Archiwum autora: Michał Myśliński

Harcerz R. P. Hilary Ciok

Z Pracy Zbiorowej – Albumu pamięci harcerzy „Kuźnicy” – „Odeszli na wieczną wartę”

Hilary Ciok. Żył lat 29.

Hilary Ciok. Żył lat 29.

Hilek, syn Romana i Zofii Zdanowicz urodził się 14 stycznia 1915 r. w Kielcach.Ojciec zmarł wcześnie, więc Hilarego wraz z dwojgiem młodszego rodzeństwa wychowywała matka przy pomocy najstarszego syna.  Hilary ukończył Gimnazjum św. Stanisława Kostki w Kielcach. Był bardzo przywiązany do Ziemi Kieleckiej, którą znał doskonale z licznych obozów i wędrówek. Z harcerstwem związany był od dziecka.  Przeszedł wszystkie stopnie wyszkolenia organizacyjnego i instruktorskiego – do Harcerza Rzeczypospolitej i Harcmistrza włącznie.  Wiele uwagi poświęcał pracy zuchowej. Był drużynowym, komendantem hufca, z-cą komendanta chorągwi. Lubił się uczyć i odznaczał się wielką pasją poznawczą oraz wytrwałością w pogłębianiu zainteresowań. Po maturze odbywa służbę wojskową w Szkole Podchorążych Piechoty w Przemyślu.W 1938 r. zostaje mianowany podporucznikiem rezerwy. Do wybuchu wojny kończy Akademię Nauk Politycznych w Warszawie oraz studiuje na Wydziale Prawa U.W. W czasie studiów jest bardzo aktywnym członkiem Kręgu Starszoharcerskiego „Kuźnica”.Uczestniczy w międzynarodowych zlotach harcerskich – w 1933 „Jambore Skautowe” w Godollo na Węgrzech, w 1935 w „Zlocie” w Spale, a w 1937 na obozie w Holandii. Utrzymuje też szeroką korespondencję ze skautami różnych krajów (zna poprawnie język niemiecki i francuski).

Czytaj dalej

Oddział partyzancki ze „Słonecznika” w Akcji Burza

Od Redakcji

Przekazujemy nigdzie dotychczas nie publikowane wspomnienie działań partyzanckich otrzymane od rodziny autora. Za pomoc w uzyskaniu tego historycznego materiału dziękujemy pani Pelagii Barwickiej z Kielc.

Obwód ZWZ-AK Busko „Borsuk”

Por. „Dąb” Leon Stola, d-ca 3 komp. 4 pp Leg.

Por. „Dąb” Leon Stola, d-ca 3 komp. 4 pp Leg.

Podobwód Szydłów krypt. „Słonecznik” obejmował miasto i obszar położony we wschodniej części Obwodu Buskiego na styku Pogórza Szydłowskiego i Pasma Ociesęki u podnóża Gór Świętokrzyskich. Znajdujące się na tym terenie duże kompleksy lasów stanowiły naturalną osłonę działań konspiracyjnych i partyzanckich, które wykorzystywała Komenda Podobwodu. Podobnie jak w innych Podobwodach zadbano o konspiracyjne szkolenie wojskowe, zorganizowano prężnie działającą Wojskową Służbę Kobiet, dla „spalonych” akowców prowadzono zakwaterowanie, a w pobliżu miejscowości Lasy Głuchowskie znajdował się szpitalik dla chorych i rannych partyzantów.

Czytaj dalej

Plan „Burza” W Okręgu Radomsko-Kieleckim „Jodła”

Wstęp

W 2004 roku obchodzić będziemy 60. rocznicę prowadzonych przez Armię Krajową działań w ramach „Planu Burza”. Rozpoczęte we wschodnich Okręgach AK na zapleczu frontu wschodniego działania bojowe, łącznie z powstańczym Korpusem Warszawskim AK, stanowiły dużą siłę i bazę operacyjną. Od strony wojskowej walka oddziałów – jednostek wojskowych AK – był to efekt długotrwałych i trudnych prac przygotowawczych, szkolenia kadry dowódczej i żołnierzy, prowadzonego w pełnej konspiracji. W okresie od lutego do września 1944 r. brało udział czynnie około 100 000 żołnierzy i oficerów spośród pół miliona członków. Pod względem politycznym było to zaprzeczenie kłamliwym twierdzeniom „o staniu z bronią u nogi”. Walczące na zapleczu frontu niemieckiego oddziały AK związały znaczne siły wojsk wroga. Największe wiązało Powstanie Warszawskie, które pozbawiło wojska 9 Armii Pancernej ważnego węzła komunikacyjnego zaopatrzenia frontu i stanowiło poważną obawę odcięcia tym wojskom, broniącym przedmościa praskiego, drogi odwrotu.

Czytaj dalej

Wojskowa służba kobiet

Podobwód „Dolina” – Iłża

Wspomnienia

Był rok 1939. Miałam wówczas 12 lat. W dniu 27 sierpnia odbywał się festyn na zamku w Iłży, zorganizowany na cele dobroczynne w związku z nowym rokiem szkolnym. Festyn zorganizowały członkinie PCK. Po południu rozeszła się wieść, że wielu mężczyzn otrzymało karty mobilizacyjne. Zrobiło się ponuro, powiało grozą. Takim akcentem zakończył się festyn. Mobilizacja była zaskoczeniem, mimo iż od dłuższego czasu mówiło się o wojnie, że jest nieunikniona.

Przygotowywaliśmy się do nowego roku szkolnego, a tu o świcie 1 września usłyszeliśmy od ojca, że Niemcy napadli na Polskę. Do szkoły już nie poszłyśmy. Wojna ! Około południa dotarły wieści, że niemieckie samoloty zbombardowały Zakłady Starachowickie oraz wiadukt w Radomiu. W mieście nastał ożywiony ruch. Ludzie gromadzili zapasy, szykowali ciepłą odzież oraz chowali co cenniejsze rzeczy do piwnic i prowizorycznych schronów. Nastąpił exodus ludności cywilnej z zachodniej części kraju, wszyscy zdążali za Wisłę, która miała stanowić naturalną przeszkodę dla napastników, a równocześnie stać się bastionem naszej armii. Te tłumy ludzi, często z maleńkimi dziećmi i bagażami, jechały na czym się tylko dało, ale w zasadzie konnymi wozami, lecz również rowerami, albo szły przed siebie pieszo, również pchając wózeczki z niemowlętami.

Czytaj dalej

Wspomnienia a konspiracji ( 1 )

Od Redakcji

Zamieszczamy fragmenty wspomnień nieżyjącego już autora – żołnierza Armii Krajowej, uczestnika konspiracji i walki w Obwodzie Radomsko. Kolejne części wspomnień udostępnimy Czytelnikom w następnych wydaniach „Zeszytów”. Autor nie zawsze podaje przy pseudonimach faktyczne imiona i nazwiska – może więc żołnierze opisywanego terenu potrafią je rozszyfrować. Sądzimy, że dużą wartość historyczną zawierają opisy działań i operacji konspiracyjnych.

TRANSPORT BRONI

Broń była dla nas tym, o czym się marzyło i śniło po nocach. Chodziło o to, aby ją mieć. Była uosobieniem siły i możliwości odwetu za to, co się działo, za morderstwa, za wszystkie nasze cierpienia. Początkowo było jej bardzo mało. Pochodziła głównie z pozostałości 1939 roku, zakupu oraz z kradzieży Niemcom. Było jej jednak na naszym terenie mało, bardzo mało. Wystarczyło jej na uzbrojenie jednej kompanii, którą utworzył „Andrzej” koło Żytna. Było to uzbrojenie zebrane bodaj z całego powiatu. Pamiętam moment, gdy przyszedł rozkaz przekazania broni do lasu. Plutony nieleśne zostały bez broni. Pamiętam, że w plutonie mojego ówczesnego dowódcy Jacka Drożdża „Przybylskiego” mieliśmy tylko jeden pistolet parabellum z pierwszej wojny światowej i 4 naboje. Taka była, niestety, sytuacja.

Czytaj dalej

Ppłk. Inż. Piotr Mazurek (1900 – 1974)

Ppłk inż. Piotr Mazurek

Ppłk inż. Piotr Mazurek

Życiorys Piotra Mazurka, przedwojennego pracownika Państwowej Fabryki Amunicji w Skarżysku Kamiennej, jest świadectwem poświęcenia oraz pełnego zaangażowania w walce o niepodległość i odbudowę kraju ze zniszczeń wojennych. Piotr urodził się 3 sierpnia 1900 r. w Tyczynie k. Rzeszowa. Gdy miał 5 lat, stracił ojca. Dwa lata później wraz z matką i ojczymem wyjechał do Pilzna w Czechach, dokąd służbowo przeniesiono ojczyma, pracownika kolei austriackich. W Pilźnie Piotr ukończył szkołę powszechną i realną (odpowiednik naszego gimnazjum). W roku 1917 został powołany do wojska i skierowany na front włoski. W jednej z większych bitew na tym froncie, nad rzeką Piave, Piotr został ranny i dostał się do niewoli. Dopiero po zakończeniu działań wojennych, jesienią 1918 roku, zwolniony z włoskiej niewoli, powrócił do Czech, gdzie podjął studia w Wyższej Szkole Inżynierskiej.

Czytaj dalej

Bazy przerzutów

Okres organizacyjny. W latach 1941-1943 przerzuty powietrzne do kraju, zarówno uzbrojenia i sprzętu, jak też cichociemnych, odbywały się z terytorium Wielkiej Brytanii. Działania te były wspierane przez powołaną na początku wojny organizację SOE (Special Operations Executive) – Kierownictwo Operacji Specjalnych. Zostało ono powołane przez rząd brytyjski w celu prowadzenia sabotażu, dywersji, udzielania pomocy w szkoleniu wojskowym i zaopatrzeniu w broń narodowych organizacji podziemnych na terenach okupowanych przez Niemcy (zob. schemat).

bp1

Czytaj dalej

Organizacja i zadania SOE

(Special Operations Executive – Kierownictwo Operacji Specjalnych)
Wstęp

Działania dywersyjno-wywrotowe prowadzono podczas wojen od bardzo dawnych czasów. Są nam znane z historii starożytnej, średniowiecznej i współczesnej. Tajne akcje terrorystyczne, sabotażowe i psychologiczne towarzyszyły wojnom w średniowieczu i współcześnie. Miały one różne cele i różnego rodzaju zasięg. Ich metodą działania zawsze było zaskoczenie wroga, wyrządzenie możliwie największych strat materialnych i w siłach ludzkich, wywołanie uczucia strachu, dążenie do zniszczenia sił fizycznych i morale wojska. Formy działań były niejednolite, ale uzależnione od możliwości wykorzystania techniki i przygotowania ludzi, wykonawców zadań. Były zawsze otoczone najściślejszą tajemnicą, znane na ogół tylko małej grupie. Termin, zakres i etapy wykonania były zależne od sytuacji politycznej i wojskowej, a nasilenie akcji od możliwości osiągnięcia bliższego lub dalszego zamierzonego celu.

Czytaj dalej

Dokumentalna opowieść o wyczynie „Jędrusiów”

Tadeusz Szawera „Łebek”

Tadeusz Szawera „Łebek”

     Muszę przede wszystkim przypomnieć wydarzenia, które poprzedziły to śmiałe uderzenie na niemieckie więzienie w Mielcu 29 marca 1943 roku.

13 marca tegoż roku akowską konspiracją w Tarnobrzegu wstrząsnęła wiadomość o aresztowaniu przez Gestapo komendanta tarnobrzeskiego Obwodu AK, kapitana Kazimierza Krasonia ps. „Kriszna”. Niemcy osadzili go chwilowo w więzieniu na Zamku w Sandomierzu, a następnie przetransportowali do siedziby Gestapo w Mielcu (Gestapo to skrót Geheime Staatspolizei – tajnej państwowej policji bezpieczeństwa).

14 marca napłynęły do Komendy Obwodu wiadomości o aresztowaniu prof. Walczyny i ks. Władysława Czopka – organizatorów tajnego nauczania w Trześni, sierżanta Stanisława Magdziarza z placówki w Sokolnikach i kpr. Franciszka Rutyny z placówki w Wielowsi. Można było z tego wnioskować, że Gestapo ma rozpracowaną siatkę konspiracyjną, i że aresztowania mogą zatoczyć szersze kręgi, tym bardziej, że tego samego dnia w ręce gestapowców wpadł znany działacz ruchu ludowego Władysław Kozioł z Grębowa, sympatyk AK.
W tej sytuacji Ojciec mój, Zygmunt Szewera ps. „Cyklop”, szef I Wydziału Komendy Obwodu AK (był to Wydział Organizacyjny), zdecydował się pojechać do Mielca na spotkanie z majorem „Jagrą”, Walerianem Tumanowiczem, dowódcą Inspektoratu.

Czytaj dalej

My i muły

Od Redakcji

      W otrzymanej korespondencji z Kanady, uczestnik walk 2 Polskiego Korpusu we Włoszech przesłał opis swoich wspomnień, m.in. z bitwy pod Monte Casino. Autor tekstu, przesyłając go do naszej Redakcji, podkreślił: „Te wspomnienia poświęcam Kolegom z Armii Krajowej, którym przyszło walczyć w odmiennych warunkach o ten sam cel”.

     Po długim okresie pobytu na pustyni afrykańskiej wypłynęliśmy w końcu 1943 r. z rejonu Kanału Sueskiego do europejskiego frontu we Włoszech. Statek poprzedniego wojskowego transportu został zatopiony przez łódź podwodną – pogrążył się w wodzie w ciągu 2 minut i podobno nikt się nie uratował. Nam dano eskortę lotniczą i rozdano, oprócz pływaków, specjalne latarki świecące się przy zetknięciu z wodą morską.
W czasie wypływania z portu morze było burzliwe i wkrótce kapitan statku zarządził alarm, aby sprawdzić gotowość bojową załogi. Wokół pokładów statku wystawiono krzyżujące się pola obserwacyjne z instrukcją, aby w wypadku zauważenia wynurzającego się okrętu podwodnego alarmować gwizdkiem załogę, a gdyby okręt ten był blisko, odpalić najbliższe działo bez względu na to, gdzie jest ono skierowane.
W nocy statek przepływał w pobliżu wyspy Krety, a jednak nie było żadnych trudności ani niespodzianek.

Czytaj dalej