Pułkownik Jan Szypowski

Okres przed II Wojną Światową

Płk Jan Szypowski („Leśnik”).

Płk Jan Szypowski („Leśnik”).

Jan Szypowski urodził się 5 stycznia 1889 r. w Słupcy, woj. łódzkie, jako syn Antoniego i Marii z Dębickich. Gimnazjum ukończył w 1907 r. w Wilnie, a w roku 1912 uzyskał dyplom ukończenia Wydziału Matematyczno-Fizycznego Uniwersytetu w Petersburgu. W tym samym roku został powołany do służby wojskowej w pułku artylerii fortecznej w Warszawie.

Po odbyciu obowiązkowej służby, podjął z początkiem 1914 r. pracę nauczyciela fizyki i chemii w jednej ze szkół warszawskich. W toku mobilizacji na I Wojnę Światową Szypowski zostaje w sierpniu 1914 r. powołany do armii rosyjskiej. Awansowany do stopnia porucznika, został wyznaczony na dowódcę baterii Osowiec.

W 1915 r. uległ poważnemu zatruciu gazami bojowymi, co spowodowało jego ciężką chorobę gardła. Po wyleczeniu powraca do wojska, w którym został teraz mianowany dowódcą dział fortecznych w twierdzy Luetzen, a następnie ciężkiej artylerii morskiej w Rewlu. Od 1916 r. został instruktorem w Szkole Chorążych Artylerii w Moskwie, a potem odkomenderowany do fabryki pocisków w Bogorodsku.

W 1918 r. odradza się z niewoli państwowość polska. Szypowski powraca natychmiast do kraju i w listopadzie tegoż roku wstępuje do Polskiego Wojska, służąc w dowództwie Frontu Pomorskiego1) , w ramach którego dokonuje na terenach przyznanych Polsce Traktatem Wersalskim przeglądu Zakładów Techniki Artyleryjskiej w celu adaptacji ich urządzeń i maszyn w Warsztatach Amunicyjnych w Warszawie, podległych Departamentowi Artylerii Ministerstwa Spraw Wojskowych. Od października 1919 r. do końca sierpnia 1920 r. a więc w okresie wojny bolszewickiej Szypowski kieruje Działem Amunicji Artyleryjskiej w Warszawskich Warsztatach Amunicyjnych, zaopatrujących bezpośrednio linie frontu.

1 kwietnia 1920 r. zostaje awansowany na stopień kapitana, a po zakończeniu wojny bolszewickiej – na stopień majora (ze starszeństwem od 1 czerwca 1919 r.) W końcu sierpnia 1920 r. mjr Szypowski zostaje skierowany do pracy w Departamencie Artylerii i Uzbrojenia Ministerstwa Spraw Wojskowych.

Przed I Wojną Światową na terenie Polski, podzielonej między trzech zaborców, nie istniał przemysł zbrojeniowy. Przemysł ten zaczął się dopiero tworzyć w okresie międzywojennym. Rozwijał się jednak szybko i solidnie, uzyskując bardzo wysoką rangę w gospodarce kraju, chociaż wymuszoną w znacznym stopniu sytuacją geopolityczną Polski. Ze wschodu groził Związek Radziecki czekający odwetu za upokorzenie klęską wojny z Polską w 1920 r. Od zachodu rosła potęga militarna Niemiec domagająca się zwrotu utraconych po I Wojnie Światowej polskich terenów, a ponadto mobilizowana ogarniającym to państwo faszyzmem, oraz zabiegających o zbyt dla swojej produkcji wojennych molochów przemysłowych Kruppa, Thissena, Messerschmidta, Heinkla, Junkersa i wielu innych. Nie bez znaczenia dla polskich decyzji były trudności, jakie ujawniły się w dozbrojeniu polskich wojsk walczących w 1920 r. z nawałą Czerwonej Armii, przy zupełnym braku własnego przemysłu zbrojeniowego.

Ppłk Jan Szypowski niesie sztandar Zw. Oficerów Rezerwy  w Skarżysku-Kam. na schodach kościoła parafialnego. (Po poświęceniu sztandaru – rok 1934-5?).

Ppłk Jan Szypowski niesie sztandar Zw. Oficerów Rezerwy
w Skarżysku-Kam. na schodach kościoła parafialnego. (Po poświęceniu sztandaru – rok 1934-5?).

Decyzjami Rzadu RP postanowiono w 1922 r. pilnie stworzyć państwowy przemysł zbrojeniowy i już w następnym roku rozpoczęto budowę nowych fabryk w Skarżysku-Kamiennej, Radomiu, Pionkach oraz rozbudowano istniejące już huty w Starachowicach i Ostrowcu Świętokrzyskim dla potrzeb tego przemysłu. Jednak wyposażenie określonych fabryk w maszyny, obrabiarki i urządzenia techniczne trzeba było importować. Skorzystano więc z dużego kredytu towarowego przyznanego Polsce przez Francję – i już jesienią 1924 r. zaczęły nadchodzić dostawy obrabiarek dla powstających fabryk broni, amunicji, zapalników itp. Dysponentem kredytów z Francji była Polska Misja Wojskowa Zakupów z siedzibą w Paryżu, której szefem był płk Łoyko-Rędziejewski. W składzie Misji znalazł się również mjr Jan Szypowski, delegowany do Paryża w latach 1925-27. Należy podkreślić, że do odbioru maszyn i obrabiarek od francuskich producentów została wybrana niewielka grupka oficerów, ale legitymująca się najwyższymi kwalifikacjami zawodowymi.

Pobyt we Francji mjr Szypowski wykorzystał również dla pogłębienia swoich zawodowych kwalifikacji, kończąc z pomyślnym wynikiem Wyższy Kurs Amunicyjny w Szkole Pirotechnicznej w Bourges. Po powrocie do kraju w roku 1928 Szypowski został awansowany na Szefa Wydziału Amunicyjnego w Dep. Uzbrojenia Ministerstwa Spraw Wojskowych. 1 stycznia 1930 r. mjr Szypowskiego awansowano do stopnia podpułkownika.

5-letni Mirosław Szypowski, w towarzystwie ojca, ppłk. Jana, pełni rolę ojca chrzestnego motoróki „Samarytanka” na Jeziorze Rejów w Skarżysku. Lato 1935 r.

5-letni Mirosław Szypowski, w towarzystwie ojca, ppłk. Jana, pełni rolę ojca chrzestnego motoróki „Samarytanka” na Jeziorze Rejów w Skarżysku. Lato 1935 r.

W ramach szeroko zakrojonych planów tworzenia Centralnego Okręgu Przemysłowego, zaczęto z początkiem lat trzydziestych przygotowywać kadrę organizatorów i kierowników dla przyszłych fabryk. Kadrę tę szkolono praktycznie w istniejących już zakładach przemysłu zbrojeniowego Okręgu Staropolskiego w Radomiu, Skarżysku i Starachowicach, które wyróżniały się wysokim poziomem organizacyjnym opracowanym m.in. przez wybitnego ekonomistę amerykańskiego, Taylora, zaangażowanego w tym celu do Polski w latach 1935-1936. W ramach tej akcji do Fabryki Amunicji w Skarżysku został skierowany z początkiem 1933 r. ppłk Szypowski na stanowisko szefa Wydziału Pirotechnicznego. Aktywny z natury ppłk Szypowski, poza pracą zawodową w Fabryce Amunicji intensywnie uczestniczył w życiu społecznym Skarżyska. Wiele wolnego czasu poświęcał Związkowi Oficerów Rezerwy, ale też z jego inicjatywy i organizacyjnej współpracy powstało w 1936 r. na stokach wzgórza „Kruk” w Suchedniowie lotnisko szybowcowe, na którym pierwsze szkolenie pilotażu zdobywała dość liczna młodzież Skarżyska i sąsiednich ośrodków miejskich. Ppłk Szypowski był inicjatorem zakupu i wodowania na jeziorze rejowskim w Skarżysku motorówki sanitarno-ratunkowej, której „ojcem chrzestnym” w uznaniu zasług p. pułkownika został jego najmłodszy syn, Mirosław.
Decyzją Ministerstwa Spraw Wojskowych, w czerwcu 1937 r. rozpoczęto budowę Fabryki Amunicji No 3 w Dębie, na terenie Centralnego Okręgu Przemysłowego. Dyrektorem Naczelnym tej Fabryki mianowano ppłk. Szypowskiego, odwołując go z F.A. w Skarżysku. Razem z nim przeniosło się ze Skarżyska do miejscowości Dębe kilku fachowców. Pod nadzorem dyrektora Szypowskiego budowę Fabryki realizowano solidnie i nowocześnie, włączając do inwestycji ujęcie wody, elektrociepłownię, oczyszczalnię ścieków i przede wszystkim budowę dużego osiedla dla pracowników wraz z pełną infrastrukturą. Uruchomienie produkcji amunicji w Fabryce zaplanowano na koniec 1939 r., lecz napięta sytuacja międzynarodowa wymusiła przyspieszenie prac na tyle, że już w lipcu wykonano informacyjną serię amunicji, przechodząc do produkcji ciągłej.

Wojna i konspiracja

Wybuch wojny i błyskawiczne wkraczanie armii niemieckich w głąb terenów Polski przerwało pracę w Fabryce. W pierwszych dniach wojny na terenie Fabryki Amunicji w Dębie został zorganizowany oddział bojowy, nad którym dowództwo objął ppłk Szypowski.
Oddział ten wycofał się na wschód Polski razem z ewakuującą się Armią „Kraków”. Podczas przemarszu dołączały do oddziału niedobitki z rozproszonych jednostek armii, tak że wkrótce rozrósł się on do rozmiarów pełnego batalionu, dość dobrze uzbrojonego, ale pozbawionego większego zapasu amunicji.

Dowodzony przez ppłk. Szypowskiego batalion stoczył w dniu 25 września 1939 r. krwawy bój pod Zamościem z dużą, o przeważającej sile, jednostką Armii Sowieckiej, w wyniku którego został rozbity i rozproszony. Szypowski, jak i reszta żołnierzy, dzięki pomocy miejscowej ludności, uniknęli internowania i deportacji w głąb Rosji. Ppłk Szypowski wraca do Dęby, która tak jak i Fabryka zostały zajęte przez wojska niemieckie. Jest on teraz poszukiwany przez władze okupacyjne, które chcą przy jego pomocy jak najszybciej przywrócić zdolność produkcyjną. Nie chcąc więc być zmuszonym do udzielenia pomocy wrogowi schronił się u zaprzyjaźnionego leśniczego w lasach Tarnowskich.

Pod koniec 1939 r. wyjeżdża do Warszawy, gdzie nawiązuje kontakt z organizowanym przez gen Stefana Roweckiego „Grota” Związkiem Walki Zbrojnej, w którym spotkał zaangażowanych w konspirację swoich dawnych kolegów z F.A. w Skarżysku – Franciszka Przeździeckiego „Rafała”, Witolda Gokieli „Ryszarda”, Stefana Dąbrowskiego „Stefana” i wielu innych. Grupa inżynierów przedwojennego przemysłu zbrojeniowego w zmienionych warunkach okupacji niemieckiej z całą energią zajęła się konspiracyjną produkcją sprzętu bojowego, broni, amunicji i materiałów wybuchowych.

Z dniem 4 grudnia 1939 r. płk Stefan Rowecki przejął dowództwo nad konspiracyjną organizacją „Służba Zwycięstwu Polski”, tworząc z niej „Związek Walki Zbrojnej”, jednoczący powstałe na terenie całego kraju różne zgrupowania niepodległościowe. Na stanowisko Szefa Służby Uzbrojenia gen. Rowecki powołał w maju 1940 r. doświadczonego oficera tej specjalności, legitymującego się wieloletnią pracą w przemyśle zbrojeniowym, ppłka Jana Szypowskiego. Od tego czasu rozpoczął się dla niego niezwykle odpowiedzialny i pracowity, a zarazem niebezpieczny okres konspiracyjnej działalności. Podejmując się tej funkcji ppłk Szypowski zmienił nazwisko na Jan Kochanowski i przyjął pseudonim „Leśnik”.

Wiele informacji o pracy konspiracyjnej „Leśnika” znajdujemy w książce kpt. Franciszka Pogonowskiego „Marka”, p.t. „Podziemna zbrojownia”. Obydwaj znali się ze wspólnej pracy w Polskiej Misji Wojskowej Zakupów we Francji, a później kilkuletniej pracy w Fabryce Amunicji w Skarżysku. Ponownie spotkali się w roku 1940 w Warszawie. Fakt ten opisuje inż. Pogonowski: „W kilka dni po moim zainstalowaniu się w Warszawie, spotkałem mojego przyjaciela ppłk. Szypowskiego. Nikt nie poznałby w tym szarym, mizernym człowieku w zniszczonym ubraniu świetnego oficera, byłego dyrektora wielkich zakładów. Zaprosiłem go do siebie, aby móc swobodnie porozmawiać. Znaliśmy się ponad 20 lat, toteż bez ogródek powiedział mi, że obecnie nazywa się Jan Kochanowski i nominalnie pracuje w odlewni Geisler und Patschke jako inkasent, co pozwala mu swobodnie poruszać się po mieście. Powiedział też, że od maja 1940 r. został szefem uzbrojenia Komendy Głównej ZWZ, a następnie Armii Krajowej. Oświadczyłem mu, że jeżeli mógłbym się do czegoś przydać, każdej chwili jestem gotów. Pracuję w Fabryce Maszyn Wł. Paschalskiego, w której podlegają mi narzędziownia, szlifiernia i hartownia.

Po paru dniach do poczekalni Fabryki przyszedł ppłk Szypowski vel Kochanowski i przyniósł stalową część do pistoletu maszynowego z zapytaniem, czy nie udałoby się zrobić pięciu takich sztuk według przyniesionego wzoru. Obiecałem wykonać. Zadanie zleciłem zaufanemu ślusarzowi, który po kilku dniach wręczył mi wzór i pięć precyzyjnie wykonanych i pięknie oszlifowanych detali. Zawiadomiłem o tym telefonicznie Kochanowskiego. Zjawił się w kilkanaście minut, rad bardzo z wykonanych detali. Podobnych prac Kochanowski dostarczał mi dość często. W ramach zadań zleconych przez ppłk. Szypowskiego w fabryce Paschalskiego wyprodukowano dla Armii Krajowej kilkadziesiąt tysięcy pocisków do naboju 9 mm. Po pewnym okresie współpracy Szypowski zaproponował mi stanowisko doradcy technicznego Służby Uzbrojenia KG AK. Propozycję przyjąłem.”

Wkrótce też, z inicjatywy ppłk. Szypowskiego powstał w ramach Służby Uzbrojenia „Referat Badań Materiałów” (amunicji, broni, materiałów wybuchowych i inn.), którym kierował inż. Pogonowski. Służba Uzbrojenia KG AK, która przyjęła kryptonim „Leśnictwo”, pełniła w strukturze organizacyjnej Armii Krajowej funkcję zbliżoną do przedwojennego Departamentu Uzbrojenia Ministerstwa Spraw Wojskowych, ale o zmienionych zasadach działania. W ogólnych zarysach Służba ta zaopatrywała oddziały partyzanckie i grupy dywersyjne w różnego rodzaju sprzęt bojowy, jak broń, amunicję, materiały wybuchowe itp. Sprzęt ten w uzbrojeniu AK pochodził z różnych źródeł, a mianowicie:

– z kampanii 1939 r., zbierany z pobojowisk i zabezpieczony,

– zakupiony od żołnierzy armii okupacyjnych: Austriaków, Węgrów, Włochów, wreszcie samych Niemców; w jednym przypadku udało się zakupić 9 ckm z 16 tys. naboi, 13 rkm i moździerze z 20 pociskami; ceny bardzo różne, na ogół wysokie; sam Okręg Warszawski zakupił sprzętu bojowego za ca mln. zł (1,- $ = ok. 25 zł),

– zdobyty na wrogu, ale trudny do zaewidencjonowania, gdyż niewielką część zdobytej na wrogu broni zgłaszano do „Leśnictwa”.

– ze zrzutów lotniczych – 1 samolot zabierał średnio 12 zasobników i 12 paczek, jeśli nie zabierał skoczków cichociemnych, bądź 6 zasobników jeżeli zabierał skoczków; zawartość zasobników była przygotowywana w zestawy: „miniersko-dywersyjne” lub „ogniska walki” (uzbrojenie i amunicja).

– z konspiracyjnej produkcji krajowej; były to:
a) broń strzelecka, jak pistolety Sten, Błyskawica, KIS, VIS i amunicja do tej broni,
b) granaty ręczne i materiały wybuchowe, jak szedyt i trotyl, butelki zapalające, „sidolówki”, „karbidówki”, „filipinki” itp.,
c) sprzęt łączności.

Suchedniowskie steny.

Suchedniowskie steny.

W akcję uzbrajania jednostek Armii Krajowej było włączonych kilka tysięcy rzemieślników, inżynierów, harcerzy i fachowców różnych branż. Korzystano z każdej okazji, aby zdobyć jakikolwiek sprzęt i materiał bojowy, mimo że każda z takich akcji była zagrożona śmiercią. Zakazy okupanta nie pozostawiały żadnych złudzeń.

Do obowiązków Służby Uzbrojenia „Leśnictwo” w początkowym okresie działalności należały zadania związane nie tylko z magazynowaniem i rozdziałem materiałów bojowych, ale również z ich produkcją i zaopatrzeniem dla tej produkcji. Był to olbrzymi zakres zadań, w których bezpośrednią realizację włączał się często sam szef „Leśnik”. Inż. Pogonowski w swojej książce opisuje jeden z przykładów tej aktywności ppłk. Szypowskiego: „Pewnego razu Kochanowski „Leśnik” przechodząc przez Karcelak został zaczepiony przez dwóch mężczyzn, którzy zaproponowali mu sprzedaż niemieckiego pistoletu maszynowego. „Leśnik” obawiając się prowokacji odmówił, ale w sposób na tyle niezdecydowany, że mężczyźni zapewnili go, że u nich na Karcelaku prowadzi się handel na czysto. Nasz towar, pańskie pieniądze, potem my nie wiemy nic o sobie. „Leśnik” wiedząc, że na Karcelaku istniał pewien kodeks honorowy, wszedł z nimi do bramy, gdzie przeprowadzono transakcję ku obopólnemu zadowoleniu. Mężczyźni otrzymali dwa tysiące złotych, a „Leśnik” piękny, prawie nowy mp z magazynkiem. Przy okazji mężczyźni zaproponowali sprzedaż większej ilości „towaru”. Umówiono się za dwa dni na rogu Powązkowskiej. Przed umówioną godziną spotkania „Leśnik” zarządził kompanijną obstawę przyległego miejsca, sam zabierając jednego z członków „Leśnictwa” i z teczką pełną pieniędzy udał się na umówione miejsce. Nieznani mężczyźni z Karcelaka zaprowadzili ich na pobliską ulicę Elbląską, gdzie w mieszkaniu na parterze oczekiwał ich trzeci mężczyzna, grabarz z cmentarza wojskowego, który miał zamelinowany „towar” w jednym z grobowców. Targi trwały krótko. Ustalono wielkość partii i jej cenę. „Leśnik” oświadczył, że ma przy sobie pieniądze i natychmiast je wypłaci, gdy tylko „towar” zostanie przejęty przez jego ludzi. Grabarz wraz z dowódcą kompanii udali się na cmentarz dla przekazania pistoletów, a dwaj mężczyźni wyciągnęli zakąskę i bimber dla oblania interesu. Przy okazji wyjaśnili, że grabarz nawiązał kontakt z żołnierzami Wehrmachtu stacjonującymi w pobliżu cmentarza, którzy sprzedawali broń. Wkrótce zjawił się grabarz z dowódcą kompanii meldując o przejęciu broni. „Leśnik” wypłacił umówioną sumę, ok. 50 000,- zł.”

W miarę upływu czasu sprawy prowadzone przez Służbę Uzbrojenia bardzo się rozrosły,szczególnie związane z produkcją materiałów bojowych i zaopatrzeniem materiałowym do tej produkcji, kooperacją warsztatów wytwarzających elementy składowe itp., niezależnie od ich magazynowania, konserwacji, naprawy, rozdziału oraz transportu,
a także przejmowaniem materiałów ze zrzutów lotniczych. Powstała zatem konieczność wydzielenia z „Leśnictwa” spraw związanych z bezpośrednią produkcją, jak zabezpieczenie materiałowe, obróbka mechaniczna, chemiczna, montaż itp., a wszystko musiało dokonywać się w największej konspiracji, którą także należało zapewnić.

Późną jesienią 1942 r. Szef Sztabu Komendy Głównej AK zadecydował o wydzieleniu ze Służby Uzbrojenia samodzielnej jednostki: „Wydział Produkcji Przemysłowej”, której szefem został inż. Witold Gokieli „Ryszard”, przedwojenny pracownik Fabryki Amunicji w Skarżysku. Zastępcą „Ryszarda” został również były pracownik F.A. w Skarżysku, a na krótko przed wojną naczelny dyrektor Zakładów Metalowych „Granat” w Kielcach, inż. Franciszek Przeździecki „Konrad”. W lokalu „Leśnika” odbyła się narada której celem było szczegółowe rozgraniczenie kompetencji między Służbą Uzbrojenia „Leśnictwo”, a Produkcją Przemysłową, która przyjęła kryptonim „Cieśla”. W naradzie uczestniczyli oprócz „Leśnika” i „Ryszarda” ich bezpośredni zwierzchnik, Główny Kwatermistrz KG AK, płk Zygmunt Miłkowski „Denhof”, oraz szef Referatu Badań, kpt.inż. Franciszek Pogonowski „Marek”. Tematem konferencji, poza podziałem kompetencji, była sprawa metody przekazywania warsztatów produkcyjnych i naprawczych a także powołanie Komisji Kwalifikacyjnej dla jakości konspiracyjnie produkowanej broni, amunicji, zapalników, granatów itp. w miejsce dotychczasowego Referatu Badań. Postanowiono, że „Leśnictwo” będzie wyłącznie odbiorcą wyprodukowanego uzbrojenia i prowadzić tylko gospodarkę magazynową i rozdzielczą, ale też nadal będzie dysponowało warsztatami remontowymi i uzupełniającymi doraźne potrzeby w uzbrojeniu. W czasie przekazywania warsztatów produkcyjnych do Szefostwa Produkcji Przemysłowej „Cieśli” okazało się, że na terenie Polski istniało kilkanaście większych, które wytwarzały same tylko pistolety maszynowe, nie licząc drobnych a także znacznej ilości punktów produkujących amunicję, materiały wybuchowe i różnego rodzaju granaty ręczne. Tak więc od początku roku 1943 w schemacie organizacyjnym Komendy Głównej AK pojawiła się nowa jednostka, „Produkcja Przemysłowa” o kryptonimie „Cieśla”. I tak się przy tym złożyło według naturalnego doboru, że trzon „Leśnictwa” stanowili przedwojenni pracownicy warszawskiej Fabryki Amunicji No 1, w „Cieśli” zaś znaleźli się byli „wychowankowie” Fabryki Amunicji No 2 w Skarżysku-Kamiennej.

Powstanie Warszawskie

Wybuch Powstania w Warszawie stał się przełomowym momentem w podziemnej działalności zbrojowni Armii Krajowej. Zupełnie ustała systematyczna produkcja materiałów bojowych, zastąpiona doraźną wytwórczością warsztatową, głównie granatów, w dużym stopniu opartą na rozbrajaniu niewybuchów bomb zrzucanych przez samoloty npla. Zakończyła też swoją działalność Służba Uzbrojenia „Leśnictwo”, przechodząc do walki czynnej z wrogiem jako samodzielne zgrupowanie. A była to do końca walka pełna dramatycznego bohaterstwa. Właśnie w Powstaniu Warszawskim ze szczególną wyrazistością ujawniły się determinacja, bohaterstwo, umiejętności dowódcze i poświęcenie bez reszty Ojczyźnie ppłk. Szypowskiego w walce z wrogiem. Przemierzmy szlak bojowy Podpułkownika od pierwszego dnia Powstania aż do końca, do dnia kapitulacji Warszawy.

Rano 1 sierpnia 1944 r. do konspiracyjnego mieszkania „Leśnika” przy ul. Chmielnej 80 zgłosił się Szef Uzbrojenia Okręgu Warszawskiego prosząc o wydanie przyznanych mu uprzednio przez KG AK materiałów wybuchowych i broni. „Leśnik” wystawił ostatnią już asygnatę na pobranie z magazynu przy ul. Świętojerskiej 161) materiałów bojowych, po które pojechali rikszą upoważnieni konwojenci. Na miejscu, po sprawdzeniu hasła wprowadzono ich do pomieszczeń piwnicznych, gdzie „magazynier” spod jednej ze ścian odwalił stos szmat i pustych butelek, a następnie wetknął w określone miejsce stalowy drut pomiędzy cegły w wyniku czego cały prostokąt kilkudziesięciu cegieł przesunął się na zewnątrz ukazując pancerne drzwi z blachy co najmniej dwukrotnie grubszej od zabezpieczeń w szafach pancernych. Po otwarciu tych drzwi konwojenci weszli do pomieszczenia, które było nie tylko magazynem broni i amunicji, ale również warsztatem naprawy broni, w którym pracowało przy świetle elektrycznym kilku specjalistów. Ten zamaskowany warsztat i magazyn, czynny od wielu miesięcy, wybudowany w ciągu kilkunastu tygodni w najgłębszej tajemnicy przed lokatorami, był dziełem strzelca Mariana Jabłońskiego, z zawodu zduna. Szybko wydano broń i riksza z konwojentami odwiozła skrzynie pod wskazany adres.

W tym samym dniu, 1 sierpnia, koło południa w mieszkaniu ppłk. Szypowskiego przy ul. Chmielnej 80 zebrało się kilku członków „Leśnictwa”. Sam „Leśnik” uczestniczył w naradzie Komendy Głównej AK, z której powrócił ok. godz.14 oznajmiając, że powstanie ma się rozpocząć punktualnie o 17,oo. O tej godzinie ppłk Szypowski rozdał obecnym biało-czerwone opaski i wyprowadził swoją kilkunastoosobową grupę do drugiego lokalu konspiracyjnego przy ul. Towarowej 40, w celu połączenia się z resztą oczekujących tam swoich ludzi. Grupa „Leśnika” liczyła teraz ok. 20 powstańców uzbrojonych w 20 mp i 20 pistoletów zwykłych oraz w granaty. Jej zadaniem było zajęcie gmachu Sądu Grodzkiego na Lesznie, a przeznaczonego na siedzibę Kwatermistrzostwa KG AK.

Grupa wyszła z ul. Twardej w ulicę Ciepłą, na której zaatakowała grupę żandarmów niemieckich jadących tramwajem. Pierwszy ogień z mp do żandarmów oddali ppłk. Szypowski i por.Stefan Kowalski „Jaroń”. Tramwaj zatrzymał się ze zgrzytem hamulców, a ostrzelani żandarmi, zostawiając zabitego, w popłochu skryli się w pobliskich koszarach policyjnych przy ul. Ciepłej 13. Powstańcy „Leśnika” w pogoni za uciekającymi zaatakowali koszary policji. Dostępu do koszar bronił niemiecki ciężki karabin maszynowy ustawiony w bramie przy ul.Krochmalnej. Rozkazem „Leśnika” trzech żołnierzy oddziału wiązało ogniem nieprzyjacielski ckm, gdy reszta atakowała koszary od wewnątrz. Poprowadzona przez podpułkownika grupa dostała się na teren koszar wejściem od strony garaży, skąd oddała pierwsze strzały w stronę koszarowych okien. Strzały wywołały popłoch wśród żandarmów, którzy uciekli na drugą stronę ulicy pod osłonę ckm z Krochmalnej. Po półgodzinnej walce oddział „Leśnika” zajął policyjne koszary, ale w tej walce zginęło 2 żołnierzy oddziału, którzy blokowali ogniem niemiecki ckm. Po walce ppłk „Leśnik” wrócił z oddziałem do magazynu przy ul. Twardej dla uzupełnienia amunicji. Napływający na miejsce zakończonej walki tłum warszawiaków przewrócił wóz tramwajowy, tworząc jedną z pierwszych w Powstaniu barykadę na rogu ulic Pańskiej i Twardej.

Nazajutrz, 2 sierpnia, „Leśnik” zarządził zajęcie własną służbą wartowniczą gmachu Sądów oraz barykady powstałej przy ul. Białej. Kiedy dzielnicę Wolską obiegła wieść, że w Sądach są już władze polskie, do gmachu Sądów zaczęli napływać ochotnicy do walki w Powstaniu . Ppłk „Leśnik” osobiście zajął się sprawą organizowania nowych jednostek bojowych. Do wieczora stan oddziału powiększył się do ok. 80 ludzi. Praca ta nie przeszkodziła „Leśnikowi” w osobistym poprowadzeniu w tym dniu wypadu na niemiecką załogę szpitala ewangelickiego przy ul. Karmelickiej. W tym samym czasie część oddziału wiązała ogniem silny punkt oporu Niemców na skrzyżowaniu ulic Chłodnej i Żelaznej, tzw. „Nordwache”.

Nastąpiły teraz kolejne dwa dni względnego spokoju na terenie zajętym przez „Leśnika”, który organizował na miejscu kuchnię, szpital i punkt werbunkowy. Nowo przyjętym wydawano mundury i buty z zdobytych magazynów policyjnych, oraz w miarę skromnych możliwości broń. Oddział rozrósł się do 400 ludzi, z których „Leśnik” stworzył 2 kompanie strzeleckie i kilka oddziałów pomocniczych.

5 sierpnia grupa „Leśnika” liczyła już ok. 600 ludzi, w tym uzbrojonych było tylko 20%. Zgrupowanie to działało jako batalion. Część zgrupowania została skierowana na teren Muranowa dla wsparcia prawego skrzydła obrońców Woli, który dotychczas obsadzała niewielka drużyna podchor. Kaniewskiego. Podjęte w tym dniu zmasowane natarcie niemieckie wyparło częściowo powstańców z zajmowanych stanowisk. Ale ataki npla na barykady skrzyżowań ulic Towarowej z Chłodną i wylotu Ogrodowej na plac Karcelego zostały zatrzymane przez oddziały „Leśnika” a Niemcy zmuszeni do wycofania się.

8 sierpnia cały batalion „Leśnika” został skierowany w rejon Muranowa, po odejściu w dniu poprzednim z Sądów Grodzkich. Na terenie Muranowa zgrupowanie ppłk. ”Leśnika” stanowiły teraz oddziały uformowane w pierwszych dniach Powstania w gmachu Sądów oraz kompania wolska pod dowództwem kpt. Jerzego Dominika „Wilnianina” i uzupełniająco niewielkie luźne oddziałki. Zgrupowanie ppułkownika liczące ok. 900 żołnierzy podzielone zostało na 3 kompanie strzeleckie, oddział zwiadowczy ppor. „Szarego” i kompanię miotaczy płomieni. Zgrupowanie obsadziło ulice Inflancką, Sierakowską, Pokorną, Żoliborską, Kłopot i Przebieg, przejmując obronę terenów naprzeciw zajętego przez Niemców Dworca Gdańskiego z którego organizowali ataki na pozycje powstańcze. Kompania „Ludwika” zajęła halę autobusową i Urząd Celny przy ul. Inflanckiej, a kompania „Bolka” (Jerzego Szypowskiego – bratanka ppułkownika) rejon ul. Przebieg. Na miejscu stacjonowało kilka drobnych oddziałów powstańczych (miejscowi tramwajarze), które podporządkowano „Leśnikowi”. Stanowisko dowodzenia ppułkownika znajdowało się w zajezdni tramwajowej.

Niemcy, z zaskoczenia, nagłym uderzeniem zajęli Stawki, wprowadzając do walki działko ppanc. Ukryte po przeciwnej stronie ulicy oddziały „Leśnika” zasypały Niemców ogniem i ruszyły do kontrataku. Niemcy zostawiając kilkunastu zabitych wycofali się, a w rozwijającym przeciwnatarciu zdobyto działko, odprowadzając je do dowództwa „Grupy Północ”. Dwa dni później nieprzyjaciel rozpoczął systematyczny napór na stanowiska oddziałów „Leśnika” ostrzałem artyleryjskim, czołgami, bombardowaniem z samolotów i sterowanymi goliatami. O krwawych walkach na tym odcinku świadczy parokrotne przejmowanie tych samych obiektów przez walczące ze sobą strony.

11 sierpnia podczas słynnego przebicia się „Kedywu” przez ul. Stawki (magazyny żywnościowe), zgrupowanie „Leśnik” wiązało nieprzyjaciela ogniem. Również w dniu następnym zgrupowanie uczestniczyło w kolejnym boju o Stawki. Jego oddziały tworzyły prawe skrzydło przeciwnatarcia, które kompania „Wilnianina” wspierała ogniem z wysokich domów ulicy Pokornej, a kompania „Jaronia” nacierała przez gmach Urzędu Celnego na północny skraj magazynów. Przeprowadzone z wielką energią przeciwnatarcie zmusiło Niemców do szybkiego opuszczenia magazynów. Zdobyto liczną broń i amunicję, a także kilkunastu jeńców. Zgrupowanie „Leśnika”, liczące w stanie bojowym ok. 600 żołnierzy, umocniło swoje pozycje pomiędzy ulicami Inflancką, Żoliborską i Kłopot wraz z placówkami w Urzędzie Celnym.

Od 13 sierpnia godz. 10 nieprzyjaciel rozpoczął kolejne potężne natarcie na odcinku zgrupowania „Leśnika”, ale dopiero następnego dnia, 14 sierpnia koło południa, udało się Niemcom wbić klin pomiędzy zgrupowanie „Radosław” a zgrupowanie „Leśnika”. Podjęte ok. godz. 16 przeciwnatarcie odrzuciło przeciwnika i ze stratami odzyskano utracone pozycje. Szczególnie duże straty poniosło zgrupowanie „Leśnika”. Kolejne dni to dalsze ciężkie walki zgrupowania z nieprzyjacielem przy współdziałaniu z sąsiadującymi oddziałami zgrupowania „Radosław” (głównie „Czaty”).

Ppłk „Leśnik” (Jan Szypowski – w furażerce) ze swymi podkomendnymi w gmachu Sądów Grodzkich przy ul. Leszno. Pierwszy z prawej (w cyklistówce) ppor. „Jaroń” (Stefan  Kowalski), drugi (w hełmie) – ppor. „Szary” (Marian Gorzkowski), w głębi (bez nakrycia głowy) – mjr „Ryś” (Adolf Łojkiewicz).

Ppłk „Leśnik” (Jan Szypowski – w furażerce) ze swymi podkomendnymi w gmachu Sądów Grodzkich przy ul. Leszno. Pierwszy z prawej (w cyklistówce) ppor. „Jaroń” (Stefan Kowalski), drugi (w hełmie) – ppor. „Szary” (Marian Gorzkowski), w głębi (bez nakrycia głowy) – mjr „Ryś” (Adolf Łojkiewicz).

    17 sierpnia, po wycofaniu się „Czaty” ze Stawek, Niemcy zajęli ostatecznie znajdujące się tam budynki. Ok. godz. 14 od strony Dworca Gdańskiego Niemcy przystąpili do ataku na zajezdnię tramwajową na Muranowie, w której w tym czasie znajdowało się dowództwo zgrupowania „Leśnik”, a kompanie por. „Jaronia”, por. „Wilnianina” i por. „Bolka” obsadzały ulice Sierakowską i Żoliborską. Natarcie Niemców było wspierane 4 czołgami „Tygrys”, kilkoma działami szturmowymi i 2 samochodami pancernymi kierującymi tankietkami „goliat”. Do domu przy ulicy Inflanckiej 1 wdarł się 111 regiment Azerbejdżan mordując ludność cywilną. Powstańcy pociskami piata zniszczyli 1 samochód pancerny i jedną tankietkę goliat.

Drugi goliat ugrzązł tuż przed stanowiskami powstańczymi na ul. Sierakowskiej. Ppłk „Leśnik” postanowił zniszczyć goliata przed jego uderzeniem w barykadę powstańców, pomimo huraganowego ognia niemieckiego osłaniającego przejazd tankietki goliat. Zdalnie kierowany niemiecki czołg-mina „goliat”, sterowany i odpalany za pomocą kabla 3-żyłowego, elektrycznego zawierał ładunek ok. 50 kg dynamitu prasowanego. Utknął przed wieczorem przed remizą tramwajową. Został osobiście unieszkodliwiony przez ppłk. Szpowskiego, dowódcę Zgrupowania „Leśnik”. Nocą, ok. godz. 22-ej podczołgał się on do „goliata” i nożycami przeciął kabel sterowniczy. Wtedy odezwał się ogień npla. Rankiem następnego dnia „goliat” został przeciągnięty do remizy przy pomocy jeńców niemieckich – pancerniaków zorientowanych w budowie goliatów i rozbrojony z ładunku dynamitu. Po rozbrojeniu uzyskano 50 kg materiału wybuchowego do wyrobu we własnym zakresie min i granatów. Na podstawie tego doświadczenia ppłk „Leśnik” opracował instrukcję o zwalczaniu „goliatów”, którą w formie ulotki natychmiast rozesłano na punkty oporu powstańców.

18 sierpnia od godz. 6 rano Niemcy rozpoczęli zmasowany atak eskadrami nurkującymi, które zrzucały na pozycje powstańców wiele bomb kruszących i zapalających. Ulice zasypywał gruz, ciężkie straty ponosiła ludność cywilna. Cała linia obrony powstańców znalazła się pod nękającym ogniem ciężkiej artylerii i moździerzy. Ruszyły do ataku czołgi. Pod jeden z czołgów rzucił wiązkę granatów ppłk „Leśnik”, dając osobisty przykład w tych trudnych chwilach. W walce tej oddziały poniosły znaczne straty. Około godz. 16, po wyhamowaniu ataku niemieckiego ruszyło przeciwnatarcie. Wróg został dość daleko odrzucony ponosząc duże straty. Wzięto też jeńców – żołnierzy i podoficerów 608 pp Wehrmachtu. Powstańcy powracający na pozycje wyjściowe znaleźli się pod silnym ostrzałem artyleryjskim w wyniku którego poległ kpt. ”Wilnianin” (Jerzy Dominik). W tym samym czasie ppłk „Leśnik” został ciężko ranny od postrzału z broni maszynowej, gdy przez okno jednej z kamienic obserwował przedpole. Ppułkownik nie dał się odprowadzić do szpitala i po założeniu opatrunków ułożony na noszach, pozostał na miejscu, powierzając czasowo dowództwo Zgrupowania mjr. „Rysiowi”.

Niezależnie od trudności w dowodzeniu i krańcowego wyczerpania żołnierzy, Zgrupowaniu zaczęło już brakować granatów i amunicji. Wśród rannych i poległych były prawie wszystkie łączniczki dowódców. Spokój na linii nastąpił dopiero w nocy, po godz. 3.

20 sierpnia dowódca Odcinka Północnego, ppłk „Paweł”, zarządził wycofanie Zgrupowania ppłk. „Leśnika” z Muranowa do Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych na Starym Mieście. Wieczorem rozpoczęła się stopniowa ewakuacja Zgrupowania na teren PWPW. Ostatnie plutony osłonowe wycofały się między godz. 3 a 4 nad ranem. Przybywające na nowe miejsce oddziały „Leśnika” były w stanie krańcowego wyczerpania tak, że pierwsze chwile odpoczynku spędzały w przypadkowo obranych punktach gmachu. W bloku „C” umieszczono przyniesionego na noszach rannego ppłk. „Leśnika”.

Już następnego dnia nastąpiło ciężkie bombardowanie kompleksu budynków PWPW. Za zgodą dowodzącego obroną Starego Miasta płk. „Wachnowskiego”, akceptującego wniosek ppłk. ”Leśnika”, pomimo ciężkiej rany „Leśnik” objął pełne dowództwo obrony budynków PWPW, mając do dyspozycji oddziały swego Zgrupowania pod dowództwem mjr. „Rysia” i oddziały mjr.”Pełki”, które dotychczas obsadzały ten obiekt.

23 sierpnia rozpoczęły się nieprzerwane ataki wroga na budynki PWPW, które stanowiły teraz północny bastion obrony Starego Miasta. Piechota nieprzyjaciela wspierana ogniem artyleryjskim i bombardowaniem z samolotów, długimi seriami ciężkiej broni maszynowej ostrzeliwała pozycje powstańców. Dochodziło do zasłabnięć obrońców od długotrwałego przebywania w czadzie i dymie. Około godz. 17 nastąpiło kolejne natarcie kompanii własowców w sile ok. 120 żołnierzy, wsparte działkami ppanc., ckm i granatnikami. Natarcie wyszło dołem, od mostu kolejowego. Kilkakrotnie ponawiane szturmy odparła drużyna kaprala „Roma”. Walki trwały do zmroku. Nacierający wycofali się pozostawiając kilku zabitych.

W tym samym dniu, w kwaterze Zgrupowania „Leśnik” odczytano rozkaz d-cy Armii Krajowej, na mocy którego ppłk ”Leśnik” otrzymał Krzyż Virtuti Militari V kl. „za wyjątkową odwagę osobistą wykazaną w walce i wybitne dowodzenie powierzonym odcinkiem na Muranowie”, oraz awans na stopień pułkownika. Jego 27 podkomendnych otrzymało Krzyż Walecznych po raz pierwszy.
Kolejny dzień, 24 sierpnia, rozpoczął się ostrzałem przez npla stanowisk powstańczych w PWPW ciężką artylerią i moździerzami salwowymi oraz kilkakrotnym obrzuceniem bombami z nurkowców Stukas. O godz. 13 rozpoczął się od strony mostu kolejowego atak piechoty siłą batalionu. Znajdująca się na trasie ataku szkoła przy ul. Rybaki, broniona przez oddział mjr. „Roga”, została przez npla opanowana. Niemcy dotarli do ulicy Zakątnej, zagrażając obrońcom PWPW uderzeniem od tyłu. W walkach ciężkie straty poniosła drużyna „Roma”, którą teraz wzmocniono plutonem ppor. „Żaka” (Tadeusz Hermak). Około godz. 18 podjechał czołg „Panther”, strzelając do mieszkalnego domu PWPW. W tym czasie w głębi PWPW dopełniały grozy zrzucane z samolotów bomby, rozbijając zbiorniki z łatwopalnym płynem, który rozlewał się po obrońcach, paląc ich żywcem. Podmuchy bomb przetaczały ciężkie przedmioty i sprzęty. Rozwalające się ściany budynków przygniatały leżących przy tych ścianach.

Dowództwo Powstania oceniło sytuację ogólną na Starym Mieście jako poważną. Nasiliła się wymiana meldunków, pism i rozkazów między dowodzącym obroną Starego Miasta płk. „Wachnowskim” a płk. „Leśnikiem”, dowódcą najważniejszego bastionu obrony linii północnej Starego Miasta. Nocą z 25 na 26 sierpnia Stare Miasto opuściła Komenda Główna Powstania z gen. „Borem” Tadeuszem Komorowskim i towarzyszącym jej Delegatem Rządu na Kraj inż.Janem Jankowskim, „Sobolem”, przechodząc kanałami do Śródmieścia. Gmach PWPW przez 25 dni Powstania, dotkliwie pogruchotany bombami i pociskami, nadal znajdował się od godz. 6,3o rano dnia 26.8 pod silnym ogniem artyleryjskim i pod bombami lotniczymi, dziewięciokrotnie zrzucanymi przez trójkę atakujących Junkersów. Dzień ten dla całego Starego Miasta był jednym z najcięższych, głównie z powodu masowych nalotów bombowych, a także poważnych strat w ludziach na wszystkich liniach obrony powstańców.

Szturm na gmach PWPW nastąpił w chwili, gdy osłabł opór załogi pod wpływem załamania się mjr. „Pełki”, formalnie podporządkowanego płk. „Leśnikowi”. Major w godzinach porannych przedstawił swoim oficerom beznadziejność obrony wobec braku amunicji oraz poniesionych strat i samowolnie ze swoim oddziałem ( 7 oficerów i 36 strzelców ) opuścił pozycje w gmachu PWPW, a także ściągnął z barykady na ul. Zakroczymskiej kompanię ppor. „Osy”, zarządzając ewakuację kanałami ze Starego Miasta.

Płk „Leśnik” nie powiadomiony o zarządzeniach ewakuacyjnych majora, na wiadomość o wymarszu pierwszej grupy, rozkazał wysłać za nią patrol, który dogonił uciekinierów na ul. Freta i tam ich rozbroił, a następnie doprowadził do Dowództwa Grupy „Północ” jako aresztantów. Podczas tych incydentów na zapleczu PWPW i w podziemiach oraz przed frontem gmachu głównego wróg rozwijał siły do ostatecznego natarcia z udziałem 5 czołgów i wozów pancernych.

Tak przygotowani Niemcy wypuścili w ulicę Sanguszki „goliata”, który rozwalił potężne pręty ogrodzenia PWPW. Pod ten wyłom podjechały czołgi ostrzeliwując gmach pociskami działowymi. W osłonie ognia czołgów piechota npla wdarła się do wnętrza gmachu. Kompania por. „Jaronia” w tym momencie otrzymała piata z 6 nabojami, ale tylko jeden z nich miał zapalnik. Pociskiem tym unieszkodliwiono najbliższy nacierający czołg. Powstańcy utrzymali się w środkowej części gmachu i na korytarzach od ulicy Wójtowskiej. Kpt. „Stefan” na I piętrze, a na parterze por. „Jaroń”, zamykali korytarze boczne ogniem broni maszynowej.

O północy por. „Jaroń” z jednej strony, a kpt. „Stefan” z drugiej rozszerzyli niewielki stan posiadania w głębi Wytwórni tak, że odblokowano odciętą na pewien czas w dolnej kondygnacji grupę rannych, a pośród nich płka „Leśnika” i mjra „Mira”, których nie zdążono jeszcze ewakuować. Teraz specjalnie ściągniętymi, nie uzbrojonymi żołnierzami oddziału zapasowego z ul. Mławskiej, rozpoczęto ewakuację rannych. Wyniesienie płka „Leśnika” z PWPW w bezpieczniejsze miejsce było właściwie aktem niesubordynacji, gdyż nastąpiło pomimo kategorycznych sprzeciwów rannego. Jak to ocenili podwładni mu oficerowie: „Płk „Leśnik” nigdy by nie opuścił gmachu, gdyby go rannego nie wyniesiono siłą do szpitala na ul.Mławską. Potrafił bohatersko trwać na pogorzeli Muranowa, gdzie warunki obrony były już żadne. Tutaj znów mówił, że gmachu PWPW nigdy za żadną siłę nie opuścimy i pozostaniemy w nim do końca. Gdyby płk „Leśnik” nie został ranny, to PWPW przeszłyby do historii Powstania jako Termopile Starego Miasta”.

Popołudniu 28 sierpnia ok. godz. 17 w dowództwie odcinka obrony, przy ul. Mławskiej 5 odbyła się odprawa zorganizowana przez ppłk. „Radosława”, w której poza nim i płk. „Leśnikiem” ( obydwaj unieruchomieni, na noszach, wskutek odniesionych ran ) uczestniczyli: mjr. “Witold” , kpt. “Jan” i por.”Tatar”. W tym czasie na rejon ten nastąpił silny nalot bombowców. Bomby trafiły w budynki przy ulicy Mławskiej 3 i 5, zabijając kilkudziesięciu powstańców.
Z oficerów na odprawie zginął por. „Tatar”, inni ocaleli, lecz byli potłuczeni gruzem.
Płk „Leśnik” został ponownie ranny.
O brzasku z 28 na 29 sierpnia npl zaskoczył przemęczonych powstańców natarciem na resztki ruin PWPW, znajdujących się jeszcze w ich rękach. Rozpętał się huragan dział szturmowych i miotaczy ognia. Do pomieszczeń powstańczych wdarły się oddziały pionierów niemieckich rozpoczynając szturm na parter i pietro. O godz. 8 mjr „Ryś” zarządził odwrót. Wśród gorącej jeszcze walki wycofywały się kolejno: kompania kpt. „Stefana”, a następnie oddział ppor. „Szarego” utworzony z resztek oddziałów ppor. „Jaronia” i ppor. „Sarmaka”. Po paru godzinach cały gmach opanowali Niemcy, mordując granatami 30 ciężko rannych obrońców wraz z dr „Raną” (Hanną Petrynowską), która dobrowolnie z nimi pozostała. Resztę powstańców wziętych do niewoli rozstrzelano.

Po opuszczeniu gmachu PWPW major „Ryś” obsadził ulicę Zakroczymską przy szpitalu, zaś kpt. „Stefan” i ppor. “Sarmak” ulicę Przyrynek. Rannych ze szpitala ewakuowano kanałami do Śródmieścia. Wśród nich został przeniesiony płk „Leśnik”. Jeszcze przed wyniesieniem oświadczył: „W naszych oddziałach nie ma ludzi bez ran lub kontuzji. Wszyscy do niczego. Przesyłam ich według rozkazu przez kanał ściekowy do Śródmieścia”.

Szturm niemiecki w dniu 29 sierpnia przechylił ostatecznie szalę boju o Stare Miasto. Utrata gmachu PWPW na północy oraz katedry na południu tej dzielnicy miasta, bez możliwości ich odbicia, zacisnęły pierścień npla do średnicy ok. 700 metrów. Było brak amunicji, obrońcy to niespełna 2000 krańcowo wyczerpanych żołnierzy; zasypianie na poste runkach, ogólna apatia i 7000 rannych. W tych warunkach wola obrony dobiegła kresu, chociaż walki trwały jeszcze do 30 sierpnia. Były to resztki zgrupowań utrzymujące się w ruinach domu przy ul. Podwale 10, które odeszły potem kanałami do Śródmieścia.

Epilog

Po upadku Powstania Warszawskiego płk Jan Szypowski „Leśnik” został internowany w Stalagu XB Sandbostel, a następnie Altengrabow, w którym za swoją zdecydowaną postawę wobec dozorujących obóz Niemców, koleżeńskość w stosunku do internowanych, autorytet i charyzmę, został wybrany przez jeńców starszym obozu. Za wydanie rozkazu współjeńcom rozejścia się wbrew zakazowi niemieckiego komendanta obozu, został osadzony w obozie koncentracyjnym w Neungamme koło Hamburga. Przebywał tam z grupą wyższych oficerów z Powstania Warszawskiego, którzy zostali tam osadzeni za to, że wykazali się szczególnym bohaterstwem i odwagą w walkach z Niemcami.

Grupa ta została uratowana przypadkowo (więźniowie tego obozu zostali bowiem wymordowani na krótko przed wkroczeniem aliantów) przez delegację Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, wizytującą obóz, która zwróciła uwagę na grupę więźniów nie ubranych w obozowe pasiaki, lecz mundury wojskowe i zażądała natychmiastowego przeniesienia ich do najbliższego oflagu.

W roku 1945 płk Szypowski powrócił do kraju, gdzie zgłosił się do pracy w Ministerstwie Przemysłu Ciężkiego, w którym otrzymał stanowisko kierownika Wydziału Remontów Zbrojeniowych w Centralnym Zarządzie Przemysłu Zbrojeniowego. W ramach tej funkcji zabezpieczał poniemieckie fabryki na terenach Ziem Zachodnich i Północnych włączonych do Polski. Obejmująca życie polityczne i gospodarcze Polski swoimi agendami komunistyczna władza sowiecka spowodowała wydalenie Pułkownika z pracy w CZPZ na początku 1948 r. Znalazł więc zatrudnienie w Instytucie Pracy, ale i tam dosięgła go sowiecka władza i w grudniu 1949 r., jako były oficer Armii Krajowej, został z tej pracy wyrzucony. Wkrótce pułkownik Jan Szypowski, Kawaler Krzyża Virtuti Militari, zmarł 28 marca 1950 roku w Warszawie. Został pochowany na cmentarzu Powązkowskim.

Z Jego śmiercią zamknął się duży rozdział historii budowy polskiego przemysłu zbrojeniowego okresu międzywojennego, zdeterminowanej pracy konspiracyjnej oraz bohaterskiej walki z okupantem niemieckim w latach II Wojny Światowej.

Opracowano na podstawie książek:
1) A. Borkiewicz „Powstanie Warszawskie”,
2) J. Kulesza „Reduta PWPW”,
3) P. Matusiak „Ruch oporu w przemyśle wojennym”,
4) Fr. Pogonowski „Podziemna Zbrojownia”,
5) K. Satora „Produkcja uzbrojenia w ruchu oporu”,
6) B. Szwedo „Kawalerowie Virtuti Militari – Płk Jan Szypowski”
7) artykułu J.Garas „Zgrupowanie Leśnik” w czasopiśmie „Polska Zbrojna” nr 201-205 z roku 1947.
8) Ustnych informacji syna płk. Szypowskiego – Mirosława.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.