Archiwum autora: Piotr Myśliński

Prof. mjr Florian Budniak leśnik, żołnierz, konspirator

z48Prof. dr inż. Florian Budniak ps. “Borsuk”, “Andrzej” urodził się w 1910 roku w rodzinie leśników (ojciec był leśnikiem w Boroszewie koło Oleśna, dziadek długoletnim gajowym w Młyńsku koło Szamotuł). Po ukończeniu w 1933 r. studiów uniwersyteckich (na Wydziale Rolniczo-leśnym) w Poznaniu odbywa przeszkolenie dla oficerów rezerwy w dywizyjnej Szkole Podchorążych Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim a następnie praktykę w 17 pac (pułk artylerii ciężkiej) w Poznaniu. Po zakończeniu szkolenia wojskowego pracował jako adiunkt w Nadleśnictwach: Wronki, Sieraków i Wierzchlas.  Wykorzystując jego wiedzę wojskową i leśnika, Okręgowa Dyrekcja Lasów Państwowych i DOK V (Dowództwo Okręgu Korpusu) w Poznaniu oddelegowuje go w 1938 r. na wykładowcę w specjalnie organizowanym Kursie Przysposobienia Wojskowego Leśników (PWL). Celem tej organizacji było przygotowanie leśników do zadań, które miały być im przydzielone w czasie wojny, w szczególnych warunkach, jakie stwarza las.

Czytaj dalej

Brawurowa ucieczka

Dzień 29 listopada br. jest 60 rocznicą jednej z najbardziej spektakularnych akcji samo-uwolnienia się z kieleckiego więzienia grupy aresztowanych Polaków z wyrokami śmierci.

Akcję tę opisał w numerze 4/84 miesięcznika „Przemiany” Longin Kaczanowski na podstawie wspomnień inicjatora i dowódcy grupy uciekających z więzienia Stanisława Depczyńskiego. Rocznica tej ucieczki, o której wiadomość szerokim echem rozeszła się wówczas po kraju, a nawet dotarła do aliantów na Zachodzie, zobligowała Redakcję do ukazania tej akcji naszym Czytelnikom i podania z pewnymi skrótami jej przebiegu, opisanego przez p. L. Kaczanowskiego.

Pnąca się ostro w górę ślepa uliczka Zamkowa w centrum Kielc w czasie niemieckiej okupacji należała do najbardziej znanych w mieście dzięki znajdującemu się przy niej więzieniu. Niemcy niemal natychmiast po zajęciu Kielc we wrześniu 1939 r. włączyli więzienie w swój system sprawowania władzy w okupowanej Polsce. Początkowo w więziennych budynkach zorganizowano przejściowy obóz jeniecki dla polskich żołnierzy. Jeńców trzymano nie tylko wewnątrz budynków więziennych, ale również pod gołym niebem, na wolnych placach pomiędzy zabudowaniami. Warunki bytowania internowanych jeńców były straszne, bez jakiejkolwiek opieki sanitarnej (wśród jeńców byli także ranni), a wyżywienie prawie żadne, oparte wyłącznie o społeczną pomoc Polskiego Czerwonego Krzyża.

Czytaj dalej

Rozbrojenie Policji w Oksie

W pierwszych dniach września 1943 r. węgleszyńscy żołnierze AK pod dowództwem Adama Wichra ps.”Góral” wspólnie z grupą NSZ Wiśnicz-Małogoszcz na czele z braćmi Zdebami i osławionymi już wówczas poznaniakami braćmi Albinami, którzy doskonale władali językiem niemieckim i często ubrani w mundury Wehrmachtu wprowadzali w błąd wroga, dokonali śmiałego i spektakularnego napadu na posterunek granatowej policji w Oksie pow. Jędrzejów. Oddział partyzancki liczył ogółem ponad 50 osób. Celem tej akcji było rozbrojenie 10-osobowej grupy policjantów dla dozbrojenia własnych oddziałów. Chodziło też o ostrzeżenie policjantów przed zbyt gorliwym wykonywaniem niemieckich zarządzeń, zwłaszcza przy ściąganiu kontyngentów od rolników.

Akcję szczegółowo przygotowali – dowódca plutonu Podobwodu „Las” w Węgleszynie Adam Wicher ps. „Góral“ i Józef Ciesek ps. „Marek”, którzy znali miejscową okolicę i zwyczaje policjantów. Posterunek policji w Oksie mieścił się na rynku w narożnym drewnianym domu, naprzeciw apteki.  Komendantem posterunku był przodownik Sikora. Akcję przeprowadzono wieczorem około godziny 22 –ej.  Zarekwirowanym w Węgleszynie wozem strażackim, którego kierowcą był Edward Chałaciński, żołnierze NSZ z placówki Małogoszcz dojechali pod Oksę, gdzie pozostawiono samochód. Po przyłączeniu się partyzantów z Węgleszyna cały oddział podzielony został na grupy, które bocznymi dróżkami przeszły na wyznaczone pozycje. Dwie grupy ubezpieczały drogi wylotowe do Jędrzejowa i Włoszczowy. Główne zadanie, rozbrojenie policjantów, przypadło żołnierzom NSZ z Małogoszczy. Kilku z nich było ubranych w niemieckie mundury, ażeby nie zostali rozpoznani przez policjantów. Do nich przydzielono z placówki AK Węgleszyn jedynie Mariana Rausa ps. „Nil” oraz Józefa Cieska ps. „Marek”. Ten ostatni znał osobiście wszystkich policjantów oraz rozkład atakowanego obiektu.

Czytaj dalej

Sare Szeregi w Kielcach

z15

Tadeusz Wójcik „Tur”, autor artykułu w latach 1942/43.

Kontakt harcerzy kieleckich z Główną Kwaterą Szarych Szeregów w Warszawie został nawiązany w pierwszej połowie 1941 r. przez hm. Eugeniusza Stasieckiego „Piotra”, który na stanowisko Komendanta Chorągwi zatwierdził phm. Edwarda Wołoszyna „Wojciecha”, a na zastępcę phm. Józefa Dobskiego „Maryśkę”.

Pierwszym wizytatorem Ula „Skała”1), obejmującego swoim zasięgiem obszar przedwojennej chorągwi, z wyjątkiem Częstochowy, został Tadeusz Kwaśniewski „Kalikst”, który był jednocześnie Komendantem Chorągwi Radomskiej. W sierpniu 1942 r. „Piotr” przejął funkcję wizytatora „Skały”, ponieważ „Kalikst” był poszukiwany przez gestapo. Ale już w początkach 1943 r. funkcję tę przekazał hm. Jerzemu Jabrzemskiemu „Wojtkowi”.

Czytaj dalej

Wehrmacht – 1939 r. w Polsce

Niemiecki Instytut Badań Społecznych w grudniu 2001 roku podjął kolejną próbę organizowania wystawy obrazującej zbrodnie Wehrmachtu  (armii niemieckiej) podczas II Wojny Światowej. Wystawa ukazywać miała udział żołnierzy niemieckich w zbrodniach na jeńcach wojennych, na ludności cywilnej oraz Żydach w Europie Wschodniej. Wystawę tę, jak i poprzednie, trzeba było zlikwidować, ulegając presji faszystowskich odłamów niemieckiego społeczeństwa. W Centrum Berlina maszerowało ponad 3 tysiące neonazistów, ubranych w wojskowe kurtki i czarne glany, protestujących przeciwko organizowanej wystawie. Protestujący radykałowie z NDP z ogolonymi do gołej skóry głowami skandowali „sława i chwała niemieckim żołnierzom”, niosąc las transparentów z napisami –  „Mój dziadek nie był przestępcą”, „Ojcze jestem z ciebie dumny” itp.

Również przed paroma laty podobną wystawę zamknięto pod naciskiem środowisk kombatanckich i skrajnych radykałów CDU i CSU. Udowadniano, że Wehrmacht w odróżnieniu od gestapo i żandarmerii nie splamił się żadnymi zbrodniami wojennymi, a sporadyczne zdarzenia nie stanowią podstawy do uogólnienia stanowiska o udziale armii niemieckiej w jakichkolwiek zbrodniach. Nie taką jednak oceną „cieszy się”  Wehrmacht w polskiej opinii, a zapamiętane fakty całkowicie przeczą dobremu samopoczuciu radykalnej prawicy niemieckiej.  Przypomnijmy więc przykładowo masakrę polskich żołnierzy I batalionu 74 „Górnośląskiego” pp 7 Dywizji Częstochowskiej – już jako jeńców – dokonaną przez Wehrmacht pod Ciepielowem w dniu 8 września 1939 roku.

Czytaj dalej

Gdzie są chłopcy i dziewczęta z tamtych lat…..

z07

Jan Kamiński ps. „Walek” autor artykułu

Przed kilkoma dniami usłyszałem przez radio dawno już nie śpiewaną piosenkę: „Gdzie są chłopcy z tamtych lat… gdzie dziewczęta z tamtych lat”. Piosenka bardzo melodyjna i tęskna zarazem, poruszyła we mnie wspomnienia z lat dawnych, chmurnych i gniewnych, które wydają się dzisiaj latami szczęśliwości. Po niedługim namyśle postanowiłem to, co mi odżyło w pamięci przelać na papier.

W lasach starachowickich pod Iłżą organizował się oddział partyzancki zwany Pułkiem Iłżeckim, który miał iść w drugim rzucie akcji Burza. Byli tam nie tylko chłopcy, ale i kilka dziewcząt, głównie sanitariuszki i łączniczki. Dwie przyszły z oddziałem kapitana „Pawła” Piotra Szczepaniaka – obie sanitariuszki – Jadzia Wolańska ps. „Grażyna” i Marysia Kabała ps. „Aldona”. Później dołączyła do nich „Iskierka”. Dziewczęta te przyniosły do oddziału radość życia i – powiedziałbym – scementowały zwartość oddziału, stworzyły z niego jakby jedną rodzinę. Początkowo miały osobny namiot, ale nastawały powoli chłody, przeniosły się więc ku obopólnemu zadowoleniu pod namioty chłopców.

Czytaj dalej