani na specjalne kursy, a było ich bez liku. Były to kursy strzelnicze, minerski, terenoznawcze, dywersji i sabotażu, propagandy oraz niezwykle ważne – wywiadu i łączności.

15 sierpnia 1940 r. została sformowana 4 Brygada Kadrowa Strzelców, której dowódcą został mianowany płk dypl. Stanisław Sosabowski z programem szkolenia sabotażowo-dywersyjnego i spadochronowego. Powstają: Kurs Walki Konspiracyjnej SOE w Briggens, Kurs Dywersji  Inverlochy Castle (pod Fort Wiliams w Szkocji) oraz 14 marca 1941 r. słynny ośrodek szkolenia spadochronowego w Largo House tzw. „Monkey Grove”, czyli „Małpi Gaj”.

Aktualne, obecne szkolenie komandosów aczkolwiek wzbogacone wieloletnim doświadczeniem – wywodzi się z metod stosowanych w Ośrodku w Largo House w pierwszych latach II wojny światowej. Należy podkreślić olbrzymi udział polskich instruktorów z kadry oficerskiej płk. Sosabowskiego w projektowaniu zupełnie nowych metod szkolenia, budowania tzw. „Torów Przeszkód”, które zmuszały ćwiczącego m.in. do czołgania się przez zasieki, przejścia na równoważni, wspinania się po linie, forsowania 4-5 metrowych płotów oraz korzystania z wymyślnych specjalnie skonstruowanych huśtawek, z których spadało się niewiadomo w którym momencie i kierunku, aby zrobić „przewrotkę” niezbędną później przy prawdziwym lądowaniu ze spadochronem. Wszystkie te ćwiczenia miały na celu nie tylko usprawnienie mięśni i kondycji fizycznej, ale również odporności psychicznej, odpowiedniej refleksji oraz powzięcia błyskawicznej decyzji. Na zakończenie treningu w Largo House („Małpim Gaju”) skakano z wieży spadochronowej, była to pierwsza wieża do skoków na terenie Imperium Brytyjskiego, a zbudowali ją Polacy.

Cichociemni – spadochroniarze Armii Krajowej – por. Stefan Bałuk i por. Benon Łastowski w oczekiwaniu na skok bojowy do Kraju.

Cichociemni – spadochroniarze Armii Krajowej – por. Stefan Bałuk i por. Benon Łastowski w oczekiwaniu na skok bojowy do Kraju.

Wśród wielu rodzajów służb niezwykle cenną dla sztabu alianckiego Sprzymierzonych okazała się praca oficerów przeszkolonych w specjalności wywiadowczej oraz łączności. W roku 1941 została uruchomiona w Londynie przeniesiona następnie do Glasgow w Szkocji Szkoła Oficerów Wywiadu pod kryptonimem „Wyższy Kurs Administracji Wojskowej”, której dowódcą i wykładowcą został płk dypl. Stefan Mayer, w latach przedwojennych szef wywiadu w II Oddziale Sztabu Głównego w Polsce. Program szkolenia obejmował: studium Niemiec, naukę wywiadu, fotografię, chemię do celów wywiadowczych, ślusarstwo specjale, naukę o broni, strzelanie, zaprawę fizyczną, kurs samochodowy i naukę języków obcych. Kurs w Szkole Wywiadu trwał około 6 miesięcy, ukończyło go 73 kandydatów, z których 37 zostało zrzuconych w Kraju.

Tych 37 oficerów wywiadu było szczególnie predysponowanych do pełnienia funkcji organizatorów i inspektorów sieci wywiadu, która objęła cały teren okupowanej Polski oraz sięgała na zachód i wschód poza granice tzw. Generalnego Gubernatorstwa. Kierowani byli głównie na różne stanowiska dowódcze, tak w centrach, jak i w terenie. Straty w tej 37-osobowej grupie, wynoszące 15 aresztowanych i zabitych (około 40%, świadczą o zaciętości, z jaką byli tropieni przez Gestapo i Abwehre.

Niezbędnym warunkiem należytej pracy wywiadu jest możność zapewnienia szybkiego przekazywania zdobytych informacji w celu natychmiastowego ich wykorzystania bojowego. W okresie II wojny światowej Oddział VI skierował do służby w Kraju 50 świetnie wyszkolonych radiotelegrafistów z odpowiednim sprzętem. Była to niezwykle trudna i niebezpieczna służba. Niemcy uruchomili specjale, lotne, umieszczone na samochodach stacje goniometryczne, które wyruszały natychmiast na poszukiwanie punktów łączności, jak tylko pierwsze sygnały polskich radiostacji były słyszalne w eterze.

Wyniki pracy wywiadowczej uzyskiwały olbrzymie uznanie i najwyższe oceny sztabów alianckich, zwłaszcza jeśli chodzi o meldunki dotyczące rozpoznania i przemieszczenia wielkich niemieckich jednostek, lokalizacje obiektów przemysłowych produkujących sprzęt wojskowy, ustalanie celów dla lotnictwa alianckiego, obserwacje ruchu okrętów w portach, wykradanie wynalazków wojskowych, jak choćby części pocisków rakietowych V-1 i V-2 i wiele, wiele innych.

Można śmiało stwierdzić, że nic co dotyczyło l’ordre de bataille armii niemieckiej na ziemiach polskich nie uszło uwadze wywiadu Armii Krajowej. W tym zakresie wkład pracy wywiadowczej 87 cichociemnych (37 oficerów wywiadu i 50 oficerów łączności), specjalnie w tym celu wyszkolonych, był olbrzymi i niezastąpiony.

A teraz kilka faktów z historii powstania i organizacji tej elitarnej grupy żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych w czasie II wojny światowej nazywanych cichociemnymi. Nazwa cichociemny zrodziła się przypadkowo; w czasie ćwiczeń w Szkocji, zwłaszcza podczas pozorowanych ćwiczeń dywersyjnych, kursanci otrzymywali różne zadania, jak np. wysadzenie mostu, opanowanie poczty, napad na bank lub podobne. Przeważnie akcje odbywały się nocą lub po zmierzchu, czyli raczej „po ciemku” z zachowaniem wielkiej ostrożności, a więc cicho i bez hałasu. Stąd kursanci zaczęli określać te akcje jako „cichociemne”, co dało spadochroniarzom Armii Krajowej nazwę cichociemnych. 20 czerwca 1941 r. N.W. gen. Władysław Sikorski podpisał rozkaz ustanawiający Znak Spadochronowy, projektu artysty grafika Mariana Walentynowicza, w kształcie spadającego do walki orła. W czasie uroczystości ustanawiania znaku gen. Sikorski m.in. powiedział: „…gdy przyjdzie chwila – jak orły zwycięskie spadniecie na wroga i przyczynicie się pierwsi do wyzwolenia naszej Ojczyzny…”. No i zaczęliśmy spadać…

Początkowo były dwa rodzaje znaku. Po ukończeniu kursu z wynikiem pozytywnym spadochroniarz dostawał znak z wieńcem koloru srebrnego, po skoku bojowym wieniec miał kolor złoty; już po wojnie gen. Bór-Komorowski dla 316 cichociemnych, którzy skoczyli w Kraju, do złotego wieńca dodał znak Polski Walczącej PW. Na odwrocie znaku był napis „Tobie Ojczyzno”, który z biegiem czasu stał się zawołaniem – hasłem całej Armii Krajowej. Dziś widnieje na Pomniku Armii Krajowej przed Sejmem Rzeczypospolitej.

Skok z wieży spadochronowej w Largo House (Szkocja). Była to pierwsza wieża spadochronowa w Wielkiej Brytanii a zbudowali ją Polacy.

Skok z wieży spadochronowej w Largo House (Szkocja). Była to pierwsza wieża spadochronowa w Wielkiej Brytanii a zbudowali ją Polacy.

28 października 1940 roku nastąpiła inauguracja pierwszego kursu spadochronowego dla cichociemnych w Brytyjskim Ośrodku Spadochronowym w Ringway pod Manchesterem. Z biegiem czasu rozwinął się on znakomicie z udziałem polskich instruktorów, którzy prowadzili szkolenie i skoki – jako samodzielny polski ośrodek.

26 stycznia 1941 r. dowódca 4 Brygady Kadrowej Strzelców płk Stanisław Sosabowski podjął inicjatywę przeformowania Brygady w jednostkę spadochronową. 9 października 1941 r. ukazał się rozkaz gen. Sikorskiego zarządzający uformowanie 1. Polskiej Samodzielnej brygady Spadochronowej.

W zamierzeniach polskiego Sztabu Głównego jej przeznaczeniem miało być wsparcie powstania powszechnego w Kraju. Niestety na skutek presji aliantów nigdy do tego nie doszło. Natomiast Brygada Polska wzięła udział w operacji Market Garden w Holandii, w której dobrze spełniła swoje zadanie bojowe.

1 maja 1942 r. został otwarty polski Ośrodek Szkoleniowy cichociemnych i zarazem Stacja Oczekiwania przed lotem do Kraju w Audley End pod Londynem (STS 43) przeniesiony z Briggens. Komendantem polskim był mjr Józef Hartman (były adiutant prezydenta Mościckiego). Brytyjskim komendantem był ppłk Terry Roper Caldbeck – Szkot, wielki przyjaciel Polaków. O trudnościach kursów, jakim był poddany kandydat na cichociemnego, świadczą następujące liczby:

  • przyjętych zostało 2.413 kandydatów,
  • ukończyło z pozytywnym wynikiem 605,
  • skierowano do skoku 579,
  • poleciało do kraju 316, w tym jedna kobieta Elżbieta Zawacka,
  • oraz 28 kurierów politycznych.

Trasy lotów z Anglii do Polski dzieliły się na północne i południowe. 1 i 2 trasa północna biegła z Norwich ponad Danią i Szwecją na północne tereny Polski. Po wylądowaniu aliantów we Włoszech zostały uruchomione trzy trasy południowe biegnące z Brindisi ponad Jugosławią i Węgrami do Polski południowej i centralnej. Lot z Brindisi trwał około 7 do 8 godzin i odbywał się tylko w noce księżycowe. Samolot startował około godziny 1700, a nad placówką odbioru zjawiał się między pierwszą a drugą w nocy. Pułap lotu wynosił przeciętnie 10 tys. stóp.

Skoczkowie oczekiwali na lot w odseparowanej od innych jednostek bazie w Latiano (na południu Włoch). Opiekowały się nimi dziewczęta z organizacji FANY (First Aid Nursing Yeomanry, czyli Korpus Pierwszej Pomocy Pielęgniarskiej) – ich troskliwość i opieka pełna spokoju i delikatności pomagała cichociemnym przetrwać nerwowe chwile oczekiwania na lot.

W nocy z 15 na 16 lutego 1941 r. odbył się pierwszy  skok w Polsce, a jednocześnie w Europie okupowanej. Była to operacja lotnicza pod kryptonimem „Adolphus”1  – ekipa „0”. Skoczyli rtm. Józef Zabielski ps. „Zbik” i mjr Stanisław Krzymowski ps. „Kostka” oraz Czesław Raczkowski ps. „Orka” kurier polityczny. Na skutek pomyłki pilota zrzut wykonano nie na placówkę 7,5 km od Włoszczowej, a 19 km od Cieszyna, „na dziko”. Zbielski uszkodził staw skokowy śródstopia. Skok odbył się na terenie włączonym do Rzeszy – skoczkowie rozdzielili się i indywidualnie dotarli do Generalnej Guberni.

Do przerzutów skoczków i materiałów militarnych na całą Europę były wydzielone dywizjony specjalnego przeznaczenia. Ogółem lotnictwo alianckie dokonało: 483 operacji lotniczych do Polski, tracąc 69 samolotów wraz z załogami. Oprócz cichociemnych i kurierów zrzucono 630 ton sprzętu bojowego (broni, amunicji, materiałów wybuchowych, lekarstw, radiostacji itp. Sprzęt bojowy był zrzucany w specjalnych zasobnikach (conteinerach).

Okres zrzutów trwał od 15 lutego 1941 r. do 28 grudnia 1944 roku. Tych 316 zrzuconych cichociemnych różniło się rodzajem wyszkolenia i specjalizacją poszczególnych służb. W liczbach przestawia się to następująco:

37 – wywiad,
50 – łączność,
24 – oficerowie sztabowi,
22 – służby lotnicze,
11 – instruktorzy pancerni i ppancerni,
3 – legalizacja i podrabianie dokumentów,
169 – dywersja i partyzantka oraz 28 kurierów politycznych.

Cichociemni skakali z otworu znajdującego się w podłodze samolotu na spadochronach typu Irwin QD, średnica czaszy wynosiła 8 metrów, co równało się powierzchni 50 m kwadratowych; była to cienka jedwabna tkanina, końce 14 linek wszytych w czaszę umocowane były do 4 szelek nośnych opinających ciało skoczka, te zaś były sprowadzone do centralnego zamka, który po lądowaniu należało przekręcić i uderzyć dłonią dla otwarcia. Czasza spadochronu łączyła się z taśmą brezentową przedzieloną w pewnym miejscu sznureczkiem o wytrzymałości około 46,8 kg, tzw. „linką życia”. Koniec taśmy był zaczepiony do ścianki wewnątrz samolotu. Po wyskoku w niespełna 2 sekundy ca 50 metrów od otworu w samolocie następowało wyrwanie czaszy z pokrowca i pęknięcie „linki życia”. Należy dodać, że samolot mógł dla utrzymania stateczności w powietrzu zredukować szybkość do około 200 km na godzinę i z tą prędkością skoczek nagle znajdował się w powietrzu…

Po szczęśliwym wylądowaniu i dotarciu na wskazany adres cichociemny dostawał się pod opiekę łączniczek Armii Krajowej, tzw. „ciotek”, których zadaniem była pomoc w „aklimatyzacji” skoczka w nowych warunkach bytowych pod okupacją niemiecką. Panie te odegrały bardzo ważną rolę w ochronie cichociemnych w pierwszym okresie po skoku.

Odpowiedzialna i niezwykle niebezpieczna służba spowodowała olbrzymie straty w szeregach cichociemnych; z 316 cichociemnych zginęło 112: dziewięciu podczas lotu lub skoku, 94 zginęło w walce lub zostało zamordowanych w gestapo (w tym 10 zażyło truciznę, aby po aresztowaniu nic nie zdradzić); 9 zostało skazanych przez sądy PRL na karę śmierci i wyroki wykonano – zostali następnie zrehabilitowani po odzyskaniu niepodległości. 91 cichociemnych brało udział w Powstaniu Warszawskim – 18 zginęło w walce.

W kwietniu 1979 roku Ojciec Święty Jan Paweł II przyjmując delegację cichociemnych powiedział do nich: „cichociemni to piękny kawałek historii Polski”.

Zbyt trudno w krótkim opracowaniu streścić cały ogrom wysiłku, jakiego cichociemni dokonali walcząc o niepodległość Polski. Musiałby to być setki – jeśli nie tysiące – relacji i sprawozdań z poszczególnych akcji. Można jednak z całą mocą stwierdzić, że godnie i z honorem spełnili swój żołnierski obowiązek walcząc „Za Naszą i Waszą Wolność”.

Od Redakcji:

W uzupełnieniu artykułu ppłk. Stefana „Starby” należy podać, że na terenie Okręgu Radomsko-Kieleckiego w walkach i działaniach konspiracyjnych uczestniczyło 28 cichociemnych – oficerów kilku specjalności przerzuconych do kraju. W „Zeszytach Kombatanckich” przedstawiamy życiorysy tych oficerów-cichociemnych; jedenastu z nich oddało życie w walce o wyzwolenie kraju spod okupacji niemieckiej – listę nazwisk podajemy poniżej:

  • por. Antoni Jastrzębski ps. „Ugor” zginął w walce I 1943 r. k.Bielina
  • por. Rafał Niedzielski ps. „Mocny”, „Rafał” zginął w walce 4 XI 1943 r. w Wólce Plebańskiej
  • por. Waldemar Szwiec ps. “Robot” zginął w walce 14 X 1943 r. w Wielkiej Wsi
  • por. Jan Rogowski ps. „Czarka” rozstrzelany 16 II 1944 r. w Radomiu
  • por./mjr Jan Piwnik ps. „Ponury” zginął w walce 16 VI 1944 r. w Jewiaszach (Nowogródzkie)
  • por. Kazimierz Smolak ps. „Nurek” zaginął zastrzelony w akcji 15 VI 1944 r. w Kielcach
  • por./rotm. Stanisław Raczkowski ps. „Bułany” zginął zastrzelony 16 VII 1944 r.

w Suchedniowie

  • por. Adam Riedel ps. „Rodak” zginął w Gross-Rosen
  • kpt. lotnik Florian Adrian ps. “Liberator” aresztowany i zamordowany w 1944 r.

w Kielcach

  • mjr/ppłk Leopold Kizar ps. “Czeremosz” zginął podczas skoku 16/17 X 1944 r.
  • mjr lotn. Bronisław Franciszek Lewkowicz ps. „Kurs” zastępca dowódcy 25 pp, zginął w walce 4.11.1944 r. w lasach Przysuchy w pobliżu leśniczówki Huta

Należy wspomnieć, że wśród przerzuconych do kraju cichociemnych byli znani dowódcy oddziałów partyzanckich, jak por./mjr „Ponury” Jan Piwnik, por./mjr „Nurt” Eugeniusz Kaszyński, por./mjr „Dolina” Adolf Pilch dowódca III bat. 25 pp AK. Funkcje sztabowe w Komendzie Okręgu  pełnili:szef III Wydz. Operacyjnego mjr dypl. Bolesław Jackiewicz ps. „Ryś”, szef Wydz. Lotniczego mjr lotnik Stanisław Kostka-Krzemowski ps. „Kostka”. Pozostali pełnili funkcje dowódców pododdziałów lub zajmowali się szkoleniem łączności i minerskim w dywersji.

Większość pozostałych przy życiu była przez władze bezpieczeństwa PRL szykanowana i więziona. Siedmiu udało się przekroczyć nielegalnie granice i ponownie znaleźli się na emigracji.

Opracował Henryk Myśliński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.