Archiwum kategorii: zeszyt 39

Szef amerykańskiego OSS – Office of Strategies Service (Biura Służb Strategicznych – amerykański odpowiednik brytyjskiego SOE) płk Wiliam Donovan (pierwszy z prawej).

Działania Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE) w Jugosławii

27 marca 1941 r. Hitler podjął decyzję zbrojnego uderzenia i okupowania Jugosławii i Grecji, uważając, że kraje te mogą zagrozić realizacji dalszych planów wojennych przeciw ZSRR. O świcie 6 kwietnia armia niemiecka zaatakowała Jugosławię, a 9 kwietnia – idąc z pomocą Włochom – Grecję, która od 6 miesięcy wiązała znaczne siły włoskie w walkach na pograniczu albańsko-greckim. Nie pozwalało to Mussoliniemu wzmocnić wojsk walczących w Afryce Płn.

Postęp wojsk niemieckich w Jugosławii był tak szybki, że 10 kwietnia zajęto Zagrzeb, a dwa dni później garnizon jugosłowiański opuścił stolicę Belgrad. Równolegle niemieckie dowództwo skoncentrowało część sił w zachodniej Bułgarii, uderzając na Skopie i tworząc sobie drogę do działań operacyjnych na teren Grecji. 17 kwietnia sygnatariusze jugosłowiańscy podpisali w obecności przedstawicieli Włoch i Niemiec akt kapitulacji.

Czytaj dalej

Wspomnienia z konspiracji (2)

Obwód ZWZ-AK Radomsko „Ogród”

BITWA O ANTONIÓW PLUTONU „ROBOTNIKA” Z KOMPANII „ANDRZEJA”
30 kwietnia 1944 r., nocą w gęstym sosnowym lesie jest tak przeraźliwie ciemno, że gdyby kroczący za sobą gęsiego stracili na chwilę bezpośredni kontakt – szukano by się nawzajem do rana. Nie wiemy, gdzie właściwie jesteśmy. Przewodnik, jak się wydaje, stracił orientację. W pobliżu są podobno chałupy, trzeba więc na kocich łapach przemykać po wertepach, aby szczekaniem psów nie zbudzić za wcześnie czujności niemieckich wart w Antoniowie. „Postrach” – ppor. Jan Kaleta, idący przede mną, dla łączności optycznej wypuścił spod kurtki koszulę. Nie pomaga to wiele, gdyż partyzanckiej bieliźnie daleko do śnieżnobiałej czystości, ale zawsze coś tam majaczy w ciemnym mroku. Mówić nie wolno, palić nie wolno (zresztą nie ma co) – pozostaje myślenie. Jeszcze przed godziną jechał cały pluton gwarną gromadą i z kawalerskim fasonem samym środkiem szosy, ośmioma wozami. Konie biegły jak wściekłe. „Dalej ! Dalej !” popędzał „Korzeń”, jakby pragnął furmańską brawurą zetrzeć ostatni blamaż w służbie wartowniczej. Roześmiałem się głośno na samo wspomnienie. „Co jest?” zdziwił się „Postrach”. „Nic, nic. Korzeń mi się przypomniał.” Rzeczywiście kawał był wspaniały. Całą noc „Korzeń” pisał list do żony, wydając szczegółowe dyspozycje gospodarskie: co gdzie zasiać, komu sprzedać jałówkę, i co najważniejsze: „ kiej się krowa ocieli, a obacys, ze to byczek nie jałoska, przedaj ! Zali jałoska, zawsze lepiej na chowanie ostawić…” Zmęczył się biedak tym pisaniem i utrudził, ale nie wierzył kolegom, którzy w ostatnim liście same bzdury i parszywe dowcipy żonie o nim popisali. Nic dziwnego, że zmordowany zasnął na warcie. Wszędobylski „Iskierka” jakby na to czekał. Wyjął mu ostrożnie z ręki karabin i wsadził potężną sosnową pałę. Zwołał kolegów zapowiadając przedstawienie. „Hej ! „Korzeniu” – rozdarł się „Iskierka”, kiedy gapiów naschodziło się sporo. – „Pobudka !”. Chłop zerwał się, przetarł oczy i spojrzał na chropowatą maczugę. „W imię Ojca i Syna” – wrzasnął. „Wszelki duch. Przemienienie Pańskie”. „Ładne przemienienie. Z karabinu w pałkę” – śmieją się chłopcy. „Korzeń” poskrobał się w głowę. „Ktosik chyba karabin …zabrał… Ano wola boska” – powiada. – „Jak będzie człowiek bogobojny, to przyniesie, a jak oprych, to w piekle zginie.”

Czytaj dalej

Zbrodnia i kara

Było to w czerwcu 1943 r. W majątku Zbydniów, należącym do rodziny Horodyńskich w powiecie tarnobrzeskim, obchodzono uroczystości ślubne w gronie najbliższych i przyjaciół. W czasie przyjęcia zdarzył się drobny, codzienny zresztą jak na owe czasy i okolice, wypadek. Z nastaniem zmroku ktoś zapukał do okna – zapewne partyzanci. Lasy były ich pełne, a pod płaszczykiem ruchu podziemnego często elementy przestępcze uprawiały bandytyzm. Było tak po trochu wszędzie, zwłaszcza za Wisłą. Pan domu, otworzył okno, wdał się w rozmowę z dwoma osobnikami. Trwała ona krótko i polegała na prośbie, by raz przynajmniej, w dniu święta rodzinnego, nie zakłócali spokoju. Epizod minął niepostrzeżenie.

O późnej godzinie, gdy młoda para już wyjechała a część gości udała się na spoczynek – pozostali gawędzili w holu. Nie wiem, czy szum deszczu, czy zamknięte okiennice zagłuszyły warkot motoru. Tak często Niemcy ostatnimi czasy przyjeżdżali zajmować kwatery w drodze na wschód. Zbydniów leżał bowiem przy głównym szlaku.

Czytaj dalej

Puszczański garnizon w Planie „Burza”

W Stefanowie 26 września 1944 r. po pierwszych strzałach dochodzących od strony Gałek, Mechlina i Huty, gdzie kwaterował 72 pp, oraz od Kolonii Wywóz, gdzie stała placówka 25 pp z plutonu ppor. „Gardy”, posterunek alarmowy obudził por. „Bończę”, który natychmiast ogłosił alarm w podległych mu oddziałach kwaterujących w Stefanowie i Budach. Były to plutony ppor. „Konrada” i ppor. „Gardy” z 2 kompanii oraz plutony sierż. „Burzy”, ppor. „Godzimierza” (Jan Herbisz) i pchor. „Ambrożego” (Edward Szuster) z 1 kompanii cekaemów ppor. „Bohuna”, nad którymi powierzono dowództwo por. „Bończy”, z racji jego starszeństwa.

Oddział „Trop” z ppor. „Gromem” stał jako ubezpieczenie w gajówce Puszcza od strony Przysuchy, przy dukcie Przysucha-Kozłowec-Kurzacze.

Jeszcze przed niemiecką akcją ustalono, że w razie ataku ugrupowanie por. „Bończy” bronić będzie Stefanowa od północnego zachodu, tj. od Rozwad, krzyżówek, Gielniowa.
Po kilku minutach oddziały „Bończy” zajęły stanowiska wzdłuż lizjery lasu od północnej strony Bud: oddział „Gardy” od Rozwad-Kotfina, „Burzy” od krzyżówek – Wywóz, „Konrada” od Gałek i Mechlina. Tabory wraz z ich ubezpieczeniem odesłano na plac alarmowy.

Posiadane cekaemy zostały umieszczone w wybudowanych przed tym bunkrach z miejscowego piaskowca, piaty1  zaś i jedną rusznicę przeciwpancerną okopano przy osi Budy-Wywóz.

W niedługim czasie do zgrupowania dołączyli żołnierze z placówki Wywóz oraz zaczęli „spływać” spychani przez Niemców żołnierze 72 pp z rejonu Gałki-Mechlin. Z części ludzi „Bończa” utworzył swój odwód.

Czytaj dalej

Walka w Antoniowie

4 pp Leg. AK po całonocnym marszu lasami przez m. Sorbin, Sołtyków na koncentrację Korpusu „Jodła” w dniu 20 sierpnia 1944 r. zatrzymał się na krótki odpoczynek w lasach na północ od Antoniowa. Podczas marszu I batalionu ubezpieczenie przednie stanowiła 1 kompania por. „Barabasza”, a na szpicę wyznaczony był 1 pluton. Po przybyciu w wyznaczone miejsce postoju, do godz. 1800 jako pluton służbowy nadal ubezpieczał odpoczywające kompanie. Była niedziela. Ksiądz kapelan „Wicher” odprawił w godzinach popołudniowych mszę św. Wieczorem dowódcy kompani udali się na odprawę do dowództwa pułku.

Poniżej przedstawiam stan organizacyjny i uzbrojenie oraz okoliczności stoczonej walki:

  • 1. kompania „Wybranieccy” pod dowództwem por. „Barabasza” wchodziła
    w skład I batalionu 4 pp Leg. AK;
  • I pluton pod dowództwem por. „Wiernego” (zastępca dowódcy sierżant „Dan” Stefan Fąfara)

składał się z 4 drużyn:
dowódca                  stan        uzbrojenie
1. „Jurek” Tadeusz Kuchta     18   rkm 2,    pist.masz. 3,   kb 13
2. „Matros” Tadeusz Masio    18   rkm 1,    pist.masz. 3,   kb 14
3. „Fala” Tadeusz Kościelski     18   rkm 1,    pist.masz. 3,   kb 14
4. „Braszek” Jerzy Matysiak    15   rkm 1,    pist.masz. 2,   kb 12

O godz. 1800 służbę gotowości bojowej przejął w pierwszej kompanii II pluton por. „Górnika” Czesława Łętowskiego, który prosił mnie o wypożyczenie jednej drużyny na placówkę; otrzymał 4. drużynę „Braszka”. Świt 21.08.1944 r. – „Braszek” wpada na miejsce postoju 1. kompanii z wiadomością: Niemcy w lesie… Por. „Górnik” podrywa swój pluton i z „Braszkiem” biegną w kierunku m. p. placówki.

Czytaj dalej

PUłk „Baszta” w walkach postańczych

Od Redakcji:
60. Rocznica Powstania Warszawskiego

Gen. bryg. Antoni Chruściel  ps. „Monter” – komendant Okręgu Warszawskiego AK  i dowódca Powstania.

Gen. bryg. Antoni Chruściel
ps. „Monter” – komendant Okręgu Warszawskiego AK
i dowódca Powstania.

37To najdłuższa i najbardziej krwawa, i niszczycielska bitwa minionej wojny, gdzie patriotyzm i odwaga Powstańców, mimo słabego uzbrojenia stawiała opór przez 63 dni doborowym wojskom niemieckim. Powstańcy poddali się tylko dlatego, że nie otrzymali oczekiwanej znaczącej pomocy od zachodnich sprzymierzeńców i pseudowyzwolicieli wschodnich. Istniała też niekorzystna sytuacja polityczna w wyniku zdradliwego teherańskiego podziału Europy. Redakcja przedstawia zmagania powstańcze zasłużonego w działaniach bojowych pułku AK „Baszta”, w rejonie którego odcinka miały dołączyć oddziały zgrupowania „Zemsta” Korpusu „Jodła”, skoncentrowane na południe od Pilicy, po przebiciu się do Lasu Kabackiego.

Czytaj dalej

Pięć lat w szeregach Armii Podziemnej

Obwód ZWZ-AK Kozienice „Krzaki”

Sabotaż i dywersja

Mjr „Bartosz”, „Brzoza” (Józef Pawlak) Komendant Obwodu Kozienice.

Mjr „Bartosz”, „Brzoza” (Józef Pawlak) Komendant Obwodu Kozienice.

Zgodnie z nadesłanymi z Okręgu wiosną 1940 r. rozkazami, Komenda Obwodu „Krzaki” (Kozienice) przystąpiła do organizowania tzw. Walki Cywilnej (WC). Zadania WC polegały na akcjach sabotażowo-dywersyjnych skierowanych przeciwko transportom wroga i jego produkcji zbrojeniowej oraz na ściganiu i likwidacji zdrajców i prowokatorów.

W myśl tych zarządzeń kierownik Obwodu „Sewer” Jan Molenda we współpracy z kierownikiem wywiadu „Staszkiem” Stanisławem Rumanem przystąpił do zorganizowania kilku sekcji sabotażu i dywersji, mających działać wzdłuż linii kolejowej Radom-Dęblin oraz w wytwórni materiałów wybuchowych w Pionkach.

Czytaj dalej

Cichociemni – spadochroniarze Armii Krajowej

07

Ppłk Stefan Bałuk „Starba”.

Ppłk Stefan Bałuk „Starba”.

Konspiracyjna walka z najeźdźcą hitlerowskim wymagała wielu przygotowań w zakresie uzyskania uzbrojenia, a w szczególności przygotowania kadry dowódczej i specjalistów do ówczesnych działań wojennych. Znaczna część kadry oficerskiej w wyniku działań wojennych w kampanii wrześniowej 1939 r. znalazła się w obozach jenieckich niemieckich i sowieckich.

Podjęcie walki zbrojnej, która miała na celu wyzwolenie okupowanego kraju, stwarzało potrzebę uzupełnienia kadry kierowniczej na różnych szczeblach dowodzenia. Już w początkach tworzące się konspiracyjne organizacje Polskiego Państwa Podziemnego odczuwały bardzo poważne braki kadrowe. Rosnąca z biegiem czasu w siłę podziemna armia w kraju potrzebowała większej liczby oficerów różnych rodzajów broni i fachowców wielu specjalności. W tej sytuacji powstaje na Zachodzie w czasie II wojny światowej mało znana elitarna grupa Polskich Sił Zbrojnych – skoczków spadochronowych, cichociemnych, której zadaniem będzie wsparcie Armii Krajowej w jej działaniach i walce.

Czytaj dalej